Aktorka Ashley Judd, jedna z pierwszych, która publicznie opowiedziała o tym, że padła ofiarą Harveya Weinsteina, złożyła pozew przeciw byłemu producentowi filmowemu. Zarzuca w nim Weinsteinowi, że zniszczył jej karierę aktorską po tym, jak odrzuciła jego propozycje seksualne.
W poniedziałek aktorka Ashley Judd złożyła w Los Angeles pozew cywilny przeciwko Harveyowi Weinsteinowi. Judd, dwukrotnie nominowana do Złotych Globów, zarzuca byłemu producentowi filmowemu zniesławienie, molestowanie seksualne oraz złamanie kalifornijskiego prawa o nieuczciwej konkurencji.
Judd należy do wąskiej grupy kobiet, które jako pierwsze zdecydowały się przemówić o swoich strasznych doświadczeniach związanych z aktami przemocy seksualnej, jakich miał dopuścić się słynny producent.
Pozew i odpowiedź
"Pan Weinstein wykorzystał swoją władzę w przemyśle rozrywkowym do zniszczenia reputacji pani Judd i ograniczył jej możliwości znalezienia pracy" - czytamy w pozwie złożonym w sądzie w Los Angeles.
Rzecznik Weinsteina w opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu podkreślił, że producent nigdy nie dopuścił się zniesławienia Judd, ani nie ingerował w karierę aktorki. Podkreślono, że Weinstein wspierał Judd, angażując ją do "Fridy" w 2002 roku i "Ściganych" w 2009 roku. Zwrócono także uwagę, że producent "walczył" o nią, gdy była pierwszą kandydatką do roli w "Buntowniku z wyboru". W oświadczeniu w żaden sposób nie odniesiono się do oskarżeń o molestowanie seksualne.
Wyznanie Jacksona
Jak pisze BBC News, sprawa wyszła na jaw po tym, gdy Peter Jackson - reżyser sagi "Władca pierścieni" - wyznał w zeszłym roku, że rozważał angaż Judd do filmu z 2002 roku, jednak ta znajdowała się na "czarnej liście" producenta, wtedy jeszcze kierującego firmą The Weinstein Company.
Jackson powiedział, że Weinstein ostrzegł go, iż praca z Ashley Judd jest "koszmarem".
W jednym z programów telewizyjnych w styczniu bieżącego roku Judd powiedziała, że jej zdaniem Weinstein umieścił ją na swojej czarnej liście, bo nie "przestraszyła się" jego władzy.
Aktorka podkreśliła, że jeśli proces zakończy się sukcesem, wszystkie wywalczone pieniądze przekaże na cele ruchu Time’s Up, który wspiera sądową walkę kobiet, będących ofiarami przemocy seksualnej w miejscu pracy.
Sprawa Weinsteina, która wybuchła w 2017 roku po publikacjach "New York Timesa" i "New Yorkera" jest największą aferą seksualną w historii Hollywood. To między innymi w jej konsekwencji powstały ruchy społeczne #MeeToo i Time’s Up.
Wobec Weinsteina prowadzone są policyjne śledztwa w Nowym Jorku, Los Angeles i w Londynie. Producent musi stawić czoła wielu oskarżeniom, w tym o gwałty, molestowanie seksualne i zastraszanie. O przemoc seksualną oskarża go ponad 70 kobiet.
Autor: tmw/adso / Źródło: BBC News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shuterstock