Do tej pory stacje benzynowe mogły zacierać ręce, że na zakazie handlu w niedzielę zarobią więcej, teraz padł na nie blady strach. Obywatelski projekt NSZZ "Solidarność", który już trafił do Sejmu mówi wprost: zakaz handlu w niedzielę dla sklepów powyżej 80 metrów kwadratowych. Kto i ile może na tym stracić? Materiał magazynu "Polski i świat".
Stacje benzynowe coraz częściej przypominają małe supermarkety, w których można kupić wiele produktów codziennego użytku. Na branżę paliwową padł strach, bo w obywatelskim projekcie ustawy jest mowa jedynie o powierzchni handlowej. Jeśli ustawa zostałaby uchwalona, to mogłoby się okazać, że właściciele będą musieli zamknąć w niedzielę większe stacje benzynowe.
- Cała branża paliwowa boi się ustawy, bo nie wiemy, jakie będą konkretne rozwiązania - oświadczył Leszek Wieciech, prezes Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Zarzuty branży paliwowej odpierają autorzy ustawy. - Naszym zamysłem nie było to, by zamknąć stacje benzynowe, tylko żeby przy stacjach benzynowych nie powstawały hipermarkety - zapewnia Alfred Bujara, przewodniczący sekcji krajowej pracowników handlu NSZZ "Solidarność".
Zdaniem prawników, w ustawie jest "blankietowa zgoda" na handel paliwem. Ograniczenia mogą pojawić się w przypadku prowadzenia handlu okazjonalnego, czyli artykułów spożywczych, prasy i kosmetyków oferowanych na stacjach.
- Bez tego stacje praktycznie nie miałyby racji bytu. Trzeba by stacje zamknąć, albo podnieść cenę paliwa przynajmniej o te 40-50 gr na litrze.
Automaty nieczynne w niedzielę?
Obawy mają także właściciele automatów oferujących przekąski. W liście do premier Beaty Szydło domagają się zmiany zapisów "poprzez jasne wyłączenie spod jej stosowania handlu dokonywanego przy użyciu maszyn samoobsługowych". Zwracają oni uwagę, że projekt "budzi poważne wątpliwości".
Projekt ustawy trafił do sejmowej komisji. NSZZ "Solidarność" liczy, że uda się go przyjąć na wiosnę.
Autor: pk/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24