Janusz Sanocki, poseł niezrzeszony, podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym w Nysie powiedział do sędzi, że "nie ogarnia logicznie procesu" i że "popełnia błąd". Swoich słów się nie wypiera. Jego zdaniem wymiar sprawiedliwości marnuje czas i pieniądze, bo oskarża nie tego człowieka, którego należy.
Proces toczący się przed sądem dotyczy wydarzenia z kwietnia tego roku. Poseł Janusz Sanocki, idąc do swojego biura zauważył dwóch pijących piwo mężczyzn. Zwrócił im uwagę. W odpowiedzi miał od jednego z nich usłyszeć groźby. - Jeden z tych młodych ludzi podszedł do mnie i wygrażał, że mnie zabije. Zgłosiłem sprawę policji - relacjonuje Sanocki.
Oskarżyli i skazali w trybie nakazowym, ale poseł twierdzi że nie tego, co trzeba
Śledczy wytypowali winnego: Adama P. - Podejrzany nie tylko sam się przyznał, ale też sam wymienił nazwisko pokrzywdzonego, opisał przebieg zdarzenia i wniósł o dobrowolne poddanie się karze - mówi "Nowej Trybunie Opolskiej" Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Problem w tym, że parlamentarzysta twierdzi, że P. to nie osoba, która kierowała pod jego adresem groźby. - Okazało się, że - nie pytając mnie - złapali pierwszego z brzegu z podwórka i go oskarżyli. Nikt nie wezwał mnie na przesłuchanie, jako poszkodowanego. Sprawę rozpoznano w trybie nakazowym - twierdzi Sanocki, który stanął w obronie P. Do sądu napisał oświadczenie, że to nie ten mężczyzna mu groził. To nie koniec, bo poseł pomógł wnieść Adamowi P. sprzeciw od wyroku wydanego w trybie nakazowym, czyli bez informowania o rozpatrywaniu sprawy.
Decyzja sądu nie spodobała się posłowi
Dlatego sprawa wróciła na wokandę. We wtorek była rozpoznawana przez Sąd Rejonowy w Nysie. Na jaw wyszło, że P. był wcześniej leczony psychiatrycznie. Dlatego sąd postanowił odroczyć sprawę i skierować mężczyznę na badania psychiatryczne.
Jak informuje "Nowa Trybuna Opolska" taka decyzja nie spodobała się posłowi Sanockiemu. "(...) gwałtownie zaprotestował, domagając się napastliwie przesłuchania jego i drugiego świadka, już na tej rozprawie" - czytamy na portalu opolskiego dziennika. Parlamentarzysta zażądał też odsunięcia sędzi od sprawy.
"Pani nie ogarnia"
- Mówiłem, że to nie on, ale sędzia zamiast umorzyć postępowanie zignorowała mnie, nie przyjęła oświadczenia i skierowała go na badania psychiatryczne. On teraz będzie musiał chodzić, biegać, załatwiać, a czas będzie mijał. Po co wymiar sprawiedliwości brnie w to dalej? Sędzia mnie nie słuchała. Marnuje publiczne pieniądze i czas, a prokuratura oskarża niewinnego - denerwuje się Sanocki.
Poseł zdenerwował się już na sali sądowej. Sędzi powiedział: "pani nie ogarnia logicznie tego procesu". W rozmowie z nami słów się nie wypiera. - Ktoś to musiał powiedzieć, bo naprawdę sędzia nie ogarnia tego i popełnia błędy. Złożyłem zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa - mówi nam Sanocki. Działanie sędzi nazywa też "elementarnym wykroczeniem" i "pozorowaniem działalności".
Poseł Sanocki znany jest z krewkiego charakteru i ostrych słów:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław, Nowa Trybuna Opolska
Źródło zdjęcia głównego: tvn24