Rok temu pan Marcin przetoczył się na rowerze przez maskę samochodu wrocławskiego sędziego. Auto wyjechało z podporządkowanej drogi, a całe zdarzenie zarejestrował monitoring. Prokuratura sprawę umorzyła. - To nie wyjdzie do sądu. W tym znaczeniu, że po pierwsze musieliby mieć zgodę do pociągnięcia mnie do odpowiedzialności - kwituje bez ogródek sędzia.
Do wypadku doszło rok temu przy ul. Grabiszyńskiej w stolicy Dolnego Śląska.
- Jechałem ścieżką rowerową (...) wtedy nagle wysunął się samochód. To był moment, nie zdążyłem nawet złapać za manetki do hamowania. To były sekundy. Przeleciałem przez maskę i upadłem na kostkę brukową - wspomina rowerzysta w rozmowie z reporterką Blisko Ludzi TTV. Mężczyzna o własnych siłach dotarł do domu. Potem trafił na pogotowie. Okazało się, że ma złamany kręgosłup.
"Nie, żeby go jakoś pieniędzmi przekonać"
Nieco inną wersję wydarzeń ma w pamięci sędzia. Jego zdaniem nie jest winny, ponieważ jechał zgodnie z przepisami.
- Mówiąc krótko jechałem delikatnie. Zawsze zatrzymuję się przed wyjazdem. To nie jest tak, że ja jechałem i uderzyłem w rowerzystę. Tylko rowerzysta wjechał na mnie - przyznaje w nieoficjalnej rozmowie. Pokazać jednak twarzy przed kamerą nie chce. Jak się okazało, sam orzeka w podobnych sprawach. Według sędziego po wypadku on sam przyjechał do poszkodowanego pana Marcina. Przedstawił mu oświadczenie, ale jego treści nie pamięta.
- Nie to, żeby go jakoś pieniędzmi przekonać, bo to nie w moim stylu. No jak mu się będzie należało, to dostanie. Ale treść oświadczenia mu się nie spodobała i raptownie, że nie, do widzenia - dodaje sędzia. Co było w oświadczeniu? Zdaniem pana Marcina treść dokumentu wskazywała na to, że rowerzysta sam miał się oddalić z miejsca wypadku. Dlatego właśnie nie chciał podpisać dokumentu.
Prokuratura umorzyła śledztwo
W czasie kiedy pan Marcin się rehabilitował, nad sprawą zaczęła pracować prokuratura. Najpierw wrocławska, a potem ze względu na miejsce pracy sędziego, ta w Kluczborku. Kolejni prokuratorzy przez rok próbowali wyjaśnić sprawę.
- Postępowanie jednoznacznie nie pozwoliło na zarzucenie kierującemu naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Materiał dowodowy wskazywał na to, że jego zachowanie było w granicach takiego rzetelnego użytkownika drogi - wyjaśnia Artur Rogowski, prokurator rejonowy w Kluczborku. Czy w takim razie winny jest rowerzysta? - I to jest pewien paradoks. Rowerzysta też poruszał się zgodnie z zasadami ruchu drogowego - dodaje prokurator.
Zobacz cały materiał Olgi Bierut:
Autor: balu/i / Źródło: Blisko Ludzi TTV
Źródło zdjęcia głównego: tvn24