Przez ponad dwa lata BPH tolerował prywatno-biznesowe związki wiceprezesa banku Katarzyny Niezgody i prezentera telewizyjnego Tomasza Kammela. To właśnie w tym banku narodziła się "Kammelgate" - pisze "Puls Biznesu". Skończyła się dopiero w Pekao.
"Kammelgate" - tak określa się dziś aferę, która polegała na zlecaniu przez BPH usług szkoleniowych spółce Sparrow, związanej z Tomaszem Kammelem. Wpływ na te zlecenia miała jego życiowa partnerka - wiceprezes banku Katarzyna Niezgoda.
Z usług Sparrow, którego właścicielem był wtedy Kammel (udziały sprzedał we wrześniu 2007 r. swojemu przyjacielowi), bank zaczął korzystać w 2005 r., zaledwie rok po tym, jak Niezgoda poznała się z prezenterem. Od razu przychody Sparrow wzrosły skokowo do 5,5 mln zł (z 1-2 mln zł we wcześniejszych latach). Pierwsze miejsce wśród klientów spółki bank zajmował aż do 2007 r., kiedy przychody Sparrow osiągnęły 9,2 mln zł.
Afera tajemnicą poliszynela
Jak pisze "Puls Biznesu", kilku byłych wysokich pracowników BPH przyznało, że prywatno-biznesowe związki były tajemnicą poliszynela. Niektórzy z nich przekonywali, że w BPH zawsze podchodziło się liberalnie do konfliktu interesów.
"Kammelgate" skończyła się dopiero w Pekao. Ale nieprawidłowości wykryto w wyniku wewnętrznego audytu dopiero rok od fuzji z BPH (Niezgoda pracowała tam od 2001 r.) w grudniu 2007 r. Do Pekao trafiła nie tylko Niezgoda, ale też umowy z Sparrow.
Nagłośnienie sprawy doprowadziło do zwolnienia Kammela z TVP. Jeszcze gorzej wyszła na tym jego partnerka. Uznawana za jedną z najbardziej wpływowych Polek i najlepszego dyrektora personalnego w kraju Niezgoda zarobiła w 2007 r. w BPH 2,5 mln zł, a rok później w Pekao - 1,3 mln zł. Teraz musiała odejść z pracy bez odprawy i z kiepskimi perspektywami na przyszłość.
Prezes banku Pekao Jan Krzysztof Bielecki przyznał oficjalnie, że dymisja Niezgody to efekt konfliktu interesów.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24