Pięciu agentów mających szpiegować dla Polski zatrzymanych przez białoruskie KGB to Rosjanin i czterech Białorusinów. Program o rozbiciu siatki agentów pokaże w niedzielę wieczorem białoruska telewizja ONT.
O zatrzymaniach poinformowała agencja Interfax powołując się na źródło w KGB. To właśnie według niego jeden z zatrzymanych jest obywatelem Rosji.
Portal internetowy "Biełorusskij Partizan" pisze, że KGB w związku z rozbiciem grupy zatrzymała czterech Białorusinów i obywatela Rosji. Nie wiadomo, skąd czerpał informacje o ich narodowości.
Indagowany przez Radio Swoboda w Mińsku rzecznik KGB Walery Nadtaczaeu ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył doniesieniom o akcji KGB. Odmówił wszelkich komentarzy, a później - jak podaje portal "Biełorusskije nowosti" - nie odbierał żadnych telefonów.
"Rozpoczęto postępowanie karne wobec pięciu obywateli, prowadzących na terytorium Białorusi działalność w interesie polskiego wywiadu" - powiedział cytowany przez Interfax pracownik KGB.
Według źródła agencji, wszczęto sprawę z artykułu 356 białoruskiego kodeksu karnego, a więc o "zdradę państwa". Zgodnie z tym artykułem, chodzi o "przekazanie tajemnic państwowych obcemu państwu, szpiegostwo, udzielenie obcemu państwu pomocy we wrogiej działalności, wymierzonej przeciw Białorusi w drodze przestępstwa", itd.
Zgodnie z białoruskim kodeksem karnym za tę działalność grozi do 15 lat więzienia - pisze Interfax. Agencja dodaje, że gdyby zdrada państwa wiązała się ponadto z zabójstwem, podejrzani podlegają karze śmierci i konfiskacie majątku.
Jak powiedział dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut, artykuł ten wskazuje, że podejrzani są obywatelami Białorusi. Poczobut zastrzegł przy tym, że nic mu nie wiadomo, aby doszło do aresztowań wśród Polaków na Grodzieńszczyźnie.
Inni również zwracają uwagę, że podejrzani o szpiegostwo muszą być obywatelami Białorusi. Julia Kockaja, rzeczniczka byłego kandydata na prezydenta kraju Alaksandra Milinkiewicza, podkreśliła, że artykuł, z którego wszczęto śledztwo mówi wyraźnie o przestępstwie popełnionym przez "obywateli Białorusi".
Sekretarz prasowa ambasady RP w Mińsku Monika Sadkowska powiedziała, że polski konsulat nie miał zgłoszeń o zatrzymaniu obywateli polskich. Identyczne informacje przekazał portalowi tvn24.pl Robert Szaniawski, rzecznik polskiego MSZ.
Minister, koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann powiedział PAP, że "za wcześnie żeby komentować tę sprawę". "Musimy sprawdzić te doniesienia" - zaznaczył.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24