Strażacy podsumowują noc. "Wyjątkowo tragiczna, niespokojna"

Paweł Frątczak z PSP przedstawia najnowsze dane o ofiarach pożarów
Paweł Frątczak z PSP przedstawia najnowsze dane o ofiarach pożarów
Źródło: tvn24

Od wczoraj do dzisiaj do godzin południowych strażacy wyjeżdżali już ponad 1700 razy, z czego ponad 850 razy do gaszenia pożarów - informował w rozmowie z TVN24 rzecznik Państwowej Straży Pożarnej starszy brygadier Paweł Frątczak. Mówił o "najbardziej tragicznym bilansie, który ciągle rośnie", bo od północy w wyniku pożarów zginęło w sumie sześć osób. - Wyjątkowo tragiczna, niespokojna noc - przyznał w rozmowie z TVN24.

Starszy brygadier Paweł Frątczak wyjaśniał w rozmowie z TVN24, że od północy do godziny 12 we wtorkowe południe strażacy w całym kraju interweniowali przy ponad 550 pożarach, w wyniku których zginęło sześć osób, a 19 zostało rannych.

Dwa pierwsze tragiczne pożary, które skutkowały ofiarami śmiertelnymi, wybuchły w województwie małopolskim. Pierwszy - dwie minuty po północy w miejscowości Żegiestów w powiecie nowosądeckim (jedna ofiara), drugi - o godzinie 4.45 w Podgórskiej Woli w powiecie tarnowskim. Tam śmierć poniosły dwie osoby.

Kolejne informacje o śmiertelnych ofiarach napływały z województwa wielkopolskiego (miejscowość Gulcz), łódzkiego oraz ponownie z małopolskiego, gdzie jedna osoba zginęła w pożarze altany w Krakowie.

Wyjaśnianie okoliczności zdarzenia

Informując o pożarze w Wielkopolsce, oficer dyżury PSP w Czarnkowie przekazał, że strażacy otrzymali zgłoszenie we wtorek przed południem. Ze wstępnych ustaleń wynika, iż w domu jednorodzinnym z nieznanych dotąd powodów wybuchł pożar. Ogień strawił jedno z pomieszczeń. Ciało znaleźli krewni ofiary.

Na razie nie są udzielane szersze informacje dotyczące tej sprawy. Trwa wyjaśnianie okoliczności zdarzenia.

- Na pewno o tej porze roku do pożarów w naszych domach dochodzi w skutek w skutek niewłaściwej eksploatacji lub wad urządzeń grzewczych, elektrycznych i gazowych - ocenił rzecznik PSP. Dodał, że "wiele pożarów dzisiejszej nocy było spowodowanych niewłaściwym używaniem środków pirotechnicznych".

Wcześniej, do północy, w całym kraju strażacy wyjeżdżali do interwencji 987 razy, w tym 354 razy do gaszenia pożarów, w których rannych zostało osiem osób. W miejscowości Rudnik w województwie lubelskim zginęła jedna osoba.

"Kiedy pojawili się strażacy, pożar był mocno rozwinięty"

Jedna z sześciu ofiar śmiertelnych pożarów pochodziła z Łodzi, gdzie około godziny 7 rano we wtorek doszło do pożaru w jednej z kamienic. Ogień pojawił się na poddaszu budynku mieszkalnego przy ulicy Przybyszewskiego. Rannych zostało łącznie pięć osób. - Kiedy na miejscu pojawili się strażacy, pożar był mocno rozwinięty - objął dwa mieszkania i korytarz kamienicy - relacjonował młodszy ogniomistrz Łukasz Górczyński z łódzkiej komendy Państwowej Straży Pożarnej.

- Z jednego z nich strażacy ewakuowali trzy osoby, a z kolejnych dwie - dodawał. - Trafiły one do szpitala po podtruciu dymem. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Niestety, po ugaszeniu pożaru, w mieszkaniu, w którym wybuchł pożar, odnaleziono ciało. Nie ustalono jeszcze tożsamości ofiary ani wieku - wyjaśniał Górczyński.

W sumie z kamienicy ewakuowano 20 osób, które znalazły schronienie w podstawionym przez władze miejskie autobusie. Pożar gasiło 12 zastępów straży pożarnej. Trwa ustalanie przyczyn wybuchu ognia. Sytuacja jest opanowana, ale mogą występować utrudnienia w kursowaniu komunikacji miejskiej.

Jak relacjonował reporter TVN24 Przemysław Kaleta, dwanaście osób będzie musiało spędzić dzisiejszą noc poza domem - w szkolnej burcie zapewnionej przez miasto. W środę na miejscu mają pojawić się inspektorzy nadzoru budowlanego, którzy mają ocenić stan kamienicy oraz to, kiedy mieszkańcy kamienicy będą mogli powrócić do swoich mieszkań.

Pożar kamienicy w Łodzi. Jedna osoba nie żyje, pięcioro trafiło do szpitala

Pożar kamienicy w Łodzi. Jedna osoba nie żyje, pięcioro trafiło do szpitala

"Nie do końca chyba Polacy wzięli sobie do serca bezpieczne pożegnanie starego roku"

- Wyjątkowo tragiczna, niespokojna noc. Nie do końca chyba Polacy wzięli sobie do serca bezpieczne pożegnanie starego roku. Znacznie większa liczba interwencji, a jeszcze przed nami prawie cały dzisiejszy dzień" - komentował w TVN24 starszy brygadier Frątczak.

Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej zaznaczył dla porównania, że na przełomie lat 2017 i 2018, w sumie przez 48 godzin sylwestra oraz pierwszego dnia nowego roku strażacy w całej Polsce wyjeżdżali 1988 razy, z czego 877 interwencji dotyczyło pożarów. W pożarach zginęły wówczas trzy osoby.

- Chyba nie do końca bierzemy sobie do serca apele, jeśli chodzi o rozsądek przy stosowaniu środków pirotechnicznych. Sam mogłem zaobserwować, że mimo iż wielu włodarzy miast zrezygnowało z pokazu sztucznych ogni, to wiele osób zapomina, że są sąsiedzi, są zwierzęta - mówił rzecznik PSP.

Autor: mjz//now / Źródło: PAP

Czytaj także: