Dwaj dyplomaci - Irlandczyk i Brytyjczyk - zostali uznani przez władze w Kabulu za "persona non grata" i opuścili już terytorium Afganistanu. Obaj są podejrzani o tajne spotkania z talibskimi bojownikami. Decyzja afgańskich władz spotkała się z ostrym protestem misji ONZ w tym kraju i brytyjskiego MSZ.
Dwaj dyplomaci - jeden pracujący dla misji ONZ-owskiej, a drugi dla misji UE w Afganistanie zostali uznani za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Afganistanu. Rzecznik afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja Homajun Hamidzada poinformował, że dyplomaci "nie zostali zatrzymani, ale uznano ich za osoby niepożądane. Do aresztu trafili natomiast ich afgańscy koledzy, którzy są teraz przedmiotem śledztwa".
Dyplomaci nie zostali zatrzymani, ale uznano ich za osoby zagrażające naszemu bezpieczeństwu narodowemu. Rzecznik prezydenta Afganistanu
"Nie rozumiemy, ale szanujemy"
- Szanujemy suwerenność rządu Afganistanu i podporządkujemy się tej decyzji, chociaż nie widzimy podstaw dla takiej decyzji - powiedział rzecznik misji ONZ Alim Siddique. Siddique dodał, że w działaniach dyplomatów nie było nic, co zagrażałoby afgańskiemu państwu.
Irlandczyk i Brytyjczyk podróżowali do miasta Musa Kala w południowej prowincji Helmand. Na początku grudnia brytyjskie, afgańskie i amerykańskie wojska odbiły Musa Kalę z rąk talibskich bojowników. Talibowie mieli nad nią kontrolę od lutego.
Oskarżenie dyplomatów o to, że stanowią zagrożenie dla Afganistanu to głębokie nieporozumienie, które należy jak najszybciej wyjaśnić z afgańskim rządem. Alim Siddique, rzecznik misji ONZ
Brytyjskie media znały sprawę już wcześniej?
Zamieszanie wokół europejskich dyplomatów wydaje się potwierdzać rewelacje brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", który ujawnił ostatnio między innymi, że oficerowie brytyjskiego wywiadu MI-6 prowadzili potajemne rozmowy z talibami.
Według gazety agenci wywiadu organizowali spotkania z kilkunastoma talibskimi bojownikami. Do kilku takich spotkań miało dojść latem w okolicy Laszkar Gah - stolicy prowincji Helmand. Negocjacje prowadzone były w ustronnych miejscach otoczonych dla bezpieczeństwa przez żołnierzy kontyngentu brytyjskiego. Warto dodać, że przed dwoma tygodniami premier Gordon Brown zapewniał posłów w Izbie Gmin, że Wielka Brytania na pewno nie będzie rokować z talibami.
Źródło: PAP, IAR, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24