Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada byłego ministra skarbu z rządu PO-PSL - wynika z nagrania z afery taśmowej. Morawiecki miał interweniować też w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, europosła z Prawa i Sprawiedliwości.
Taśma ujawniona w poniedziałek przez Onet jest zapisem rozmowy z wiosny 2013 roku. Morawiecki, który kierował wtedy bankiem BZ WBK, spotkał się w restauracji Sowa i Przyjaciele ze swoim przyjacielem Zbigniewem Jagiełłą (prezesem PKO BP), związanym z Donaldem Tuskiem Krzysztofem Kilianem (szefem PGE) i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską.
Nagranie, które pochodzi z akt afery taśmowej, trwa ok 3,5 godziny. Dziennikarze Onetu skupili się na kilku wątkach rozmów. Portal tvn24.pl opisuje dwa dotąd nieznane wątki. Tematem pierwszego z nich jest były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska, który na początku 2013 roku pełnił funkcję szefa spółki PGE Energetyka Jądrowa, będącej częścią grupy PGE kierowanej przez Krzysztofa Kiliana.
Praca szuka byłego ministra
- Słuchaj, Aleksander Grad mnie poprosił, żebyś go do jakiejś rady OFE wrzucił. Nie masz jakiegoś OFE? - zwraca się Kilian do prezesa banku PKO BP.
Zbigniew Jagiełło odpowiada, że zgodnie z prawem członkami rad nadzorczych otwartych funduszy emerytalnych mogą być ludzie z wykształceniem prawniczym albo ekonomicznym.
Kilian: Muszę go trochę spacyfikować, muszę mu też pomóc.
Jagiełło: Grada?
Matuszewska: Tak. Ale on chce akurat do PKO BP (...). To znaczy OFE twojego.
Jagiełło: Do OFE to on się nie nadaje.
Matuszewska: To daj mu jakąś inną propozycję.
Kilian: Widocznie wie, ile tam jest wynagrodzenia. (...) Chłopie, ja się na tym nie znam, ale jak on narzeka, jęczy, to znaczy pewnie o pieniądze.
Jagiełło: W OFE jest kilka tysięcy złotych. (...)
Uwaga szefa PGE, że chce równocześnie spacyfikować Grada i mu pomóc, może wynikać z konfliktu między oboma politykami. - Grad nie lubi słuchać innych. Jako minister skarbu był nad Kilanem, potem został prezesem spółki mu podlegającej - mówi tvn24.pl polityk PO pragnący zachować anonimowość.
Nasz inny rozmówca, znający kulisy konfliktu, dodaje, że próba znalezienia posady dla Grada mogła być próbą wypchnięcia go z grupy PGE i swoistym "kopem w górę".
Możemy zapłacić cztery dychy
Morawiecki na nagraniu wraca do wątku Grada.
Morawiecki: A ty słuchaj, a posłuchaj, a o co mu chodzi, żeby pieniądze zarobić?
Matuszewska: Tak, on jest, wiesz, on jest monotematyczny.
Kilian: On był długo w polityce, był długo w polityce, on ma wielodzietną rodzinę, czwórkę dzieci.
Matuszewska: Jemu chodzi o kasę.
Kilian: O kasę, no. My mu możemy zapłacić cztery dychy i koniec. Więcej nie możemy mu zapłacić już teraz.
Morawiecki: No, ale cztery dychy to też nie jest tak mało, nie?
Kilian: Ja wiem.
Matuszewska: No tak, ale on jechał przez ileś tam lat, mając 10 z kawałkiem.
Kilian: ...mając dyszkę brutto. No więc wiesz, jest, trochę słabo jest, nie?
Matuszewska: A dzieci dorosły przez pięć lat.
Kilian: A o niego trzeba zadbać. Zresztą mu się nie dziwię. A on myślisz, czego ucieka z administracji? Po prostu.
Matuszewska: No tak, nie daje rady.
"Ku**a, stary, ja umrę z głodu za chwilę"
Kilian: Wbrew pozorom w polityce to jest najpoważniejszy problem dzisiaj. Dlatego mamy taką słabą kadrę.
Matuszewska: Naprawdę? Nie możesz ludzi dobrać.
Kilian: Bo ludzie nawet jak są dobrzy, to wytrzymają rok, dwa, trzy, i potem mówią: "ku**a, stary, ja umrę z głodu za chwilę". (...) Dlaczego Sienkiewicz mógł zostać ministrem? Bo dziesięć lat zarabiał, między innymi w PGE, zarabiał tam te parę złotych, tak? I dzisiaj może być ministrem.
Po uwadze na temat Bartłomieja Sienkiewicza, który potem stracił fotel szefa MSWiA w wyniku afery taśmowej, powraca wątek Grada.
Morawiecki: Ma jakąś fundację, stowarzyszenie albo firmę?
Matuszewska: Ma firmę, na pewno ma.
Morawiecki: Zapytajcie go tak po cichu. Ja bym spróbował tak bardziej jednorazowo. Pięć dych czy siedem, czy stówkę mu damy na jakieś badania czy na coś.
Kilian: On ma firmę. Pozbył się udziałów 12 lat temu, bo został posłem, potem wojewodą, posłem, coś tam itd. I prowadziła ta żona. (...)
Morawiecki: Dajcie mi pełne dossier. Pomyślę i jednorazowo będę mu mógł na pewno coś sprokurować.
Kilian: Uważam, że warto. (…)
Matuszewska: On wie, jak działać, bo trochę był trochę w tym rządzie, więc stwierdził, że ryzyko jest niewielkie, że ktoś kogoś wyczai...
Morawiecki: Namierzy.
