Prawdziwy koszmar przeżyła mieszkanka Szczecina, która kupiła sobie telefon komórkowy i otrzymała numer należący wcześniej do... aresztowanego pod koniec lipca ubiegłego roku łódzkiego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego - informuje "Express Ilustrowany".
– Nawet w nocy nie miałam spokoju. Ze snu wyrywały mnie Agnieszki, Beaty, Violetty i inne rozbawione kobiety. Nie brakowało też połączeń od mężczyzn, którzy chcieli załatwiać jakieś sprawy – opowiada szczecinianka. Problemy zaczęły się, gdy tylko kobieta aktywowała kartę. Połączył się z nią wówczas mężczyzna, który koniecznie chciał rozmawiać „z Krzysztofem”. – Odpowiedziałam, że to pomyłka, ale on nie dawał za wygraną. Telefonował jeszcze kilka razy. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że chodzi o znanego detektywa – opowiada rozmówczyni "EI". W święta wielkanocne szczecinianka otrzymała tak dużo SMS-ów z życzeniami, że skrzynka odbiorcza została zapchana. Kobieta poprosiła operatora o zmianę numeru. – To niemożliwe – usłyszała... Jej cierpliwość wyczerpała się we wtorek 8 maja, kiedy Rutkowski, którego prokuratura oskarża m.in. o pranie brudnych pieniędzy, opuścił areszt w Bytomiu. – Kończyłam jedną rozmowę i odbierałam kolejne połączenie. Aparat dzwonił bez przerw. Telefonowali głównie znajomi detektywa oraz dziennikarze. Niektórzy po kilka razy.
Źródło: "Express Ilustrowany"