Biznesmen z Leżajska zamieszany w "aferę podkarpacką" usłyszał zarzut wręczenia korzyści majątkowych posłowi Janowi Buremu z PSL – dowiedzieli się nieoficjalnie reporterzy śledczy tvn24.pl. Te ustalenia mają być podstawą drugiego już wniosku o uchylenie immunitetu posłowi PSL. - Nigdy nic nie dostałem, ani nie żądałem - odpiera zarzuty polityk PSL.
Według naszych ustaleń, śledczy z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach zarzucił Marianowi D., właścicielowi firmy Maante z Leżajska, wręczenie posłowi Buremu korzyści majątkowej. Cała suma pieniędzy, o których wręczenie podejrzany jest D., sięgać może nawet kilkuset tysięcy złotych. Z zarzutu ogłoszonego Marianowi D. wynika, że oprócz gotówki wpływowemu politykowi miał wręczyć także sztabkę złota.
"Wdzięczność za wiele spraw?"
Za co? Zdaniem prokuratora i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zbierało dowody, chodziło m.in. o pomoc w załatwianiu kontraktów paliwowych dla firmy Maante z jednym z państwowych koncernów. Ale biznesmen chciał także skorzystać z wpływów Burego w Krajowej Radzie Sądownictwa (wpływowy ludowiec jest członkiem KRS nieprzerwanie od 2001 roku).
- Marian D. starał się także pomóc jednej ze swoich córek, która przez dłuższy czas bezskutecznie starała się zostać sędzią - tak nasi informatorzy tłumaczą motywy działania właściciela firmy z Leżajska.
Nie wiemy, czy poseł Bury pomógł córce biznesmena. Nasi rozmówcy twierdzą, że prokurator wciąż to weryfikuje. W dostępnych publicznie uchwałach KRS (z 2012 roku i 2014 roku) córka biznesmena nie dostaje poparcia do nominacji sędziowskiej - jest oceniona negatywnie.
- Biznesmen pieniądze miał wręczać przez dłuższy czas, w transzach w różnej wysokości. Można przyjąć, że były one wyrazem wdzięczności za pomoc w wielu sprawach - dodają nasi informatorzy.
Kolejny wniosek o uchylenie immunitetu
Zapytany przez nas o tę sprawę Leszek Goławski, rzecznik katowickiej Prokuratury Apelacyjnej uchylił się od odpowiedzi. Stwierdził, że na udzielenie informacji nie zgodził się prokurator prowadzący śledztwo, czyli Leszek Sroka z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji.
Nasze źródła twierdzą, że w związku z zarzutami dla D., oskarżyciel przygotowuje kolejny wniosek o uchylenie immunitetu szefowi klubu PSL Janowi Buremu. Nie wiemy, jak będzie brzmiała ostateczna wersja ewentualnego zarzutu dla Burego. - Oparty będzie nie tylko na podsłuchach, ale także na zeznaniach świadków i wyjaśnieniach podejrzanych - mówią nasze źródła.
Planowany wniosek jest już drugim, nad którym pracuje ten sam prokurator. W ubiegłym tygodniu Leszek Sroka skierował bowiem do Prokuratury Generalnej pisma, w których domaga się uchylenia immunitetu Buremu, a także prezesowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu.
"Ktoś chce mnie wyeliminować"
Dokumenty dotyczące pierwszego wniosku znajdują się już w kancelarii marszałka Sejmu, skąd trafią do sejmowej Komisji Regulaminowej. Zgodnie z prawem o ewentualnym uchyleniu immunitetu chroniącego Burego zdecydują posłowie w głosowaniu. Bury odpiera zarzuty prokuratury i CBA. W "Jeden na jeden" w Tvn24 stwierdził, że "CBA wymknęło się spod kontroli państwa". - Moi znajomi, przyjaciele, rodzina są wzywani, przesłuchiwani, zastraszani - mówił we wtorek poseł PSL. Dodał, że wielu z nich relacjonuje swoje rozmowy ze służbami, w trakcie których miały padać takie oferty, jak: "sypniesz Burego, jesteś wolny, do ciebie nic nie mamy". Polityk podkreślił, że jego zdaniem to nie przypadek, że cała sprawa ujrzała światło dzienne właśnie w trakcie trwającej kampanii wyborczej i sugerował, że ktoś "chce go wyeliminować".
