- Papiery popodrzucano różne i tym zagrano, żeby na moje miejsce osadzić nieżyjącego Lecha Kaczyńskiego - powiedział w "Kropce nad i" były prezydent Lech Wałęsa. To reakcja na słowa Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że "Solidarnością" de facto kierował jego zmarły brat.
Prezes PiS w środę, przy okazji promocji swojej książki "Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC", mówił m.in. o swoich relacjach z b. prezydentem Lechem Wałęsą. Najwięcej uwagi poświęcił jednak nieżyjącemu bratu Lechowi Kaczyńskiemu.
Prezes PiS powiedział, że to nie Lech Wałęsa, a jego zmarły brat w rzeczywistości kierował "Solidarnością".
"To wszystko było przygotowane"
- Gdzie on (Lech Kaczyński - red.) do kierowania, kto by mu dał kierowanie? - pytał Lech Wałęsa.
- Ja go (Lecha Kaczyńskiego) tylko trzymałem dlatego, że był miernota, słuchał mnie. Bo ja miałem pomysły, ja wiedziałem, jak to zrobić, a on miał wykonywać. A gdyby ważył się czegoś nie wykonać, no to ja mówię: u mnie było krótko. Ja wiedziałem, co robię, ja byłem przygotowany, ja robiłem w demokratycznym układzie i dlatego go trzymałem. Ale kiedy się zorientowałem, że to nie to, to obu (braci Kaczyńskich - red.) posunąłem - powiedział były prezydent w TVN24. Według niego nie wypadało wyrzucić Lecha Kaczyńskiego "bo wydawało się, że się stara".
- A on się starał, przygotowując wersję walki Bolka i tego wszystkiego. Teraz wygląda na to, że to jest jego, ich sprawka - stwierdził Wałęsa, mówiąc o braciach Kaczyńskich. Jak ocenił, "coraz bardziej widać, że to wszystko było przygotowane".
- Papiery popodrzucano różne i tym zagrano, żeby na miejsce moje osadzić nieżyjącego Lecha Kaczyńskiego - skomentował Wałęsa, odnosząc się do dokumentów znalezionych w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku, w tym teczce pracy i teczce personalne TW "Bolka".
Wałęsa o PiS
Wałęsa ocenił również politykę obecnych władz RP. Stwierdził, że prezes PiS "przez chorobę i nawiedzenia" może "naprawdę narobić Polsce wiele krzywdy".
- Musimy się naprawdę brać do roboty. Musimy przekonać społeczeństwo, że oni rozdają nie swoje rzeczy, że to rozdawanie to źle nam wszystkim wyjdzie, bo to jest źle rozdawane - powiedział.
- Oni (PiS - red.) dzisiaj grają na takich Janosików - uznał Wałęsa. - Wydaje się, że oni coś robią, że coś dają, ale dają nie za swoje - dodał. Jak stwierdził, za chwilę nie starczy na program Rodzina 500 plus, a pieniądze na to pochodzą "z tego, co poprzednicy zarobili".
- Naprawdę będzie brakowało i wtedy dopiero będzie cała akcja, ale do tego czasu musimy się przygotować - mówił Wałęsa. - To będzie trudne dlatego, że włażą wszędzie, wymiany robią wszędzie. Trzeba będzie to naprawdę z korzeniami wyrywać, bo to się nie nadaje do pracy - dodał. Według byłego prezydenta "w tym stanie rzeczy trudno być opozycją". - Bo trzeba by zaproponować dwa razy tyle, co rząd - wyjaśnił. - Trudno jest z nimi konkurować, bo tak daleko podnieśli rozdawnictwo - dodał.
Trzy nogi systemu
W opinii Wałęsy "Jarosław Kaczyński twierdzi, że nie jest dyktatorem, ale robi wszystko w tym kierunku, by tak to wyglądało".
- Człowieku, schowaj się i to tak, żeby cię nigdy nikt w życiu nie widział i nie pokazuj się na oczy (…). Ośmieszasz nas na cały świat. Człowieku, co ty robisz? Idź do lekarza, niech dadzą Ci żółte papiery- skierował swoje słowa do Kaczyńskiego.
Lech Wałęsa odniósł się też do szczytu NATO w Warszawie i słów Baracka Obamy, w których wyraził zaniepokojenie sytuacją wokół Trybunału Konstytucyjnego.
Na pytanie, co by zrobiłby w takiej sytuacji jako prezydent, Wałęsa odparł: - Za mnie by się to nie zdarzyło.
- To się nie powinno zdarzyć, ale się zdarzyło - uznał Wałęsa. - Dobrze, że świat, widząc, że jesteśmy zablokowani, że nie możemy się z tym uporać, że świat reaguje, życząc nam dobrze, mówi: no zróbcie coś, tak nie może być - powiedział były prezydent. - Wybraliśmy system, który oparty był na trzech nogach: ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. I nie wolno, by ktokolwiek ruszył tą nogę bez przyzwolenia społecznego - dodał.
Autor: jaz/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24