Brazylia wygrała z Chorwacją 3:1 w meczu otwarcia mistrzostw. Wielki wieczór zaliczył Neymar, który strzelił dwa gole i efektownie włączył się do walki o koronę króla strzelców. Gorsza noc czeka sędziego Yuichiego Nishimurę...
Czy to Brazylia na miarę mistrza?
Gdy ktoś, kto nie oglądał meczu i spojrzy na wynik, uzna, że Brazylia zrobiła pierwszy krok w kierunku mistrzostwa świata. Rezultat nie oddaje jednak tego, co działo się na boisku.
Początek meczu należał do Chorwatów. Dopiero po samobójczym trafieniu Marcelo Canarinhos obudzili się na dobre. Wielki mecz zagrał Neymar - w Barcelonie raczej wycofany, kryjący się w cieniu Messiego, w kadrze staje się prawdziwym liderem. To 22-latek wyrównał stan meczu, później - jak wcześniej wspomnieliśmy przy dużej pomocy sędziego - dał Brazylijczykom prowadzenie. W drużynie narodowej ma już 33 bramki, tyle samo co Ronaldinho. To siódmy wynik w historii.
Największym zwycięzcą tego spotkania są bez wątpienia kibice. 61-tysięczny tłum stworzył wyśmienitą atmosferę, godną tych mistrzostw świata.
Chorwacja mimo porażki z optymizmem może patrzeć na kolejne spotkania. Zespół Luki Modricia i spółki jest świetnie przygotowany pod względem fizycznym. Piłkarsko i taktycznie też wygląda nieźle. W meczach przeciwko Kamerunowi i Meksykowi powinien już górować.
Skarb kibica
Wszystkie wydarzenia z mundialu w Brazylii możesz śledzić na bieżąco w raporcie sport.tvn24.pl. Znajdziesz tam też terminarz, składy wszystkich drużyn i sprawdzisz, kto ma największe szanse na mistrzostwo.
Autor: koma / Źródło: sport.tvn24.pl