"Poznajecie to?" - zapytał uczestnik środowej manifestacji przed komisariatem, w którym zmarł 25-letni Igor. Następnie psiknął gazem w stronę funkcjonariuszy. To zaogniło sytuację, a zebrani zaczęli wykrzykiwać "jazda". W stronę policjantów poleciały kamienie i butelki. Zatrzymano 34 osoby, w tym 3 nieletnie. Bliscy zmarłego apelowali o zachowanie spokoju i zrezygnowanie z protestu.
- Rodzice nie życzą sobie w dniu dzisiejszym żadnej manifestacji, żadnych rozrób, które prędzej, czy później będą kojarzone z tą sprawą - powiedział w środę Andrzej Lesiński, znajomy rodziny zmarłego Igora S. Jednocześnie dziękował uczestnikom wtorkowego zgromadzenia. - Bez nich nie byłoby nagłośnienia tej sprawy - przyznał.
Obelgi i kamienie
Mimo apeli rodziny do rozrób jednak doszło. Choć jak przyznawał asp. sztab. Łukasz Dutkowiak z biura prasowego dolnośląskiej policji, początkowo było spokojnie. W stronę policjantów wykrzykiwano m.in. "mordercy". Sytuacja zaostrzyła się, gdy do funkcjonariuszy podszedł mężczyzna i zapytał "poznajecie to?". Po czym psiknął gazem w ich stronę. Napastnik został powalony na ziemię, a z tłumu zaczęto krzyczeć "jazda". Potem policjanci zostali obrzuceni kamieniami i innymi przedmiotami.
Ulica Legnicka, tak jak poprzedniego dnia, przez pewien czas była zamknięta dla ruchu.
Ze strony protestujących padały wyzwiska i oskarżenia. Jedna z dziewczyn stanęła tuż przed ustawionymi w rzędzie policjantami i zaczęła krzyczeć "wypie******", przyłączył się do niej rozwścieczony tłum.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji Paweł Petrykowski we Wrocławiu poinformował, że zatrzymano 34 osoby, w tym trzy nieletnie.
Sytuacja uspokoiła się około godz. 22.
Dzień wcześniej podczas protestu zatrzymano dziewięć osób. Trzech policjantów zostało rannych. Jak w czwartek popołudniu poinformował rzecznik dolnośląskiej policji z zatrzymanymi we wtorek wciąż prowadzone są czynności. Te osoby mają usłyszeć m.in. zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy policji.
Z kolei z 34 osobami zatrzymanymi podczas środowych zamieszek wciąż prowadzone są czynności.
Zmarł w komisariacie
Trwające protesty to efekt niedzielnego zatrzymania 25-letniego Igora S. na wrocławskim rynku. Był poszukiwany przez policję za oszustwa. Według funkcjonariuszy mężczyzna był agresywny i musieli oni użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat mężczyzna stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł.
Protestujący przed komisariatem zarzucali policji, że podczas zatrzymania działała brutalnie i to przyczyniło się do śmierci 25-latka.
Według pierwszej opinii lekarza przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Śledztwo ws. śmierci 25-latka prowadzi Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia–Stare Miasto. - W toku postępowania konieczne jest ustalenie nie tylko przyczyny zgonu pokrzywdzonego, ale także przebiegu zdarzenia, sprawdzenie zasadności podjętej interwencji, sprawdzenie, czy zachowane zostały wszelkie procedury oraz ustalenie, czy funkcjonariusze policji działali w granicach swoich uprawnień - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. Prokurator zlecił sekcję zwłok mężczyzny. Nie wykazała ona przyczyn jego śmierci. Następnie zlecono badania histopatologiczne i toksykologiczne. Wyników tych badań jeszcze nie ma.
"Mógł brać udział w zdarzeniu"
Rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski poinformował, że w trakcie zatrzymania u mężczyzny znaleziono substancję, która po późniejszych badaniach okazała się dopalaczem. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że mężczyzna w trakcie interwencji policji był pod wpływem środków psychoaktywnych, ale to wyjaśnią dopiero badania zlecone przez prokuraturę - mówił Petrykowski. W środę komendant wojewódzki policji we Wrocławiu poinformował, że policja dotarła do świadków, którzy byli w niedzielę na rynku w miejscu interwencji funkcjonariuszy. - Mówią oni o agresywnym, irracjonalnym zachowaniu mężczyzny - mówił Golanowski. Poinformował także, że policja dysponuje informacjami mówiącymi o tym, że 25-latek przed interwencją funkcjonariuszy mógł brać udział w "zdarzeniu, które mogło skutkować obrażeniami na twarzy". Na zdjęciach zrobionych po sekcji zwłok widać na twarzy mężczyzny obrażenia. Okoliczności tej sprawy są wyjaśniane przez trzy komórki: wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu oraz biuro kontroli i biuro spraw wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Policja współpracuje z prokuraturą, która wyjaśnia okoliczności śmierci mężczyzny. Wojewoda dolnośląskie powołał w środę mediatora do tej sprawy.
Do zamieszek doszło przed komisariatem przy ul. Trzemeskiej:
Autor: js, tam/i / Źródło: TVN24, PAP