Po wielkim laniu w meczu z Chorwacją ekipa Kamerunu żegna się z mundialem. Za podsumowanie krótkiej i fatalnej przygody Nieposkromionych Lwów z brazylijskim turniejem może służyć obrazek z ostatnich minut środowego pojedynku.
Chodzi o spięcie pomiędzy Benoit Aassou Ekotto i Benjaminem Moukandjo. Wyraźnie sfrustrowani kameruńscy piłkarze mieli sobie wiele do powiedzenia jeszcze prze końcowym gwizdkiem sędziego. Nie skończyło się jednak na słowach. Po krótkiej "pogawędce" Ekotto postanowił wymierzyć koledze cios głową. Piłkarze zaczęli się przepychać, rozdzielił ich dopiero Pierre Webo.
- To niewyobrażalne. Widziałem to zdarzenie i muszę dokładnie dowiedzieć się o co chodziło. Nie moglem na to patrzeć. Nie na tym ma polegać moja praca z reprezentacją Kamerunu - skomentował całą sprawę opiekun Lwów Volker Finke.
Omal nie przylecieli
Przegrywając z Chorwacją ekipa z Czarnego Lądu pożegnała się z mundialem. I nie jest to żadną niespodzianką. Na brazylijskich boiskach Kamerun spisuje się fatalne, wystarczyło popatrzeć na sytuację z meczu z Chorwacją, aby uświadomić sobie, że wcześniejsze plotki o kiepskiej atmosferze w drużynie nie były informacjami wyssanymi z palca.
Atmosfera panująca wokół zespołu nie była najlepsza już od dłuższego czasu. Na kilkadziesiąt godzin przed startem turnieju pod znakiem zapytania stanął w ogóle udział Kamerunu w mistrzostwach. Wszystko przez protest zawodników, którzy domagali się od federacji większej premii za udział w imprezie.
Kameruńczykom pozostał już tylko mecz o pietruszkę. W ostatnim meczu grupy A zmierzą się z gospodarzami imprezy - Brazylią.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl