W ciągu kilkudziesięciu godzin ma powstać projekt zmian dot. rodziców dzieci niepełnosprawnych, a we wtorek ma zapaść decyzja o przesunięciu środków w budżecie państwa - zapowiedział w sobotę premier Donald Tusk. Rodzice niepełnosprawnych dzieci nie przyjęli propozycji. Dyskusja przebiegała w bardzo emocjonalnym tonie, polały się nawet łzy, padły gorzkie słowa.
Premier zapowiedział, że projekt zostanie przygotowany w ciągu kilkudziesięciu godzin tak, by "komisja sejmowa mogła go przedstawić jeszcze na tym posiedzeniu. Zaznaczył, że poprzez komisję procedurę będzie można przeprowadzić szybciej. - W najbliższy wtorek decyzja o przesunięciu środków z planu na budowę i remonty dróg lokalnych na wzrost świadczeń - dodał premier. - W środę, na prośbę ministra pracy, powinna spotkać się komisja sejmowa. Dostanie ten projekt ustawy i jak sądzę. przyjmie go bez zbędnych dyskusji, co umożliwi szybkie wejście na ścieżkę legislacyjną - tłumaczył premier. Projekt ustawy ma zakładać, że od 1 maja tego roku rodzice dzieci niepełnosprawnych dostawialiby 1000 zł miesięcznie, od 1 stycznia 2015 roku - 1200 zł netto. Od 1 stycznia 2016 byłoby to świadczenie w wysokości płacy minimalnej. - Te kwoty zapisalibyśmy w projekcie - powiedział premier.
"To jest to, co mogłem przygotować"
- Wiem, że macie za mało pieniędzy, ale prawdą jest też, że zwiększaliśmy to świadczenie tak, jak to było możliwe - zaznaczył premier. - To jest to, co mogłem przygotować i wam zaproponować. Na pewno to przeprowadzimy w taki sposób, w jaki to deklarujemy - dodał. Zapowiedział też, że "nie ma zagrożenia, że sprawa się rozmyje".
Premier powiedział też, że najniższa krajowa dzisiaj nie jest możliwa. - To są fakty - mówił premier, zaznaczając równocześnie, że rodzice dzieci niepełnosprawnych mogą liczyć na najwyższy wzrost świadczenia.
- Przyspieszenie tego procesu to efekt waszej determinacji, wychodzimy wam naprzeciw i staramy się ten czas skrócić. Ja wiem, że to jest za mało, zawsze będziecie mieć tysiąc sensownych argumentów - mówił w czasie emocjonalnej rozmowy z protestującymi w sejmie rodzicami.
"Panie premierze, powinien się pan wstydzić"
Część matek, które od środy protestują w Sejmie podkreślało, że z propozycjami premiera się nie zgadza. - Nikt z was nie wymaga cudów, my wymagamy tylko i wyłącznie minimalnej płacy. Z naszej strony jest to wyrozumiałość wobec rządu - zaznaczały. - Panie premierze powinien się pan wstydzić - dodawały.
- Zapraszam pana do siebie do domu, żeby zaopiekował się pan moim dzieckiem - powiedziała jedna z nich Iwona Helwich. Są też jednak i tacy rodzice, którzy z propozycji premiera są zadowoleni. - W Polsce ludzi poszkodowanych jest zdecydowanie więcej (...). Kwestia dzielenia świadczeń, dzielenia pieniędzy jest to naturalny konflikt różnych grup społecznych (...). Myślę, że ta propozycja jest sposobem dość pilnego dojścia do tego, czego się domagacie - przekonywał premier.
Protest rodziców
Od środy w Sejmie protestuje ok. 20 osób - rodzice wraz ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi. Zapowiadają, że będą w Sejmie do skutku, domagają się m.in. natychmiastowej podwyżki zasiłku pielęgnacyjnego dla rodzica z tytułu całkowitej rezygnacji z pracy. Premier spotkał się z nimi już w piątek. W sobotę wieczorem także przed Sejmem zebrało się ok. 20 osób solidaryzujących się z osobami protestującymi w gmachu. Obecnie rodzic, który sam opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem w domu, otrzymuje 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego na dziecko i 820 zł zasiłku pielęgnacyjnego dla rodzica z tytułu całkowitej rezygnacji z pracy. Renta socjalna dla dorosłej osoby niepełnosprawnej wynosi 611 zł. Wzrost świadczenia do poziomu płacy minimalnej to główny, ale tylko jeden z kilku postulatów protestujących rodziców. Innym było np. uzależnienie kwoty świadczenia od stopnia niepełnosprawności dziecka. Ten punkt został już przez rząd zaakceptowany.
Autor: kde/jk / Źródło: PAP,TVN 24