To miał być dzień jak co dzień. 14-letnia Justyna wychodzi ze szkoły, wsiada do trolejbusu i rusza w stronę domu. Ale na drodze stają jej dwie inne nastolatki. Najpierw tylko ją obrażają, później zaczyna się najgorsze. Po serii kopnięć jedna z dziewczyn wypycha Justynę z pojazdu. Już na chodniku zaczyna okładać ją pięściami po twarzy. Kierowca zamyka drzwi i odjeżdża.
- Po prostu jechała do domu. Ale nie wiedziała,że nie dojedzie już do mnie, bo zaatakuje ją bandyta - mówi przez łzy mama Justyny. Nie chce pokazać twarzy, bo boi się zemsty na swoim dziecku. Nastolatki, które pobiły jej córkę nadal chodzą po ulicach. Justyna dzień dziecka spędza na szpitalnym łóżku.
- Ma złamania nasady nosowej, dotkliwie naruszone zęby - nie jest to błaha rzecz. Na szczęście objawów wstrząśnienia mózgu nie ma, ale na pierwszy plan wysuwają się doznania emocjonalne związane z pobiciem dziecka - mówi dr Jarosław Wojtiuk, ordynator Oddziału Chirurgii Dzięcięcej w jednym z trójmiejskich szpitali.
Nikt nie reagował
Krew była wszędzie. Na bluzce, na okularach, na rękach. (...) Kierowca dokładnie widział co się dzieje. Matka Justyny
Justyna jest w szoku. Jej matka też. Nie może zrozumieć jak to możliwe, że nikt nie pomógł jej córce, gdy była kopana w trolejbusie, a kierowca - po tym jak Justyna została wypchnięta na chodnik - zamiast zawiadomić policję wolał zamknąć drzwi i udać, że nic nie widział.
- Krew była wszędzie. Na bluzce, na okularach, na rękach. (...) Kierowca dokładnie widział co się dzieje - mówi matka pobitej dziewczynki. W czasie gdy Justyna leżała na chodniku obok przejeżdżały trzy inne trolejbusy. Żaden z kierowców nie zgłosił pobicia i nie pomógł Justynie.
ZKM: Przykro nam
Bardzo mi przykro z tego powodu, że nikt nie zareagował. Ale wolałbym powstrzymać się (od dalszych komentarzy - red.) do czasu kiedy przyjdzie skarga. Mariusz Józefowicz, zarząd Komunikacji Miejskiej w Gdyni
Po interwencji mamy 14-latki gdyński ZKM zapowiedział, że przeprowadzi dochodzenie w tej sprawie. Na razie jego szefowie zapewniają jedynie o swoim współczuciu. - Bardzo mi przykro z tego powodu, że nikt nie zareagował. Ale wolałbym powstrzymać się (od dalszych komentarzy - red.) do czasu kiedy przyjdzie skarga. Wtedy wyjaśnimy co się stało w trolejbusie - zapewnia Mariusz Józefowicz z zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni.
Nastolatek, sprawczyń pobicia, cały czas szuka policja. Na razie bezskutecznie. Mama Justyny rozpoczęła własne śledztwo, bo - nauczona przez gdyńskich kierowców - nie wierzy już, że ktoś może jej pomóc bezinteresownie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24