W Gołuchowie odżywają polskie tradycje sprzed wieków. Jednak jedna z nich, powinna pozostać pieśnią przeszłości. W restauracyjnym menu pojawia się tam bowiem pieczeń z żubra. Powiadomił nas o niej internauta, który przesłał zdjęcia na Kontakt TVN24.
Żubr jest gatunkiem objętym w Polsce ścisłą ochroną.
"Nie zarzynamy żubrów na kotlety"
Jak mówi nam przedstawicielka podzamkowej Kawiarni "Muzealnej" w Gołuchowie, zwierzęta nie są zabijane specjalnie dla wielbicieli staropolskiej kuchni. Twierdzą, że pod rzeźniczy tasak wędrują jedynie osobniki po wypadkach, które muszą być uśpione. Dodają, że do Gołuchowa sprowadzane jest mięso z różnych części kraju, w których występują żubry, a zdarza się, że przyrządzane są również osobniki z tamtejszej hodowli.
Smakosze przybywają z całej Polski
Żeby zjeść dwa kotlety z "króla puszczy" (jest stale w menu), zapłacić trzeba pod gołuchowskim zamkiem 35 zł plus następnych kilkanaście za dodatki. Mimo dość wysokiej ceny, amatorów nie brakuje. - Niektórzy z nich przyjeżdżają specjalnie z odległych części kraju - mówi nam przedstawicielka restauracji. Według niej, "żubrzyna" jest bardzo zdrowa. bo ponoć nie zawiera cholesterolu. Jej samej, przysmak nie przypadł do gustu: - To jest ciemne, czerwone mięso, a ja nie przepadam za dziczyzną. Obok żubra, w restauracji skosztować można również dzika oraz bardziej tradycyjnej wieprzowiny, wołowiny i drobiu.
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: zdj. internauta