Lodową rynną pędzą 120 km/h, tu liczy się i decydujące znaczenie ma każda setna sekundy. Nagle - bobslej uderza o bandę toru, wywraca się i sunie w dół, z nimi w środku. - Wpadłyśmy w turbulencje, a potem poczułam, że o ten lód trę barkami i plecami - opowiada eurosport.pl Klaudia Adamek, która wspólnie z Lindą Weiszewski przeżyły w niedzielę wydające się wiecznością chwile grozy.