Za pomoc bezdomnym kotom została dotkliwie pobita i zwyzywana przez grupę wyrostków. I choć po tym zdarzeniu pani Bożena z Katowic bardzo się boi, to nie rezygnuje z dokarmiania czworonogów.
Pani Bożena została pobita 1 listopada na jednym z katowickich osiedli, w miejscu, gdzie jak zwykle karmiła bezpańskie koty. Kobietę zaatakował chłopak w kapturze.
- Przyłożył mi pięścią. Tutaj, w okolice wargi, nosa. Miałam olbrzymi krwiak na górnej wardze, spuchł makabrycznie – opowiada poszkodowana, pokazując na dowód zaświadczenie z obdukcji lekarskiej.
Ostrzeżenia od sąsiadów
Najbardziej upokarzające były jednak wyzwiska, jakie w stronę kobiety skierowała grupa wyrostków. - Spier… stara szmato i tak dalej. Nie będę teraz powtarzać tych wyzwisk, ale to tego typu hasła – relacjonuje kobieta.
Agresję w grupce młodzieży wywołał - jak twierdzi pani Bożena - fakt, że od kilku lat na jednym z katowickich osiedli dokarmia bezpańskie koty. Przyznaje, że sąsiedzi radzili jej, by - w imię własnego bezpieczeństwa - przestała troszczyć się o czworonogi.
- Ale ja nie mogę powiedzieć: słuchajcie koty, teraz będziecie głodować… Nie, ja tak nie mogę zrobić – odpowiada pani Bożena.
Jedyne co zrobiła, to zgłoszenie sprawy na policję. - Ustalamy, kim są ci młodzi ludzie – potwierdza Jacek Pytel z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
"To moje zobowiązanie"
Mimo ogromnych obaw o własne życie, pani Bożena nadal dokarmia czworonogi, gdyż – jak tłumaczy – za bardzo leżą jej na sercu. - To jest moje zobowiązanie, nie mogę przestać ich karmić – podkreśla kobieta.
Doskonale rozumie ją Irena Jankowska, prezes Animals. Bo sama wiele razy spotkała się nieprzyjemnymi reakcjami względem swojej osoby. - Spotykałam się z dezaprobatą ludzi, niekiedy nawet z wyzwiskami, inwektywami, ale w miarę upływu lat, zmieniła się mentalność ludzi, którzy chyba zaczęli dostrzegać, że zwierzęta muszą być wokół nas, bo świat bez zwierząt byłby smutny – dodaje Jankowska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24