Czy byłeś zgwałcony? A przez kogo? Ojca, matkę czy kogoś obcego? A umyłbyś się nago w łaźni miejskiej? Potrafiłbyś zabić kurę? A kupić prezerwatywę? Należysz do blokersów, satanistów – a może ministrantów? To tylko kilka pytań z ankiety dla młodzieży – ankiety przygotowanej przez władze Pionek koło Radomia. Pytań wiele, psychologowie na wszystkie odpowiadają jednak krótko: bełkot.
Miało być tak pięknie. Po tragicznym zabójstwie młodego człowieka, świeżo wybrany burmistrz Pionek zebrał dostępnych w mieście specjalistów, aby zastanowić się, co robić. Wymyślono ankietę, która pozwoliłaby poznać lokalną młodzież i jej zwyczaje. Ktoś coś słyszał o profilu psychologicznym, więc postanowiono przygotować taki profil a la Pionki – pytania przytoczyłem powyżej. Ktoś coś słyszał o szerzących się wśród młodzieży nałogach. Padają więc pytania o branie „prochów” – szkoda, że nie pytają, jakich prochów? Rutinoscorbinu czy ekstazy? A może nowych syntetycznych narkotyków? Ale zapewne wiedza twórców ankiety o narkotykach skończyła się na znanych z amerykańskich filmów mitycznych „prochach”. Ktoś coś słyszał o subkulturach. Pytają więc, kto należy do satanistów (może Szatanistów?) kto do blokersów, hiphopowców… Ale to jeszcze nic. Dziadek któregoś z twórców w 1937 był pewnie w organizacji „Strzelec”, więc dzisiejszą młodzież z Pionek też pytają o przynależność do „strzelców”. Ktoś coś tam widział w telewizji o jakiś parkurowcach, no to i w ankiecie pada pytanie o przynależność do parkourowców (dla niewtajemniczonych – to taki miejski sport polegający na przebieganiu na skróty z punktu A do B przez murki, dachy, przystanki, płoty – jak na reklamie Ery „Freestyler”). Jak do parkourowców, to dlaczego nie pytają o przynależność do paintballowców, akrobatów, żonglerów i graczy w Zośkę? Ktoś coś słyszał o przemocy w rodzinie. To prosto z mostu pytają, czy zostałeś(aś) zgwałcony. I dociekają: przez tatę, mamę, brata czy może kogoś zupełnie obcego? My chcemy się dowiedzieć, nasi specjaliści z Pionek następnie wymyślą nowoczesną terapię. Ktoś coś o niej słyszał. Nie odmawiam twórcom dobrych chęci. Ale może warto było jednak najpierw z kimś, kto słyszał coś więcej, swoje pomysły skonsultować a dopiero potem rozdawać ankietę w szkole? Władze tłumaczą, że po prostu ktoś czegoś nie dopatrzył, ktoś się pospieszył. Ktoś coś słyszał o ankietach. Ale nie dosłyszał.