Do Sądu Okręgowego w Krakowie wpłynął akt oskarżenia przeciwko Magdalenie K., która w sierpniu minionego roku miała zabić swoje nowonarodzone dziecko. Jak informuje prokuratura, biegli potwierdzili, że niemowlę urodziło się żywe i bez wad genetycznych, a następnie zmarło w wyniku gwałtownego uduszenia.
Ta sprawa wstrząsnęła Polską w sierpniu minionego roku. W mieszkaniu 31-latki z krakowskiej Olszy znaleziono zwłoki noworodka. Chociaż kobieta twierdziła, że chłopiec urodził się martwy, to sekcja zwłok wykazała, że niemowlę zmarło krótko po porodzie. Zawiniątko z ciałkiem policjanci odkryli pod szafą w pokoju Magdaleny K.
Kobieta ma troje dzieci
Co istotne, Magdalenie K. prokuratura stawia zarzut zabójstwa, a nie "dzieciobójstwa pod wpływem porodu". W przypadku tej drugiej kwalifikacji czynu można mówić o okolicznościach łagodzących, wynikających z szoku matki. Jak poinformował Tomasz Waszczuk, zastępca krakowskiego Prokuratora Rejonowego, na taką kwalifikację czynu wpływa "całość zgromadzonych dowodów, w tym opinii biegłych lekarzy psychiatrów". Oznacza to, że podczas śledztwa najprawdopodobniej nie będzie brana pod uwagę niepoczytalność kobiety.
Magdalena K. jest matką trójki dzieci. Swoje czwarte dziecko urodziła w domu. Policję powiadomiła sąsiadka, która znalazła na śmietniku reklamówkę z poplamionymi krwią szmatkami.
Po tym, jak policjanci przyszli do domu oskarżonej kobieta twierdziła, że dziecko urodziło się martwe. Wskazała nawet miejsce, w którym miała je zakopać, jednak jego przeszukanie nic nie dało. Dopiero po sprawdzeniu mieszkania 31-latki znaleziono ciało niemowlęcia.
Biegli: dziecko zostało uduszone po porodzie
Opinie biegłych definitywnie wykluczyły też możliwość, że noworodek urodził się martwy. Jak tłumaczy Waszczuk "opinia biegłych dotycząca noworodka dała podstawę do przyjęcia, że dziecko urodziło się żywe, brak było wad wrodzonych, a prawdopodobną przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie". Dodaje też, że lekarz badający matkę potwierdził, że miał miejsce poród.
Tym samym biegli potwierdzili podejrzenia prokuratury, pojawiające się już na początku śledztwa.
- Po sekcji zwłok uznano, że ciąża była donoszona, a dziecko przyszło na świat żywe. Zostało uduszone po porodzie – mówiła wtedy Bogusława Marcinkowska z krakowskiej prokuratury.
Dodatkowo przeciwko 31-latce prowadzone jest odrębne postępowanie, w ramach którego kobiecie zarzuca się korzystanie ze sfałszowanego zaświadczenia dla Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jak informuje "Gazeta Krakowska", kobieta miała w ten sposób starać się ukryć swoją ciążę.
Chociaż w trakcie odrębnego postępowania prokuratura przeanalizowała zebrane dowody pod kątem ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez pracowników MOPS, to ostatecznie została wydana decyzja o odmowie wszczęcia postępowania. Jak informuje Waszczak, śledczy nie złożyli i nie przewidują złożenia kolejnych aktów oskarżenia przeciwko innym osobom.
Kobiecie grozi dożywocie. Śledczy nie zadecydowali jeszcze, czy o taką karę będą wnioskować. Jak tłumaczy zastępca krakowskiego prokuratora rejonowego, będzie to uzależnione od przebiegu śledztwa.
Autor: wini/kv / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24