Donald Tusk jest wezwany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie jako świadek w śledztwie przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego o podjęcie bez zgody władz współpracy z rosyjskim FSB - poinformował rzecznik tej prokuratury. Były premier został wezwany na środę, a wezwanie wysłano 1 marca. Jak poinformował rzecznik szefa Rady Europejskiej, ze względu na obowiązki Tusk nie będzie mógł pojawić się w środę w Polsce.
Śledztwo prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej rzecznik Michał Dziekański poinformował, że Tusk - były premier, który w zeszłym tygodniu uzyskał reelekcję na przewodniczącego Rady Europejskiej - jest wezwany w tym śledztwie jako świadek.
W komunikacie opublikowanym na stronach prokuratury w poniedziałek po południu, przekazał, że wezwanie na przesłuchanie zostało wysłane do Donalda Tuska 1 marca.
Ze względu na obowiązki Tusk nie będzie mógł pojawić się w środę w Polsce by zeznawać jako świadek - poinformował rzecznik szefa Rady Europejskiej. Jak wyjaśnił rzecznik w swojej odpowiedzi, Tusk będzie musiał wtedy zdać raport Parlamentowi Europejskiemu z ostatniej sesji Rady Europejskiej. Dodał, że Tusk zamierza jednak złożyć zeznania jako świadek.
Rzecznik prokuratury poinformował w komunikacie, że "w przypadku niestawiennictwa pana Donalda Tuska w powyższym terminie, z uwagi na konieczność przeprowadzenia dowodu z jego zeznań, wyznaczony zostanie kolejny termin przesłuchania".
W przesłuchaniu chce uczestniczyć obrońca byłego szefa SKW
Obrońca byłego szefa SKW chce wziąć udział w przesłuchaniu Donalda Tuska. W poniedziałek złożył w tej sprawie wniosek w wydziale ds. wojskowych stołecznej prokuratury.
- W związku z tym, że sprawa dotyczy kontaktów moich klientów z obcymi służbami bez zgody premiera, przesłuchanie Donalda Tuska, który w czasie objętym zarzutami był premierem, ma ogromne znaczenie na wynik postępowania. Dlatego chcę osobiście uczestniczyć w tej czynności, by móc dokonać kontroli poprawności przesłuchania - tłumaczy mecenas Antoni Kania - Sieniawski. I dodaje: "Zeznania tego świadka są kluczowym dowodem w tym postępowaniu. Dlatego dziwi mnie fakt, iż dopiero tak późno został dopuszczony. Przypomnę, że śledztwo w tej sprawie trwa już wiele miesięcy".
Zarzuty przekroczenia uprawnień
W grudniu 2016 roku ujawniono, że w śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i Piotrowi Pytlowi. Zarzuty - jak informował wtedy prokurator Michał Dziekański - polegają na "przekroczeniu uprawnień funkcjonariusza publicznego wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez zgody prezesa Rady Ministrów, wymaganej przez ustawę o SKW i SWW".
"Zawarta w kwietniu 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron. A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej" - pisała w grudniu "Gazeta Polska Codziennie". Artykuł 9 ustęp 2 ustawy o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów obu służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.
Wcześniej zarówno Tvn24.pl, jak i "Gazeta Wyborcza", podawały, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 roku z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji.
Informację o wezwaniu Donalda Tuska na świadka podała Niezależna.pl.
"Sprawa wielokrotnie wyjaśniana"
Sprawę skomentował poseł PO Cezary Tomczyk. - Byłem członkiem Komisji Obrony Narodowej i umowy partnerskie między różnymi wywiadami w zakresie działania przeciw terrorystom się zdarzają i zdarzają się również teraz, za rządu PiS. Jest to coś normalnego - powiedział.
- Nie jest przypadkiem, że kilka dni po wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej polska prokuratura niezależna pod wodzą niezależnego Zbigniewa Ziobry wzywa na świadka byłego polskiego premiera i przewodniczącego Rady Europejskiej. To wygląda, jakby PiS nie mógł pogodzić się z faktem, że Donald Tusk przewodzi światowym czy europejskim premierom - stwierdził Tomczyk. Podkreślił, że ta sprawa była wielokrotnie wyjaśniana.
Jak wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Marek Biernacki, minister-koordynator służb specjalnych w rządzie Ewy Kopacz, poseł PO i członek sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, umowa SKW z FSB "była niezbędna dla bezpieczeństwa polskich żołnierzy, którzy walczyli w Afganistanie, aby bezpiecznie wrócili do domów". - Ramowa zgoda na podpisanie takiej umowy zapadła na szczycie NATO, który miał miejsce w kwietniu 2008 roku w Bukareszcie. Podobne umowy podpisało szereg innych państw NATO, których żołnierze byli obecni w Afganistanie - powiedział.
- Mogę się domyślać jedynie, że tak naprawdę prokuraturze chodzi o kwestie proceduralne związane z podpisywaniem tej umowy. A nie, jak jest to przedstawiane, że chodzi o sam fakt podpisania takiej umowy. Kwestię umowy dwukrotnie prześwietlała sejmowa komisja do spraw służb specjalnych. Skończyło się wydaniem dezyderatu komisji, który pozytywnie ją ocenił - wyjaśnił Biernacki.
- To element walki politycznej z Donaldem Tuskiem i odwetu na żołnierzach i funkcjonariuszach Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Trzeba przypomnieć, że zastępca prokuratora krajowego nadzorujący pion wojskowy to człowiek wskazany przez Antoniego Macierewicza - dodał Biernacki.
Sprawę skomentował też wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki (PiS). Jego zdaniem "taka emocjonalna reakcja" ze strony PO sprawia wrażenie "jakby rząd PO miał coś do ukrycia". - Tego typu reakcje Platformy źle służą Donaldowi Tuskowi, bo sugerują, że "uderzy w stół, a nożyce się odezwą", że prokuratura trafiła w jakiś czuły punkt - stwierdził.
Argumentacja Macierewicza
Obecny szefa MON mówił, że była ona niezgodna z prawem i zawarto ją wbrew interesowi Polski. - Współpracę z FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - red.) rozpoczęto i prowadzono przez wiele miesięcy bez zgody czynników politycznych, do czego zobowiązuje służby prawo, a sama umowa została podpisana po poinformowaniu premiera. Fakt długotrwałego podejmowania i prowadzenia współpracy bez uzyskania oficjalnej zgody czynników politycznych był oczywistym przestępstwem - mówił w maju zeszłego roku o umowie Macierewicz widzom telewizji publicznej.
Minister dorzucił, że kolejnym przestępstwem "mogło być" niedopełnienie obowiązku nadzoru, który w polskim prawie spoczywa na premierze lub wyznaczonym przez niego koordynatorze. - Pan Donald Tusk ominął prawo i nie wyznaczył nigdy takiego koordynatora - stwierdził obecny szef MON. I dodał: - Sam za to odpowiada, gdyż nie dopełnił w sposób oczywisty obowiązków.
Autor: mart,Robert Zieliński,Maciej Duda/sk/jb / Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: European Council