To, co kiedyś było siłą Zjednoczonej Prawicy jako dwa skrzydła, a spajającym centrum w polityce socjalnej miał być PiS, już dalej ze sobą nie współgra. Jest coraz więcej rozdźwięków. Te małe rzeczy się nazbierały, łącznie ze zniecierpliwieniem Prawa i Sprawiedliwości, że ogon merda psem - powiedział w TVN24 publicysta Marcin Makowski z "Do Rzeczy".
Zjednoczona Prawica mierzy się z kryzysem. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki mówił w czwartek po południu, że trwające od kilku tygodni negocjacje "rokowały pewne nadzieje, ale w tej chwili zostały zawieszone w związku z sytuacją, jaką mamy w Sejmie".
Ponadto wobec Solidarnej Polski i Porozumienia użył sformułowania "dotychczasowi koalicjanci". - Jeżeli sytuacja do tego zmusi, to rekonstrukcja nastąpi bez uzgodnień z naszymi koalicjantami - oświadczył. Terlecki pytany, czy PiS jest gotowy na rząd mniejszościowy odparł, że "to jest niemożliwe". - Jeżeli zajdzie taka sytuacja, to pójdziemy na wybory. Oczywiście sami - dodał.
Makowski: rośnie zniecierpliwienie w PiS, że ogon merda psem
- Wydaje się, że echem wraca ten spór koalicyjny z kwietnia i maja o datę wyborów. Tylko że rachunek krzywd, który się wtedy ułożył, pęknięcie zaufania pomiędzy koalicjantami a Prawem i Sprawiedliwością nie było rzeczą, którą można było łatwo posklejać - ocenił w TVN24 publicysta "Do Rzeczy" Marcin Makowski.
Jego zdaniem w Zjednoczonej Prawicy pojawiło się również "pęknięcie strukturalne, dotyczące uprawiania polityki bardziej konserwatywnej, wojującej światopoglądowo ze strony Solidarnej Polski oraz prorynkowej, bardziej centrowej ze strony Porozumienia".
- To, co kiedyś było siłą Zjednoczonej Prawicy jako dwa skrzydła, a spajającym centrum w polityce socjalnej miał być PiS, już dalej ze sobą nie współgra. Jest coraz więcej rozdźwięków. Ustawa o zakazie hodowli zwierząt futerkowych jest tylko przyczynkiem do pęknięcia na gruncie, na przykład wizji antropocentrycznej świata, w której człowiek może hodować zwierzęta, nawet jeśli chodzi o futra, w kontrze do wizji, jaką prezentował od dawna Jarosław Kaczyński - bardziej humanitarnej, gdzie stosunek do zwierząt jest wyznacznikiem etyczności człowieka. Solidarna Polska się z tym nie zgadza, ze strony proprzedsiębiorczej nie zgadza się Porozumienie. Te małe rzeczy się nazbierały, łącznie ze zniecierpliwieniem Prawa i Sprawiedliwości, że ogon merda psem - stwierdził publicysta.
"To już nie jest tak, że to tylko koalicjanci wierzgają"
Makowski powiedział, że w tarciach pomiędzy koalicjantami "ostatecznie chodzi o utrzymanie władzy albo żeby nie zostać wchłoniętym przez Prawo i Sprawiedliwość". - O to chodzi mniejszym koalicjantom - co lubi podkreślać Ryszrad Terlecki - żeby się w tej magmie nie stopić i żeby dalej funkcjonować jako niezależne, wyróżniające się podmioty - dodał.
- Co dalej może się wydarzyć? Może być to po prostu blef, bo już dwukrotnie mieliśmy taką sytuację podbramkową, w której rząd miał się rozpaść na gruncie sporu o termin wyborów. To się nie stało - powiedział publicysta.
Jak mówił, "Solidarna Polska obawia się, że jeśli dzisiaj będzie głosować jednym frontem z Prawem i Sprawiedliwością, to później - być może - kiedy Prawo i Sprawiedliwość zdekomponuje się (...), straci szansę, a wiemy jakie duże są ambicje Zbigniewa Ziobry".
- Nie ma wątpliwości, że to zniecierpliwienie Prawa i Sprawiedliwości również jest realne. Dzisiaj na zgromadzeniu klubu parlamentarnego PiS-u, bez koalicjantów, kiedy Jarosław Kaczyński mówił o tym, że ogon nie będzie merdał psem - z tego co słyszę od ludzi, którzy tam byli - otrzymał gromkie owacje. To już nie jest tak, że tylko koalicjanci wierzgają. Jest też tak, że większość PiS-u jest zniecierpliwiona - zaznaczył dziennikarz.
"PiS dwa razy potknął się na Porozumieniu"
W ocenie Grzegorza Osieckiego z "Dziennika Gazety Prawnej" mamy do czynienia z "największym kryzysem w koalicji drugiej kadencji". - To jest autentyczny kryzys, który wynika z samego sedna polityki. Jeżeli mówimy o czystej polityce, to sprowadza się ona do tego, kto komu narzuci swoją wolę. Jesteśmy świadkami takiego procesu - powiedział Osiecki.
- Jeżeli spojrzymy na to, co działo się od początku tej kadencji, to PiS dwa razy potknął się na Porozumieniu. Za pierwszym razem na "trzydziestokrotności" - o czym mało osób już pamięta, ale to był pierwszy sygnał ostrzegawczy. Drugi raz - kwestia wyborów. W tej chwili jest strukturalna przepaść pomiędzy Solidarną Polską a PiS-em i wynika z decyzji, jakie zapadły w PiS-ie - zwrócił uwagę dziennikarz.
Zdaniem Osieckiego, "Zbigniew Ziobro podkopuje pozycję Mateusza Morawieckiego", ale także koalicjanci PiS-u zostali zaskoczeni tym, że partia Kaczyńskiego "z marszu wrzuciła" ustawę o ochronie zwierząt pod obrady.
Stankiewicz: ten dzień musiał nadejść
- Ryszard Terlecki ma taką rolę, że on ma straszyć, głównie koalicjantów - zauważył publicysta Onet.pl Andrzej Stankiewicz. Przypomniał także, że PiS od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych nie ma samodzielnej większości w Sejmie, a zatem bez posłów Solidarnej Polski i Porozumienia nie jest w stanie "niczego przeforsować".
- Dzisiaj jest taki konkretny dzień, który musiał nadejść, kiedy te dwa ugrupowania mówią PiS-owi: zaraz, zaraz, nie wszystko, czego chcecie, jest w naszym interesie - ocenił Stankiewicz.
Źródło: TVN24, PAP