Za zgodą sądu
Dlaczego prokuratura zajmuje się Janem Burym? Według naszych informacji, jego udział w tzw. aferze podkarpackiej od 2013 roku bada Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jej głównym bohaterem (aktualnie oskarżonym) jest były marszałek sejmiku podkarpackiego Mirosław K. (PSL). Rozpracowując działania K., agenci CBA wpadli na wątki dotyczące Burego i Kwiatkowskiego. Podsłuchano ich rozmowy telefoniczne, w których mieli mówić o obsadzaniu stanowisk szefów delegatur w NIK przez wskazane z góry osoby. Na podsłuchiwanie polityków zgodę wydał sąd.
Dokumenty u Burego
Ale relacje prezesa NIK i Jana Burego to jedynie wątek z obszerniejszego śledztwa dotyczącego rzekomej korupcji tego ostatniego. W tej sprawie zarzuty usłyszało już kilkanaście osób, wśród nich przedsiębiorcy z Małopolski, Podkarpacia, a także były dyrektor biura poselskiego Burego.
Nowy wniosek o uchylenie immunitetu parlamentarzyście dotyczyć ma głównie relacji z właścicielem firmy Maante. Do tej pory Marianowi D. prokuratura postawiła osiem zarzutów, dotyczących wręczania łapówek urzędnikom państwowym w zamian za pośrednictwo w załatwianiu spraw urzędowych i prywatnych. Przypomnijmy: podczas głośnego przeszukania pokoju i biura poselskiego Burego, które miało miejsce w lipcu 2014 roku znaleziono dokumenty firmy Maante. Polityk przyznał, że zna prezesa tej firmy. - Pomagam przezwyciężać różne, bezsensowne często bariery, z jakimi spotykają się polscy przedsiębiorcy. Tak rozumiem dobre wykonywanie swojego poselskiego mandatu - tak ludowiec tłumaczył dziennikarzom tvn24.pl fakt znajomości z Marianem D., wkrótce po ubiegłorocznym przeszukaniu w jego pokoju hotelowym.
Bury: "Imperium kontratakuje"
Buremu zadaliśmy pytania, czy przyjął łapówki od Mariana D. - Rozumiem, że imperium kontratakuje. Nie, nigdy nic nie dostałem, ani nie żądałem - odpowiedział polityk PSL.
Tymczasem kolejną odsłoną afery Bury - Kwiatkowski jest sprawa byłej współpracownicy premier Ewy Kopacz. Radio ZET podało we wtorek, że Jolanta Gruszka, była szefowa gabinetu politycznego Kopacz interweniowała u prezesa NIK w sprawie posady dla Kornela D. Jego żona to znajoma Iwony Sulik, byłej rzecznik rządu. Jak wynika z materiałów prokuratury, został on wicedyrektorem jednego z departamentów w centrali NIK w ustawionym konkursie.
"Ten dżentelmen wszystko ci zawdzięcza, bo szczerze mówiąc najsłabiej wypadł" - cytuje dziennikarz śledczy radia ZET nagraną przez CBA rozmowę Kwiatkowskiego z Gruszką. Jak podała rozgłośnia, wcześniej Kwiatkowski rozmawiał z kandydatem. Podał mu treść pytania, które miało paść w trakcie przesłuchania przed komisją konkursową. Ale Kornel D. popełnił błąd i odpowiedź na to pytanie zamieścił w swojej autoprezentacji. "Ja ci powiedziałem, żebyś wiedział, a nie włączał to do prezentacji. Zadałbym wszystkim to pytanie, a ty byś zabłysnął. No a tak już to powiedziałeś. Następnym razem lepiej się przygotujemy" - cytuje Radio ZET rozmowę Kwiatkowskiego z kandydatem. O pracy w NIK dla swojego protegowanego z Kwiatkowskim rozmawiała też Julia Pitera. Ten człowiek został zatrudniony na szeregowym stanowisku. Prokuratura Apelacyjna w Katowicach nie uznała tego jednak za przestępstwo.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24