Stan konstrukcji kamienicy, w której doszło do wybuchu gazu, jest dobry - poinformował prezydent Katowic, Piotr Uszok. Oznacza to, że budynek nie musi zostać wyburzony. W sobotę zacznie się demontaż niektórych elementów, m.in. klatki schodowej. Potem kamienica zostanie odbudowana.
Wniosek o uruchomienie środków Minister Administracji i Cyfryzacji przekazał w piątek do Ministerstwa Finansów.
Minister Administracji i Cyfryzacji Andrzej Halicki podjął decyzję o uruchomieniu środków finansowych na zasiłki celowe po 6 tys. zł dla 8 rodzin, poszkodowanych 23 października br. w wyniku wybuchu w kamienicy przy ul. Chopina w Katowicach. Środki, w kwocie 48 tys. zł, przeznaczone są na niezbędne potrzeby w szczególności: żywność, leki, odzież, środki czystości, zaopatrzenie dzieci. Pieniądze na ten cel pochodzą z rezerwy celowej budżetu państwa na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych, znajdującej się w dyspozycji Ministra Administracji i Cyfryzacji. Pomoc ta przysługuje niezależnie od środków finansowych przyznanych przez Miasto Katowice.
W miejscu katastrofy pracują policjanci z laboratorium kryminalistycznego
Jak informuje reporter TVN24, rodziny zabrały już swoje rzeczy z miejsca katastrofy. Były to głównie drobiazgi i dokumenty. Jednej rodzinie udało się z gruzów zabrać kanapę.
Jak poinformował Mirosław Skórski z powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego w Katowicach, zlecono już wykonanie ekspertyzy dotyczącej stanu budynku, zgodnie z przepisami - na koszt wspólnoty mieszkaniowej. Po uzyskaniu zgody prokuratury kontynuowane będą prace na miejscu katastrofy, które mają doprowadzić je do takiego stanu, by budynek nie stanowił żadnego zagrożenia - informuje PAP. Według Skórskiego nie jest wykluczone, że część mieszkań będzie się jeszcze nadawała do zamieszkania.
Ulica Sokolska w Katowicach będzie zamknięta do poniedziałku. Ulica Chopina będzie wyłączona dłużej, bo służby muszą rozebrać część kamienicy - poinformował wojewoda śląski, Piotr Litwa.
Wojewoda śląski: wystosowałem wniosek do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji o pomoc celową dla poszkodowanych. Jest to kwota w wysokości 6 tys. złotych na rodzinę.
- W akcji brało od 150 do ponad 200 strażaków. Ratownicy pracowali do 5 rano - powiedział wojewoda śląski, Piotr Litwa.
- Zrozumienie i nadzieja w związku z zaistniałą sytuacją łagodzą ból poszkodowanych - powiedział prezydent Katowic
Prezydent Katowic: konstrukcja kamienicy jest w dobrym stanie. Zostanie odbudowana. Demontaż będzie dotyczył tylko części budynku, m.in. klatki schodowej.
Dziennikarz "Faktów" TVN Dariusz Kmiecik i jego żona, dziennikarka TVP Katowice Brygida Frosztęga-Kmiecik, którzy zginęli w katastrofie w Katowicach zostaną pośmiertnie odznaczeni Złotymi Krzyżami Zasługi.
W celu ustalenia ostatecznej przyczyny zgonu konieczne będzie przeprowadzenie dodatkowych specjalistycznych badań: toksykologicznych, histopatologicznych, hemoglobiny tlenkowej, zawartości tlenków i cyjanków. Jak informuje PAP, zlecono już wykonanie tych badań. Ratownicy w nocy mówili, że poszukiwane osoby znaleźli pod stropami i ścianami, które w czasie katastrofy złożyły się, jak „domek z kart”.
Uduszenie było prawdopodobną przyczyną śmierci małżeństwa dziennikarzy, którzy zginęli w czwartkowym wybuchu gazu w kamienicy w Katowicach - podała w piątek Prokuratura Okręgowa w Katowicach, opierając się na wynikach sekcji zwłok. W przypadku ich dziecka sekcja wykazała poważne urazy, a biegły nie wykluczył, że śmierć chłopca także nastąpiła w wyniku uduszenia - informuje PAP.
Cały czas są zbierane rzeczy dla poszkodowanych. Potrzeba wszystkiego: środków czystości, mebli, ubrań. Zbiórkę prowadzi m.in. Caritas. Przypominamy miejsca, gdzie trwa zbiórka pomocy - odzieży i innych niezbędnych rzeczy.
Mieszkańcy sąsiadujących kamienic będą mogli wrócić do swoich domów.
Mieszkańcy szukają w gruzach swoich rzeczy. Wchodzą po 2-3 osoby. Pomagają im strażacy, którzy dbają o ich bezpieczeństwo.
Mężczyzna, który po eksplozji trafił do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Ślaskich przeszedł w piątek operację. Jest w stanie ciężkim, ale stabilnym - poinformowali lekarze.
Gen. Skulich: przyczyny rozszczelnienia instalacji w kamienicy w Katowicach poznamy za miesiąc, może za dwa
- Namawiamy ludzi, żeby montowali w domach czujki dymu. Od wczoraj mówimy także, żeby montować czujniki gazu - powiedział na antenie TVN24 gen. Janusz Skulich, zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej
Rzecznik miasta poinformował także, że poszkodowanym zostaną przydzielone nowe mieszkania. Ma to się stać najpóźniej do końca przyszłego tygodnia. Dostaną także pomoc finansową.
Na miejscu katastrofy trwają dokładne oględziny. Policjanci sprawdzają pomieszczenie po pomieszczeniu - przekazali funkcjonariusze. Poinformowano także, że mieszkańcy będą mogli wejść do kamienicy - pod nadzorem służb - i wziąć najpotrzebniejsze przedmioty.
Prezydent Katowic zaapelował do mieszkańców miasta, by wszystkie imprezy rozrywkowe, które odbędą się w weekend, były poprzedzone minutą ciszy.
Gen. Ryszard Grosset, były z-ca Komendanta Głównego Straży Pożarnej na antenie TVN24 mówił, że w Katowicach doszło do wybuchu gazu, najpewniej nie tego z butli. - Ale to bardzo łatwo sprawdzić. Policja będzie prowadzić badania spektroskopowe. I choćby po tym, jaki rodzaj nawaniacza pozostał ślad na części konstrukcji, będzie wiadomo. Gaz w butlach jest nawaniany merkaptanem, gaz sieciowy jest nawaniany THT - tłumaczył.
Jak przekazała prokuratura w Katowicach, śledczy wyjaśniają okoliczności tego wypadku. W czwartek formalnie zostało wszczęte śledztw w kierunku popełnienie przestępstwa przez sprowadzenie niebezpieczeństwa na życie lub zdrowie.
Przesłuchano pierwszych świadków, przeprowadzono oględziny zewnętrzne budynku, w tym zabezpieczono część instalacji gazowej. Wewnętrzne nie były jeszcze możliwe.
- Kamienica jest w takim stanie technicznym, że znaczna jej część będzie musiała ulec rozbiórce. Już od właściciela będzie zależało, czy pozostała część zostanie, czy też całość tego obiektu będzie rozebrana - przekazał Jan Spychała, śląski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego.
Jak poinformował, sąsiednie budynki są bezpieczne. - Nie zagrażają bezpieczeństwu - podkreślił.
Na co dzień zachwycała nie tylko siłą charakteru, ale i wrażliwością. Brygida Frosztęga-Kmiecik za swoje filmy dokumentalne była obsypywana nagrodami. Z bohaterami potrafiła płakać. - Ale nie dawaj tego, proszę - mówiła w swoim ostatnim wywiadzie na dwa tygodnie przed tragiczną śmiercią. - Bo jaki ma sens to, że zaczniesz płakać? Przecież to ta druga osoba jest w złej sytuacji. Ma cię zacząć pocieszać? - pytała.
- Zostaliśmy uwięzieni w tym mieszkaniu. Dopiero strażacy, jak weszli przez okno, zaczęli usuwać te gruzy. To było za 10 minut 5. Zaraz wiedzieliśmy, że nie ma pana Darka. Bo kiedy już byliśmy w kościele, jego brakowało. Brakowało nam całej tej rodziny. Mówiliśmy cały czas, że oni tam na pewno są - opowiada jedna z poszkodowanych, mieszkanek kamienicy w Katowicach.
- Zostały przygotowane mieszkania, które dziś będą wizytowane przez poszkodowanych. Będą mogły się do nich przenieść na początku przyszłego tygodnia - powiedział na antenie TVN24 Piotr Uszok, prezydent Katowic.
Według wstępnej oceny część kamienicy będzie zdatna do użytku. Niestety tam, gdzie doszło do wybuchu gazu, będzie trzeba wyburzyć kamienicę - przekazał prezydent Katowic.
Durczok podkreślał, że dla Dariusza Kmiecika najważniejsza była rodzina. - To był niesamowicie rodzinny facet. To jak mówił ciepło o Brydzi, jak bardzo się cieszył, kiedy pojawił się Remik, ich syn na świecie, to kiedy opowiadał jak szykuje mieszkanie… - opowiadał szef "Faktów" TVN.
Dariusz Kmiecik do Warszawy nie chciał się przenieść. - Darek był chory na Śląsk. Jakakolwiek propozycja przeniesienia do Warszawy była skazana na porażkę - wspominał Kamil Durczok.
- To był niezwykłej skromności człowiek. Zawsze zastanawiał się, czy to co zrobił, jest wystarczająco dobre, żeby pokazać widzom. Ta skromność i odpowiedzialność to był cały Darek - wspominał na antenie TVN24 Dariusza Kmiecika, jego szef Kamil Durczok.
Funkcjonariusze policji obecnie zabezpieczają miejsce zdarzenia.
Trzy ofiary został zidentyfikowane. Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok, która określi dokładną przyczynę śmierci - przekazał przedstawiciel policji na briefingu prasowym.
Około południa ma zapaść decyzja co do przyszłych losów ws. budynku, który uległ zniszczeniu
Cały teren został przeszukany, strażacy już nie pracują - przekazuje przedstawiciel straży pożarnej.
- Akcja przeszukiwania została na ten moment zakończona. Bilans ofiar nie zmienił się - przekazała straż pożarna na briefingu prasowym.
Najpierw ratownicy dotarli do ciała jednej osoby, mężczyzny, stwierdzając jego zgon. W tym czasie widzieli już w gruzowisku dwie inne osoby, których stanu nie mogli najpierw potwierdzić. Krótko później wydobyli jednak pozostałe dwa ciała – kobiety i dziecka.
W piątek po godz. 2 nad ranem telewizja TVN24 podała, że w wybuchu zginęli: reporter "Faktów" TVN Dariusz Kmiecik, jego żona, dziennikarka TVP Katowice Brygida Frosztęga-Kmiecik, oraz ich dziecko.
Jak domek z kart
Podczas późnowieczornych briefingów ratownicy sygnalizowali, że poszukiwane osoby znaleźli pod stropami i ścianami, które w czasie katastrofy "złożyły się, jak przysłowiowy domek z kart".
- Musieliśmy część tych elementów konstrukcyjnych i stropów rozebrać i w pewnym momencie natknęliśmy się na te ofiary - mówili ratownicy.
Po wydobyciu poszukiwanych osób z ruin strażacy kontynuowali w nocy działania w miejscu katastrofy.
- Prace powinny pójść nieco szybciej, bo nie szukamy w tej chwili konkretnych osób. Te osoby, o których mieliśmy informacje, że są zameldowane, zamieszkują, mogą przebywać w budynku - nikt nie zgłosił nam, że kogoś brakuje. Prace będą mogły postępować z większym zaangażowaniem ciężkiego sprzętu - zapowiedzieli dowodzący akcją.
Po zezwoleniu ratowników w miejsce katastrofy wejdą ekipy dochodzeniowe policji z prokuratorem. Ze względu na niestabilność pozostałości budynku, miejsce to cały czas mają obserwować przedstawiciele nadzoru budowlanego.
Skomplikowana akcja
Eksplozja przed godz. 5 w czwartek zniszczyła trzy kondygnacje kamienicy u zbiegu ulic Chopina i Sokolskiej w ścisłym centrum Katowic. To zwarta zabudowa pochodząca większości z początku XX w. Zawaliła się ściana frontowa części obiektu, ocalał tam tylko wysoki parter. W kamienicy zameldowanych było ponad 20 osób. Po wybuchu ewakuowano 15 lokatorów, pięć osób trafiło do szpitali, dwie w ciągu dnia go opuściły. Stan jednego oparzonego lekarze ocenili jako ciężki.
Prowadzący akcję poszukiwawczą ratownicy najpierw sprawdzali i uprzątali gruzowisko od strony ulicy, potem usunęli też kolejne - od strony wewnętrznego dziedzińca. Wykorzystywali psy poszukiwawcze oraz bardzo czuły sprzęt nasłuchowy. Do usunięcia największego, przygniecionego belkami stropowymi potrzebowali specjalistycznego sprzętu rozbiórkowego ściąganego z Oświęcimia.
Akcję bardzo komplikował stan pozostałości budynku. Ocalałe ściany były niestabilne – wygięta była m.in. ściana frontowa. Stąd cały czas pozostałości kamienicy nadzorowali specjaliści nadzoru budowlanego i geodeci. Strażacy przygotowywali też doraźne wzmocnienia ścian
W tym czasie za pomocą specjalistycznych kamer wprowadzanych poprzez odwierty ratownicy m.in. starali się zaglądać w gruzowisko. Jak mówił po południu w Katowicach wiceminister spraw wewnętrznych Stanisław Rakoczy, strażacy robili wszystko, co nie zagrażałoby zawaleniem się pozostałości konstrukcji.
Obecny na miejscu komendant Państwowej Straży Pożarnej Wiesław Leśniakiewicz mówił m.in., że w akcji wykorzystano praktycznie całą najnowocześniejszą technologię, jaką dysponują strażacy. Wskazał też, że główne obciążenie związane z penetracją wyrobiska leży na dwóch grupach poszukiwawczo-ratowniczych – z Jastrzębia-Zdroju oraz z Małopolski. Łącznie w akcji poszukiwawczej brało udział ok. 160 ratowników.
Strażacy po godz. 17. powoli wpuszczali w okolice zniszczonej kamienicy mieszkańców okolicznych budynków, w których wskutek wybuchu wyleciały tylko szyby. Działały tam służby miejskie oraz m.in. szklarze. Ratownicy nie mogli jednak wpuścić mieszkańców w rejon bezpośrednich działań.
Pomoc poszkodowanym
Prezydent Katowic Piotr Uszok deklarował w czwartek objęcie pomocą wszystkich osób poszkodowanych w katastrofie.
Sześciu rodzinom z mieszkań komunalnych miały zostać przydzielone mieszkania do umeblowania, otrzymały też jednorazową pomoc. Prezydent wskazał, że pomoc dla lokatorów mieszkań własnościowych (w zniszczonej kamienicy takich było 11), będzie uzależniona m.in. od tego czy były ubezpieczone - wobec nich deklarował "zapewnienie przewidywalnego zamieszkania przez dłuższy okres czasu".
Po wypadku do trzech szpitali trafiło pięć poszkodowanych osób, wśród nich najciężej ranny mężczyzna z oparzeniami - do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pacjent ten miał oparzone ok. 60 proc. powierzchni ciała i podejrzenie oparzenia dróg oddechowych. Jego stan lekarze oceniali jako ciężki.
- Mówił, że nie wie, co się stało, to najprawdopodobniej u niego nastąpił wybuch - relacjonowała dziennikarzom jedna z lekarek. Prezydent Katowic po południu potwierdził, że to osoba, która następnego dnia miała być eksmitowana z zajmowanego przez nią lokalu w kamienicy.
Czworo innych lokatorów, wśród nich matka z kilkunastoletnim synem, doznało lżejszych obrażeń. Zostali przewiezieni do katowickich szpitali. Przed południem przedstawiciele służb kryzysowych wojewody przekazali, że stan trzech z tych osób umożliwił ich wypisanie do domów.
Przyczyna wybuchu
Wczesnym popołudniem zastępca szefa śląskiej straży pożarnej Jeremi Szczygłowski sygnalizował, że ze wstępnych ocen biegłych, z którymi rozmawiał, wynika że przyczyną katastrofy był wybuch gazu. Strażak zastrzegał, że chodzi o większą ilość gazu, niż np. jedną butlę. - Butla z gazem nie byłaby raczej w stanie zniszczyć trzech kondygnacji - podkreślił Szczygłowski.
Jak podał z kolei prezydent Katowic, z dokumentów wynika, że w mieszkaniu, z którego najprawdopodobniej w piątek miał być eksmitowany lokator, zakład gazowniczy odciął już instalację gazową. Uszok nie potwierdził, że to w tym mieszkaniu doszło do wybuchu. - Trzeba tu poczekać na szczegółowe ustalenia prokuratury - zaznaczył.
Śledztwo po wypadku będzie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Okręgowa Rada Adwokacka w Katowicach zaoferowała poszkodowanym w katastrofie bezpłatną pomoc prawną.
Autor: MAC/kka / Źródło: PAP, TVN24