"Obrona zaliczona na 5" - napisał Janusz Świtaj w mediach społecznościowych, informując, że został magistrem. Świtaj jest sparaliżowany, w 2007 roku jako pierwszy w Polsce wnioskował do sądu o eutanazję, o zaprzestanie terapii utrzymującej go przy życiu. Pomogła mu wtedy Anna Dymna, która zaprosiła go do pracy w swojej fundacji.
Janusz Świtaj rozpoczął studia na Uniwersytecie Śląskim w 2013 roku. Wybrał psychologię. Tłumaczył wtedy, że dzięki temu kierunkowi jeszcze lepiej będzie mógł pomagać podopiecznym krakowskiej fundacji "Mimo Wszystko", w której pracuje.
Zdobyciem tytułu magistra Świtaj pochwalił się w mediach społecznościowych. "Obrona zaliczona na 5" - napisał na Facebooku, gdzie umieścił swoje zdjęcie z dyplomem.
Pomogła Anna Dymna
Janusz Świtaj uległ w 1993 roku wypadkowi motocyklowemu. Miał wówczas 18 lat. Miał zmiażdżony rdzeń kręgowy i złamane kręgi szyjne, doznał paraliżu, oddychał za pomocą respiratora. W 2007 roku jako pierwszy w Polsce złożył do sądu wniosek o zaprzestanie terapii utrzymującej go przy życiu.
- Gdybym był przytomny i wiedział i zdawał sobie sprawę, jaki mam uraz, nie pozwoliłbym się podłączyć do respiratora - mówił wtedy.
Pomogła mu Anna Dymna, która podarowała Świtajowi wózek i zaoferowała pracę w swojej fundacji "Mimo Wszystko". - Czasami, jak człowiek jest załamany i czuje się niepotrzebny, to wystarczy się do niego uśmiechnąć. Czasami wystarczy go kopnąć. A czasami wystarczy go o coś poprosić - mówiła wtedy Dymna.
Autor: ads/kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook - Janusz Świtaj