Mistrz świata na kolanach! W pierwszym meczu grupy B Hiszpania przegrała z Holandią aż 1:5. Czy to zmierzch wielkiej reprezentacji La Furia Roja?
Piątkowy wieczór miał być czerwony, okazał się pomarańczowy. Od tego dnia to drużyna, w której prym wiedli Arjen Robben i Robin van Persie, zasługuje, by określać ją hiszpańskim określeniem "Furia".
Przed spotkaniem "De Telegraaf" na pierwszej stronie zaprezentował zdjęcie trenera Louisa van Gaala przebranego w strój torreadora. Obok grafikę przedstawiającą jedenastu wybrańców, którzy rozpoczęli to spotkanie w pierwszym składzie. Zapowiedź ta okazała się prorocza - Holendrzy "zatańczyli" z mistrzami świata, ośmieszając ich obrońców w niemal każdej akcji bramkowej.
Jeden z najlepszych meczów w karierze zagrał Robben. Skrzydłowy Bayernu wkręcał w ziemię defensorów Hiszpanii, Casillasa pokonał dwukrotnie, ośmieszając za każdym razem. Wielki wieczór zaliczył też van Persie. To napastnik Manchesteru United pięknym "szczupakiem" wyrównał stan meczu. Później dobił Hiszpanów, podwyższając na 4:1.
Van Persie jest pierwszym Holendrem, który strzelił przynajmniej jednego gola na trzech kolejnych turniejach mistrzostw świata.
Ostatni raz Hiszpanie stracili więcej niż trzy gole na mistrzostwach świata w... 1950 roku. Wówczas ulegli Brazylii 1:6.
Autor: koma / Źródło: sport.tvn24.pl