Warszawska prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o więzienie dla Przemysława Wiplera, ponieważ nie zamieścił przeprosin za incydent przed nocnym klubem - poinformował "Super Express". Wipler twierdzi, że sprawą przeprosin miał się zająć jego adwokat i nie był świadom, że to się do tej pory nie stało.
Chodzi o wyrok ws. incydentu przed klubem nocnym w Warszawie. Przemysław Wipler został skazany w czerwcu b.r. na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów. Miał również opublikować przeprosiny w gazecie "Policja 997", a także zapłacić grzywnę w wysokości 10 tys. zł oraz opłacić koszty sądowe. W sierpniu wyrok się uprawomocnił.
Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie powiedziała "Super Expressowi", że Wipler "w całości uiścił orzeczoną grzywnę oraz koszty sądowe 25 sierpnia, natomiast termin przeproszenia pokrzywdzonych minął 18 listopada".
W związku z brakiem przeprosin - jak przekazał "Super Expressowi" Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie - został złożony do sądu "wniosek o zarządzenie wykonania kary, czyli pozbawienia wolności na okres 6 miesięcy".
Wipler tłumaczył w "Super Expressie", że nie był świadom, że przeprosiny nie zostały zamieszczone, bo wszystkie sprawy związane z wykonaniem wyroku miał zlecić swojemu adwokatowi. Mecenas przyznał, że doszło z jego strony do pewnego "opóźnienia" i zapowiedział, że "przeprosiny się ukażą jeszcze w tym roku, w najgorszym przypadku na początku nowego roku".
Incydent przed klubem
Nocą w październiku 2013 r. w Warszawie Wipler - znajdujący się pod wpływem alkoholu - zachowywał się, według policji, agresywnie, wulgarnie, chciał wydawać polecenia funkcjonariuszom.
Policjanci twierdzili, że dopiero po wszystkim zorientowali się, że mieli do czynienia z posłem. Zaraz po zdarzeniu Wipler wystąpił na konferencji prasowej (miał widoczne obrażenia twarzy). Tłumaczył, że świętował kolejną ciążę żony. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Zaznaczał, że został pobity przez policjantów. Mówił, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Jak ujawnił, badanie krwi wykazało, że miał 1,4 prom. alkoholu w organizmie.
W listopadzie ub.r. media ujawniły część nagrań z monitoringu. Widać na nim m.in., jak poseł podchodzi do policjantów i coś do nich krzyczy, dochodzi do przepychanek. Kolejne nagranie pokazuje policjanta idącego za posłem, a następnie próbę zatrzymania Wiplera, szamotaninę funkcjonariuszy z nim i bicie go pałką. Na tej podstawie Wipler ponownie przekonywał, że nikogo nie atakował i nie szarpał, a jedyny opór, jaki stawiał, to zakrywanie twarzy w chwili, gdy - jak twierdzi - został zaatakowany przez funkcjonariuszy. Rzecznik KSP Mariusz Mrozek mówił wtedy, że jest to tylko "część materiału dowodowego z postępowania przygotowawczego".
Autor: js/ja / Źródło: Super Express, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24