Matuszewska: ...i sobie idzie. On jest o tyle fajny, że on rzeczywiście ma drive na to [nieczytelne - przyp. red.]. Lepiej jest go mieć po swojej stronie.
Kilian: Jak go wyrzucę, będzie taka awantura, że aż się w pale nie mieści. Otworzę nowy front.
Morawiecki: Jeśli nie jest całkowicie, jak to się mówi, luźną armatą. Znam, ku**a, takich. Raz ci strasznie pomoże, a raz wywali j*b mur w połowie zamku i nie masz gdzie mieszkać.
O pomysły Morawieckiego, który jako prezes banku BZ WBK (obecnie Santander Bank Polska) mówił o wspieraniu firmy związanej z byłym ministrem, pytamy szefową działu PR tego banku. Monika Nowakowska odmawia komentarza. - Nie odnosimy się do pogłosek i nie komentujemy relacji z byłymi czy obecnymi kontrahentami - ucina.
O komentarz prosimy także Aleksandra Grada. - Pamiętając, jak złe były moje relacje - a właściwie relacje zarządu PGE Energetyka Jądrowa, którym kierowałem - z większością uczestników tej rozmowy, odbieram to jako przejaw fałszywej troski o moją osobę. Nie byłem i nie jestem bezpośrednim ani pośrednim beneficjentem tej rozmowy - podkreśla w rozmowie z tvn24.pl były minister skarbu.
Ryszard Czarnecki tłumaczy syna
Podczas rozmowy w restauracji Sowa i Przyjaciele pojawia się też wątek Przemysława Czarneckiego, syna europosła Prawa i Sprawiedliwości.
Morawiecki: Ryszard Czarnecki, napisałem ci.
Jagiełło: Ten facet, ten chłopak po trzech miesiącach powiedział, że jest dużo pracy, że on myślał, że będzie luźniej itd., że ma inne plany właśnie, wiesz.
Morawiecki: Naprawdę?
Jagiełło: Rozmawiałem z nim. To jest kalkulacja, że koniom z wozu lżej. Zmieniłem mu najpierw życiorys, żeby wyglądał normalnie. Później dałem go Justynie Borkiewicz [dyrektor pionu prezesa zarządu PKO BP - przyp. red.], żeby popracowała nad nim, żeby zrobić z niego nie jakiegoś gościa, który nie, że będzie się woził, tylko żeby do roboty, pisać, rozumiesz, i tak dalej. I się zmęczył, że dużo pracy i że on by się chciał czymś innym zajmować w życiu.
Jagiełło: Miał napisane, miał umowę na trzy miesiące. Typowy staż i że on nie chce już tego kontynuować. Co ja się będę angażował i o niego walczył.
Wtedy Morawiecki zaczyna rozmowę z Ryszardem Czarneckim przez telefon.
Morawiecki: No, cześć. Cześć, cześć. Słuchaj ciąg dalszy tej sprawy, o której ostatnio rozmawialiśmy. Twój Przemek nie chciał tam dalej pracować.
Morawiecki włącza tryb głośnomówiący w telefonie.
Czarnecki: Z ręką na sercu on był absolutnie zrozpaczony. Ja go znam. Wiem, kiedy, że tak powiem, był absolutnie zdołowany.
Morawiecki: Taki sygnał, taką relację, którą dostałem, że jednak został rzucony, został na taką dość mocną wodę, że pisał umowy. W końcu powiedział, że to jest troszeczkę dla niego za duże przeciążenie i że on nie chce dłużej pracować.
Czarnecki: Tak. Bardzo chciał, bardzo się zapalił. Owszem, chciał zarabiać więcej, ale bardzo był zadowolony z tego i bardzo nieszczęśliwy, był wściekły, jak się okazało, że ktoś [nieczytelne - red.] umowę.
"Panie Przemku, niech pan spróbuje czegoś innego"
Czarnecki: Tutaj akurat jest sytuacja, że tak powiem akurat [nieczytelne - red.] wszystko jest naprawdę, bardzo się ułożyło.
Morawiecki: A weź z nim tak po piwku pogadaj, bo coś mi tutaj zgrzytnęło. Pamiętam, co mi mówiłeś dwa tygodnie temu.
Czarnecki: On oczywiście mówi, że chciałby więcej zarabiać, że...
Morawiecki: To to jeszcze rozumiem.
Czarnecki: ...coś innego robić. Ale wiesz jednak nie, jednak nie.
Morawiecki: Wiesz co, bo ostatnie pół zdania, które powiedziałeś, jak on mówi, coś innego by chciałby robić, to jest od razu punkt zaczepienia dla tych ludzi - to niech pan sobie idzie, panie Przemku, robi coś innego w takim razie.
Czarnecki: Słuchaj, bardzo chciał pracować. (...) Absolutnie nie było to przedłużone [nieczytelne - red.], a nie że on nie chciał. (...)
Morawiecki. Dobrze, dobrze. Trzymaj się, pozdrawiam, na razie, dziękuję, cześć.
Czarnecki: Pa, pa, cześć, dziękuje.
Jagiełło: Moja córka też by chciała pracować. Robić to, co się chce w pracy i żeby dużo płacili.
Morawiecki: Niedobrze.
O odniesienie się do sprawy prosimy Przemysława Czarneckiego, który jest teraz posłem PiS. - Jest mi ciężko komentować rozmowę dwóch ówczesnych prezesów banków, których szanuję, ale z nimi na ten temat nie rozmawiałem - odpowiada w rozmowie z tvn24.pl polityk.
Autor: Grzegorz Łakomski, Aleksandra Krupa //now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krystian Maj/KPRM/Shutterstock