Arcydzieło Memlinga ma być ozdobą wystawy przygotowywanej w Rzymie, jednak nie wiadomo jeszcze czy obraz w ogóle wyjedzie z kraju. Wojewódzki konserwator zabytków zwołał specjalną komisję, która ma ocenić w jakim stanie jest obraz i czy może on opuścić Muzeum Narodowe w Gdańsku. Ostateczną decyzję konserwator ogłosi we wtorek.
We Włoszech trwają przygotowania do wielkiej monograficznej wystawy poświęconej Memlingowi. Mają się na niej znaleźć 33 dzieła malarza z całego świata.
– Na wypożyczenie swoich skarbów zgodziły się muzea amerykańskie i zachodnioeuropejskie. Na wystawę miałby pojechać również "Sąd Ostateczny" jeśli tylko konserwator wyrazi na to zgodę – mówi Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Zmiana warunków, klimatu położenia może źle wpłynąć na dzieło
Właśnie w sprawie wyjazdu jednego z najcenniejszych obrazów w polskich zbiorach konserwator zwołał specjalną komisję, która sprawdzi czy arcydzieło Memlinga może odbyć podróż. - Pojawiły się zastrzeżenia mówiące, że Memling absolutnie nie powinien opuszczać kraju – mówi Tymiński.
Jak wyjaśnia, największe obawy budzi to czy dzieło przetrwa transport. - Czy nie odpadną z niego drobinki oryginalnej najstarszej 500-letniej farby. Rzeczywiście zmiana warunków, zmiana klimatu, każde poruszenie takiego dzieła nie wpływa na nie korzystnie – przyznaje.
Dodaje, że najważniejsze jest zapewnienie odpowiednich warunków bezpieczeństwa. - "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga to dzieło najwyższej klasy, nie tylko w zbiorach Polski ale i Europy, to unikat – podkreśla.
- Obraz jest cenny, bo jest w bardzo dużej mierze oryginalny. Oczywiście są na nim późniejsze przemalowania jednak jest wybitnym dziełem dlatego że jest oryginalny i my to 500-letnie dzieło musimy chronić – zaznacza rzecznik konserwatora zabytków.
Najlepsze dzieło Memlinga
"Sąd Ostateczny" został namalowany przez Hansa Memlinga przed 1471 r. i uważany jest za najlepsze jego dzieło. Malarz pochodził z Dolnej Nadrenii, prawie 30 lat swojego twórczego życia spędził w Brugii. Obraz w formie tryptyku jest jedynym dziełem niderlandzkiego twórcy w polskich zbiorach muzealnych.
Burzliwa historia tryptyku
Niezwykła jest historia obrazu. Dzieło zostało zamówione przez filię brugijskiego banku Medyceuszy i miało trafić do jednego z kościołów we Florencji. W 1473 r. transportowany na pokładzie galeonu pod burgundzką banderą Saint Matteo obraz wraz z innymi łupami został przechwycony przez gdańskiego kapra Pawła Beneke. Jego okręt blokował angielskie wody terytorialne w czasie wojny Hanzy z Anglią. Beneke podarował obraz kościołowi Mariackiemu w Gdańsku. Zwrotu tryptyku domagali się bezskutecznie książę burgundzki, Medyceusze, a nawet papież Sykstus IV.
W kolejnych latach o wejście w posiadanie tryptyku zabiegali też cesarz Rudolf II i car Piotr I. W 1807 r., za czasów Napoleona Bonapartego, obraz został wywieziony do Paryża.
Z Luwru po ośmiu latach trafił do Berlina. Po interwencji króla pruskiego dzieło Memlinga w 1817 r. wróciło do Gdańska. Pod koniec II wojny światowej hitlerowcy wywieźli obraz do Turyngii, gdzie został znaleziony przez Armię Czerwoną. Zanim ostatecznie w 1956 r. "Sąd Ostateczny" wrócił do Polski był wystawiany w leningradzkim Ermitażu. Dziś obraz można oglądać w gdańskim Muzeum Narodowym.
W ten sposób badano obraz:Tu znajduje się Muzeum Narodowe w Gdańsku:
Autor: ws/kv / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia