Do policji idą same ofermy, które nie potrafią odpowiedzieć nawet na kilka pytań i przebiec toru przeszkód? Chyba tak, skoro Konrad Kornatowski, komendant główny policji, chce obniżyć wymagania stawiane kandydatom do służby - pisze "Dziennik Łódzki".
Zmiany mają być wprowadzone na przełomie czerwca i lipca. Szczegóły są właśnie opracowywane - dowiedziała się gazeta. Według niej, wyniki pierwszego etapu tegorocznego naboru do policji są niepokojące. Np. w województwie łódzkim zgłosiło się 613 chętnych, z których po testach z wiedzy i sprawności zostało ledwie 152. Z kolei w Wielkopolsce spośród 664 chętnych wybrano 80, a miejsc jest 120. W regionie lubelskim odpadła niemal połowa chętnych.
- Wymagania testu sprawnościowego spełnią może absolwenci AWF, ale nie normalni ludzie. Nie potrzebujemy osiłków z siłowni, tylko myślących, wykształconych ludzi – twierdzi Adam Duda, szef policyjnych związkowców. Policja w całym kraju przygotowała w tym roku prawie pięć tysięcy wolnych etatów. Rekrutacja kończy się w listopadzie, pytanie brzmi: czy uda się je zapełnić?
- Na to liczymy – nie traci nadziei Sławomir Weremiuk, naczelnik wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. - Chcemy nieco obniżyć wymagania, bo zależy nam na ludziach wykształconych. A nie dość, że nie możemy im zapewnić dobrych pensji, to jeszcze stawiamy wymagania nie do pokonania - dodaje.
Zdaniem Weremiuka, największe zmiany będą w teście sprawnościowym. Nie jest wykluczone, że policja wróci do dawnego modelu, kiedy kandydat musiał zrobić następujące ćwiczenia: brzuszki, podciąganie na drążku, tzw. ławeczkę (sprawdza koordynację ruchową) i przebiec dystans około 1400 metrów. W teście z wiedzy pytania nie będą łatwiejsze, ale odpowiedzi mniej podchwytliwe - informuje "Dziennik Łódzki".
Źródło: Dziennik Łódzki