Blisko pięć godzin trwała konfrontacja zeznań byłego ministra sprawiedliwości i byłego szefa MSWiA w sprawie okoliczności śmierci Barbary Blidy. - Czuję, że prawda będzie górą - to pierwsze słowa Zbigniewa Ziobry po wyjściu z łódzkiej prokuratury. Janusz Kaczmarek zeznania byłego ministra skwitował: - Stan relacji pana Zbigniewa Ziobry jest porównywalny ze stanem jego laptopa.
Ziobro: jest jedna prawda
Ziobro przyznał, że "cieszy się, że prokuratura finalizuje to postępowanie". - Wierzę, że prawda zwycięży - dodał były minister. Pytany o to, kto mówił prawdę, odpowiedział tylko: jest jedna prawda, czyli opis zdarzeń jakie miały miejsce".
Nie będę tu dzisiaj rzucał mocnych słów, a byłyby ku temu podstawy. Ze swej strony ten gest dobrej woli chcę uczynić. Czas triumfu prawdy jest coraz bliżej i te konfrontacje nas do tego przybliżają. Zbigniew Ziobro
Kaczmarek: Ziobro zeznawał co innego niż mówił w mediach
O szczegółach spotkania w prokuraturze nie chciał też mówić były szef MSWiA, zasłaniając się tajemnicą postępowania. Zdradził jednak, że po środowej konfrontacji nadal pozostały rozbieżności w zeznaniach. - Mogę stwierdzić, że one mają dzisiaj inny charakter niż te, które Zbigniew Ziobro prezentował w mediach. Znam relacje medialne pana Zbigniewa Ziobry i wiem, co dzisiaj zeznawał, i te zeznania są odmienne od relacji medialnych, również od wywiadów, których swojego czasu udzielał – mówił Kaczmarek. Jak tłumaczy, część różnicy zdań wynika z "odmiennego zapamiętania, ale część wynika z faktu ukrycia pewnych elementów, które miały miejsce”. Zaznaczył, że istotą konfrontacji jest szczegółowość, a w tej sprawie prokurator - jak się wyraził prokurator "jest bardzo szczegółowy".
Stan relacji pana Zbigniewa Ziobry jest porównywalny ze stanem jego laptopa. (...)Znam relacje medialne pana Zbigniewa Ziobry i wiem, co dzisiaj zeznawał, i te zeznania są odmienne od relacji medialnych, również od wywiadów, których swojego czasu udzielał. Janusz Kaczmarek
Obniżenie wiarygodności było według Kaczmarka celem postawienia mu w ubiegłym roku zarzutu składania fałszywych zeznań w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej. - Byłem wezwany przez komisję ds. służb specjalnych, składam zeznania i właśnie w tamtym czasie, kiedy za chwilę zeznania ma składać Konrad Kornatowski, zostajemy zatrzymani i stawiają nam zarzut składania fałszywych zeznań. Ewidentnie można porównać te rzeczy - twierdzi były minister. Dodaje, że "oczywiście jest to celowe działanie". Dopytywany, o to czyje to działanie, oświadczył: - Oczywiście pana Zbigniewa Ziobry, który w tym momencie jest osobą, która - mówiąc kolokwialnie - "ma dużo za uszami”. - To w tamtym czasie pan Ziobro mówi, że nic się nie wydarzyło, przed Sejmem twierdzi, że jak najbardziej on o sprawie nie wiedział, sugeruje, że Zbigniew Wassermann za wszystkim stoi. Dopiero, kiedy pojawiają się kolejne dowody, zmienia cyklicznie zdanie w kolejnych wypowiedziach prasowych i medialnych – sugeruje Kaczmarek. Pytany czy z konfrontacji mógł wywnioskować, że świadkowie uzgadniali ze sobą pewne sprawy, stwierdził: - Co do pewnych aspektów tej sprawy był czas, żeby przygotować się i uzgodnić wspólną wersję wydarzeń. Według niego, obaj świadkowie pełnili lub pełnią funkcje, które dawały możliwości zapoznania się z materiałem.
Kaczmarek kontra Kamiński tylko godzinę
Dużo krócej swoje zeznania konfrontowali Janusz Kaczmarek i Mariusz Kamiński. Po wyjściu z prokuratury juz po godzinnej konfrontacji, były szef MSWiA powiedział tylko, że w tym zakresie „były drobne różnice zdań”. Szef CBA nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Bez pełnomocników
Dla śledztwa niezwykle ważny będzie cały bieżący tydzień. Śledczy zamierzają bowiem skonfrontować Kaczmarka m.in. z Jarosławem Kaczyńskim, b. szefem ABW Bogdanem Święczkowskim i b. naczelnym prokuratorem wojskowym Tomaszem Szałkiem.
Konfrontacje odbywają się bez udziału pełnomocników rodziny Blidów. Mec. Stanisława Mizdra powiedziała, że wystąpiła do prokuratury o zmianę terminu konfrontacji ze względu na swoje ważne obowiązki i chorobę drugiego z pełnomocników Blidów, mec. Leszka Piotrowskiego. Według niej, prokuratura nie zgodziła się jednak na to.
- Jeśli te czynności nie będą przeprowadzone należycie i nie wyjaśnią wszystkich sprzeczności w zeznaniach, to pełnomocnicy będą wnosić o powtórne przeprowadzenie tych konfrontacji - dodała adwokat.
Prokuratura odpowiada, że musi postępować zgodnie z wcześniej ustalonym harmonogramem.
Spotkanie u premiera
Konfrontacje są wynikiem poprzednich zeznań Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego (b. szefa policji), z których wynika, że podczas narady u ówczesnego premiera Kaczyńskiego przed planowanym zatrzymaniem Blidy, Ziobro i Święczkowski chcieli postawienia zarzutów b. posłance SLD. Janusz Kaczmarek miał natomiast mówić, że nie ma wystarczających dowodów przeciwko niej.
Kaczmarek po swym przesłuchaniu w Łodzi powtórzył, że podczas narady krytykował pomysł zatrzymania Blidy i mówił, że nie było do tego podstaw i dowodów. Według niego, były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości w tej sprawie. - Jarosław Kaczyński wiedział o zatrzymaniu i doradzał, aby b. posłanka SLD nie była wyprowadzana w kajdankach" - mówił dziennikarzom b. szef MSWiA. Część jego informacji miał potwierdzić Kornatowski.
Co innego utrzymywali kilka miesięcy temu inni uczestnicy narady: Ziobro, Święczkowski, Szałek i Kamiński. Mówili oni, że Kaczmarek nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń w sprawie Blidy.
Śmierć posłanki
Łódzka prokuratura bada okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy, która w kwietniu ub. roku popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i (na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach) zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Prowadzone przez łódzką prokuraturę śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy i sam nie sprawdził, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24