Hałdy śmieci płoną, a niebo spowija czarny, śmierdzący, gryzący w oczy dym. Wielu zdaje sobie sprawę, że toksyczne opary szkodzą bezpośrednio człowiekowi - oby nie mieli okazji przekonać się o tym mieszkańcy okolic palonych wysypisk. Niewielu jednak wie, że dym szkodzić może i pośrednio. Jak? Na stół trafiły właśnie truskawki. Na stół w laboratorium sanepidu.
To był gigantyczny pożar. Na składowisku w Zgierzu (woj. łódzkie) płonęło 50 tysięcy ton odpadów. Głównie materiałów sztucznych. Paliło się tydzień. Wczoraj znów, tym razem na kilka godzin, na śmietnisku pojawiły się płomienie. Wiatr zwiał toksyczny dym znad wysypiska - jak wynika z danych
Zdziwiłbym się, gdyby wyniki badania truskawek były dramatycznie złe. prof. Grzegorz Wielgosiński, Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska na Politechnice Łódzkiej
Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - w kierunku zachodu i południowego zachodu. Przeleciał nad głowami mieszkańców 19 gmin - w większości chodzi o miejscowości między Zgierzem a Aleksandrowem Łódzkim.
Truskawki do kontroli!
W środę, w okolicy, na dwóch plantacjach truskawek, pojawili się inspektorzy.
- Truskawki, pod nadzorem inspektorów, zebrali pracownicy plantacji - mówi dr Andrzej Jeziorski, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zgierzu. W sumie do badań do laboratorium w wojewódzkim sanepidzie trafiły dwie łubianki owoców. 4 kilogramy.
Na tej podstawie sanepid chce określić, czy i w jakim stopniu owoce mogą być szkodliwe po spożyciu.
- Zostaną przebadane pod kątem zawartości na ołów, kadm, rtęć, arsen i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne - wylicza Zbigniew Solarz, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
Piotr Polak, biegły sądowy w zakresie toksykologii tłumaczy, że wymienione substancje zawsze są obecne na owocach i warzywach. Trzeba jednak sprawdzić, czy ich stężenie nie jest zbyt wysokie.
- Spożycie truskawek, na których jest na przykład zbyt dużo metali ciężkich, grozi zatruciem pokarmowym - tłumaczy Polak. Objawy to: mdłości, wymioty, bóle głowy.
Ekspert zaznacza jednocześnie, że "dostarczenie toksycznych substancji w formie pokarmu jest najczęściej mniej groźne, niż inhalowanie się nimi". Czy, a jeśli tak, to czego powinniśmy się obawiać?
Pod toksycznym dymem
Gęsty, czarny dym unosił się nad zgierskim wysypiskiem przez kilka dni.
- Tworzywa sztuczne spalają się bardzo szybko. Na tyle szybko, że brakuje powietrza. Efekt tego jest taki, że powstają związki niepełnego spalania, które są bardzo szkodliwe. Niektóre są rakotwórcze - mówi tvn24.pl profesor Grzegorz Wielgosiński z Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska na Politechnice Łódzkiej.
I dodaje: - Cząsteczki zawarte w dymie, który uniósł się po pożarze stopniowo opadały. Trzeba teraz stwierdzić, jakie ich stężenie występuje na płodach ziemi.
Profesor Grzegorz Wielgosiński był jednym z wielu ekspertów zaproszonych przez wojewodę łódzkiego do ocenienia skutków pożaru z 25 maja. Za kilka dni - jak się dowiedzieliśmy - ma być przedstawiony całościowy raport. A w nim mają się znaleźć - między innymi - wyniki kontroli truskawek.
Następnie, jak wynika z naszych ustaleń, na stół do laboratorium trafi sałata.
Bez dramatu
Ekspert nie spodziewa się jednak, żeby wyniki badań truskawek były dramatycznie złe.
- Mieliśmy dużo szczęścia po pożarze. Nie padał deszcz. Wiał też wiatr - tłumaczy profesor Wielgosiński. Dzięki temu toksyczny dym rozprzestrzenił się na duży obszar. A to, paradoksalnie, dobra wiadomość. Bo?
- Bo stężenie toksycznych związków nie powinno być duże, gdyż substancje zostały mocno rozrzedzone - odpowiada.
A dlaczego dobrze, że nie spadł po pożarze (i okrutnym zadymieniu okolicy) deszcz?
- Krople wymywałyby zanieczyszczenia wiszące w powietrzu. Dochodziłoby do kumulacji niebezpiecznych substancji. To mogłoby doprowadzić do silnego skażenia. W podobny sposób zadziałałaby mgła - wyjaśnia profesor.
A gdyby dym ze składowiska skoncentrował się na niewielkim terenie – twierdzi - najpewniej trzeba by było ewakuować okolicznych mieszkańców, żeby nie oddychali skażonym powietrzem.
Profesor tłumaczy, że wraz z ogniem do atmosfery wydostały się przeróżne substancje chemiczne.
- Z niektórymi mamy do czynienia na co dzień. Tak jest na przykład z octanem etylu czy acetonem. Substancje te są i w dymie pożarowym i w zmywaczu do paznokci - opowiada.
Ale są też związki, których trzeba się bać. Chodzi o wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne.
