Właścicielowi motocykla, który spowodował alarm na lotnisku Okęcie, może za to zapłacić kilka tysięcy złotych - prokuratura postawiła mu już cztery zarzuty. Mężczyzna zdecydował się złożyć wyjaśnienia w tej sprawie, mimo że początkowo nie chciał zeznawać przed prokuratorem.
W poniedziałek rano zaparkował motocykl w niedozwolonym miejscu, na terenie lotniska i poleciał do rodzinnej Francji - gdy wrócił ok. godz. 21 samolotem ze Szczecina, od razu został zatrzymany przez Straż Graniczną.
- Na początku nie chciał składać wyjaśnień, ale gdy funkcjonariusze uzmysłowili mu, że wytłumaczenie się z tego, co zrobił jest w jego własnym interesie, zmienił zdanie. Przyznał się do zarzutów, przeprosił za swoją niefrasobliwość, powiedział, że jeśli zostaną mu przedstawione zarzuty przed sądem to przyzna się do winy i przyjmie karę - powiedział rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału SG Wojciech Zachariasz.
Rzecznik SG poinformował, że Francuzowi postawiono zarzut na podstawie art. 210 Prawa o lotnictwie cywilnym - pozostawienie bagażu bez nadzoru w obrębie portu lotniczego oraz trzy zarzuty dotyczące wykroczeń z Kodeksu o ruchu drogowym: parkowanie w miejscach niedozwolonych, wjazd na miejsce niedozwolone w sposób niezgodny z przepisami i przejazd przez przejście dla pieszych w sposób niezgodny z przepisami. Grozi mu 5,5 tys. zł grzywny. - Motocyklista twierdził, że we Francji można stawiać motocykle w dowolnym miejscu, wyszedł z założenia, że przepisy unijne są wszędzie takie same - mówił Zachariasz.
Jak poinformował rzecznik, istnieje możliwość, że Francuzowi zostanie postawiony zarzut spowodowanie zagrożenia w bezpieczeństwie publicznym. - Nie wiem, czy któryś z prokuratorów będzie chciał taki zarzut stawiać, bo nie było to działanie rozmyślne, trudno byłoby mu udowodnić, że celowo zaparkował motocykl w takim miejscu, żeby spowodować zagrożenie - powiedział Zachariasz.
Dodał, że właściciel motocykla nie miał pretensji, iż zniszczono mu bagażniki, rozumiał, że była to wyższa konieczność. Zachariasz wyjaśnił, że motocykl nie został uszkodzony. - Takie akcje przeprowadza się tak, żeby spowodować jak najmniejsze straty - motor został położony na boku przy pomocy specjalnego urządzenia, żeby nie przewrócił się podczas strzału - opowiadał rzecznik.
Jak poinformował Zachariasz, poniedziałkowa akcja Straży Granicznej na Okęciu trwała od godz. 9.50 do 12.45, ograniczenia w ruchu samolotów trwały ok. trzech godzin. - Samoloty lądowały normalnie, pasażerowie nie byli wpuszczani tylko do tych części, które były zagrożone, inne części lotniska funkcjonowały, jednak część lotów została znacznie opóźniona - wyjaśnił Zachariasz.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24