Narodowy Fundusz Zdrowia będzie miał mniejsze problemy z pieniędzmi na podwyżki dla lekarzy. Dzięki dobrej sytuacji gospodarczej do jego kasy wpłyną dwa miliardy zł więcej niż planowano - informuje "Rzeczpospolita".
W ubiegłym roku składki zdrowotne były o ponad 600 mln zł wyższe niż planowano. W Funduszu czekają jeszcze na ostatnie zaliczane do ubiegłorocznych pieniądze, ale szacują, że wpływy za cały 2007 rok wyniosą 42,6 mld zł, a więc o miliard więcej niż zapisano w budżecie.
"Takie same były nasze szacunki w połowie roku" - mówi prezes NFZ za czasów rządu PiS Andrzej Sośnierz. Według niego dzięki tej nadwyżce Fundusz zapłaci za te usługi medyczne, które wykonały przychodnie i szpitale, choć nie miały na nie umowy.
Fundusz ma więcej pieniędzy, bo więcej zarabiamy i spada bezrobocie. "To dobrze pokazuje, że najlepszym motorem poprawy sytuacji w służbie zdrowia jest rozwój gospodarczy, a nie deklaracje polityków" - dodaje szef NFZ z czasów rządów lewicy Jerzy Miller. Zaznacza, że pacjenci nie czują poprawy, bo ceny leków i aparatury rosną wciąż szybciej niż przybywa pieniędzy ze składek.
Według szacunków "Rzeczpospolitej" także w tym roku wzrost składki do NFZ będzie o co najmniej miliard zł wyższy niż przewidywane w planie finansowym 5,1 mld. Opracowano go, zakładając, że wynagrodzenia w zeszłym roku wzrosną o 9 proc., tymczasem były one wyższe o 12 proc. To znaczy, że w tym roku płacimy składki od wyższych zarobków i płaci je więcej osób, bo coraz mniej jest bezrobotnych. Jeśli szacunki gazety się sprawdzą, na ochronę zdrowia mamy w tym roku co najmniej 54 mld zł budżetowych pieniędzy.
Źródło: "Rzeczpospolita"