- Znamy ponad 100 takich związków. Z czego 16 jest niebezpiecznych. Co najmniej jeden, benzoapiren, jest kancerogenny (rakotwórczy – red.). Ale bardzo prawdopodobne, że nowotwory mogą wywołać też inne tego typu związki - wylicza ekspert.
Czy to oznacza, że każdy, kto nawdycha się dymu od razu dostanie raka? Oczywiście nie. Ale nigdy taki dym nie jest bez wpływu na nasze zdrowie.
W powietrzu popożarowym jest dużo tlenku węgla i pyłu. Wdychanie takiej mieszkanki chemicznej nie jest bez wpływu na nasze zdrowie. Lekarze informują, że w krótkiej perspektywie mogą pojawić się objawy takie jak duszności i kaszel.
- Może to doprowadzać do zaostrzenia się objawów chorób układu oddychania - ocenia prof. Wojciech Piotrowski z Oddziału Klinicznego Pulmonologii i Alergologii szpitala im. N. Barlickiego w Łodzi.
W dłuższej perspektywie, zdaniem prof. Piotrowskiego, toksyczny dym może prowadzić do nowotworów i trwałego uszkodzenia układu oddychania – na przykład poprzez postępujące zwłóknienie płuc.
- Niestety, w Polsce niemal stale inhalujemy się szkodliwym powietrzem. Trzeba podkreślić, że zimą oddychamy smogiem, który wpływa na nas podobnie jak dym z pożarów wysypisk - dodaje Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej.
Dymu trzeba unikać. Ale plantacji owoców i warzyw po prostu nie da się uchronić przed wpływem zanieczyszczonego powietrza.
Myj przed zjedzeniem
- Szkodliwe substancje w końcu opadają. Pokrywają jak kurz całe połacie, w tym płody rolne. Najpewniej ich umycie uchroni nas przed zatruciem pokarmowym - tłumaczy Grzegorz Wielgosiński z Politechniki Łódzkiej.
Dr Agnieszka Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia radzi też – w miarę możliwości – obierać spożywane owoce.
- Czasami warto też poświęcić część wartości odżywczych i sparzyć owoce – radzi.
A co zrobić z produktami, których nie da się obrać czy sparzyć? Myć.
- Warto pamiętać, że spryskanie wodą może nie wystarczyć. Każdy owoc należy przetrzeć mokrą ręką, a potem spłukać - radzi dr Jarosz.
A co z metodami, które są polecane w sieci? Na przykład myciem owoców w sodzie oczyszczonej?
- Nie widzę żadnych powodów merytorycznych, żeby korzystać z tej metody - ocenia.
Jednak najlepszą strategią, która pomoże zminimalizować wpływ zanieczyszczonego jedzenia na nasze zdrowie jest zróżnicowana dieta. I kupowanie u różnych dostawców.
- Jedząc produkty z różnych źródeł zmniejszamy szanse na to, że dostarczymy do organizmu nadmierną ilość szkodliwych substancji – tłumaczy dr Agnieszka Jarosz.
Bogata dieta da zwiększa też szanse organizmu, aby skutecznie się oczyszczać.
- Na przykład w jabłkach jest dużo pektyny, która pomaga w usuwaniu metali ciężkich z organizmu – tłumaczy.
Efekt domina
Toksyczny dym może nas zaatakować w inny - wtórny - sposób. Bo - jeżeli szkodliwe substancje nie trafią do naszych płuc i nie spadną na żywność - to osiądą na glebie i wodzie.
- Zaczynają wtedy krążyć w ekosystemie - mówi Weronika Michalak z organizacji HEAL Polska, zajmującej się ochroną środowiska.
Opowiada, że toksyczne substancje - takie jak dioksyny i furany - przedostają się do roślin. Potem - poprzez zwierzęta - w końcu trafiają do człowieka.
Opowiada, że w Małopolsce (gdzie mieszkańcy co roku narażeni są na smog) badano kurze jajka. Stwierdzono, że zawierają one niekorzystne dla człowieka dioksyny. Jak się tam znalazły?
- Najprawdopodobniej poprzez wodę i rośliny, które spożywały kury - opowiada Weronika Michalak.
Plaga
Według danych Ministerstwa Środowiska, w tym roku odnotowano 63 pożary wysypisk i składowisk śmieci i odpadów. W tym było 27 pożarów zakwalifikowano jako duże i bardzo duże. Dla porównania w całym ubiegłym roku Państwowa Straż Pożarna zanotowała 37 tego typu zdarzeń.
Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej starszy brygadier Paweł Frątczak przyznał, że w ostatnich dniach PSP brała udział w gaszeniu wielu bardzo dużych i dużych pożarów. Podał, że 23 maja paliła się sortowania śmieci w Warszawie. Pożar objął 900 metrów kwadratowych. Gasiły go 42 jednostki.
27 maja w Toruniu ogniem zajęło się wysypisko śmieci o powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych. 28 maja w miejscowości Wszedzień (województwo kujawsko-pomorskie) pożar strawił niebezpieczne odpady chemiczne składowane na wysypisku o powierzchni około 10 tysięcy metrów kwadratowych. Do pożaru wysłano 40 jednostek straży pożarnej. Do pożarów składowisk odpadów doszło w ostatnim czasie także w Siemianowicach Śląskich i Trzebini.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź