Administracja prezydenta USA Baracka Obamy zaczęła bezpośrednio dozbrajać Kurdów w Iraku, by mogli podjąć walkę z bojownikami Państwa Islamskiego - poinformował wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu. Tymczasem rzecznik niemieckiego rządu stwierdził, że Berlin pozostaje wierny swojej zasadzie nie wysyłania broni w strefę prowadzenia konfliktów zzbrojnych i nie ma mowy o wyjątku również w tym przypadku.
W czwartek prezydent Obama zezwolił na prowadzenie amerykańskich nalotów na cele dżihadystów w Iraku. Wyjaśnił, że Stany Zjednoczone były zmuszone do działania, ponieważ ofensywa Państwa Islamskiego posuwała się gwałtowniej w głąb Iraku, niż przewidywano.
W piątek Pentagon poinformował, że lotnictwo USA zbombardowało stanowiska artyleryjskie dżihadystów, które mogły zostać wykorzystane do ataku na siły kurdyjskie broniące Irbilu w irackim Kurdystanie, a w sobotę siły USA przeprowadziły w Iraku cztery naloty na pozycje dżihadystów.
Nie można zgotować prozachodnim Kurdom "piekła"
W poniedziałek za dozbrajaniem Kurdów opowiedział się też - jako pierwszy niemiecki polityk - Karl-Georg Wellmann, poseł CDU. - Sytuacja staje się dla Niemiec coraz bardziej kompromitująca. Dostarczyliśmy kilka namiotów i dodaliśmy jeszcze kilka milionów. Tak nie można, to jest zbyt mało - podkreślił polityk reprezentujący CDU w komisji spraw zagranicznych Bundestagu w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk.
Wellmann ostrzegł, że jeśli bojownicy Państwa Islamskiego pokonają Kurdów, to na tym terenie "powstanie piekło". - Musimy uchronić ludzi przed tym; nie uda się zrobić tego za pomocą karabinów używanych do polowania - dodał niemiecki chadek. Podkreślił, że Kurdowie nastawieni są prozachodnio i zamieszkają tereny graniczące z obszarem NATO. - Bierne przyglądanie się i prawienie kazań nie wystarczy - zaznaczył Wellmann.
Polityk CDU zaznaczył, że "nikt nie myśli o wysłaniu Bundeswehry". - To absurdalny pomysł, nie mamy po temu odpowiednich zdolności (militarnych) - zastrzegł. Jego zdaniem Bundeswehra nie dysponuje logistycznymi możliwościami, by prowadzić operacje wojskowe w Iraku.
Spekulacje dot. pomocy militarnej Niemiec uciął już przed południem rzecznik gabinetu Angeli Merkel, stwierdzając, że Niemcy nie wyślą broni w miejsce, w którym trwa wojna.
W niedzielę niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier poinformował w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung", że Niemcy zwiększyły pomoc humanitarną dla uciekinierów w Iraku o 1,5 mln euro. Poprzednio Berlin obiecał już 2,9 mln euro. Steinmeier poparł naloty lotnictwa USA na pozycje dżihadystów, zastrzegł jednak, że klucz do rozwiązania konflikty leży w porozumieniu politycznym.
Autor: adso\mtom / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia