- Parlamentarny zespół ds. zbadania katastrofy smoleńskiej złoży w najbliższym czasie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Naczelnego Prokuratora Wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego - zapowiedział poseł PiS Antoni Macierewicz. Zespół zarzuca mu szereg błędów popełnionych przy śledztwie. Macierewicz uważa też, że w związku z informacjami o tym, że jeden z głosów w kokpicie nie należał do gen. Andrzeja Błasika, jak sądzono, raporty MAK są "sfałszowane".
Macierewicz podczas piątkowego posiedzenia zespołu zaprezentował listę zarzutów wobec Parulskiego - wśród nich m.in. taki, że jako szef NPW nie skierował prokuratorów, by uczestniczyli w przeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, z wyjątkiem sekcji zwłok prezydenta Lech Kaczyńskiego. Poseł PiS powiedział też, że Parulski nie doprowadził do zabezpieczenia miejsca katastrofy oraz sporządzenia dokumentacji fotograficznej i topograficznej terenu, a także nie zabezpieczył czarnych skrzynek i innych ważnych dowodów takich jak telefon satelitarny prezydenta.
Dokumentacja, którą dotychczas publikowano, była mniej lub bardziej świadomie sfałszowana. To oznacza, że raport ministra Jerzego Millera opierał się na fałszywych informacjach, a raport MAK także był raportem sfałszowanym Antoni Macierewicz
Przed posiedzeniem zespołu Macierewicz w rozmowie z dziennikarzami wyraził opinię, że w związku z wynikami nowych badań nagrań z kokpitu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, należy powołać nową komisję badającą przyczyny katastrofy. Jak ocenił, polski raport opierał się na fałszywych danych.
Ekspertyza czy dywagacja?
Wedle mojej wiedzy, ekspertyza nie polega na tym, że wprost mówi się, że nie ma tam gen. Błasika, ale wymienia enumeratywnie osoby, których głosy zidentyfikowano w kokpicie i stwierdza się, że pozostałych głosów nie można w żaden sposób zidentyfikować. Wśród zidentyfikowanych nie ma głosu gen. Błasik Antoni Macierewicz
Raporty sfałszowane
Według szefa parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej oznacza to, że "dokumentacja, którą dotychczas publikowano, była mniej lub bardziej świadomie sfałszowana". - To oznacza, że raport ministra Jerzego Millera (który kierował komisją badającą przyczyny katastrofy - red.) opierał się na fałszywych informacjach, a raport MAK także był raportem sfałszowanym - uważa Macierewicz. - Raport Millera został sfałszowany. Kto to zrobił, tego nie wiem, ale opierał się na fałszywych danych - dodał.
Macierewicz uważa, że nowe badania ekspertów sprawiają, że konieczne jest powołanie na nowo komisji badania wypadków lotniczych, a "na pewno zmianę obsady prokuratury, która prowadzi to śledztwo". Jak ocenił, jest to drugi drastyczny wypadek fałszerstwa dokumentacji, a pierwszym były - według niego - dokumenty z badania zwłok Zbigniewa Wassermanna.
Jak powiedział Macierewicz, zespół w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej pod kierownictwem gen. Krzysztofa Parulskiego "nie jest w stanie prowadzić w sposób prawidłowy tego postępowania".
Klich: nie ma podstaw do nowego badania
B. polski akredytowany przy MAK płk Edmund Klich powiedział, że nie zna wyników ekspertyz biegłych z Krakowa, ale wierzy, że "właściwie odczytali oni słowa z kokpitu, bo ucho ludzkie jest zawodne". Przypomniał, że podstawą wcześniejszego uznania, że słowa w kokpicie wypowiadał Błasik, było rozpoznanie w 2010 r. w Moskwie jego głosu przez znajomego generała. Dodał, że krakowscy eksperci dokonywali analizy na komputerach, a "wtedy trudno o pomyłkę".
Klich podkreślił, że wiele razy zwracał uwagę, iż z definitywnym przypisywaniem słów określonym osobom powinno się poczekać do ostatecznego odczytu nagrań. Jego zdaniem, na podstawie tego, co napisała "Rz", nie ma podstaw, by wznowić badanie katastrofy przez polską państwową komisję.
Pytany o kwestię presji Błasika na załogę, Klich powiedział: "Jeśli ktoś stoi za mną podczas mojej pracy, to ja to uważam za presję, ktoś inny może uważać inaczej". Przypomniał, że Rosjanie przyjęli na podstawie obrażeń Błasika, że był on do końca w kokpicie. Jego ciało znaleziono blisko nawigatora, nie był on przypięty pasami i stał w kabinie.
Źródło: PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24