Czy edukacja seksualna w szkole może zostać zakazana z powodu uznania jej za formę pedofilii? W Sejmie jest obywatelski projekt ustawy mający zaostrzyć walkę z pedofilią - informują "Fakty" TVN. Podpisało go ćwierć miliona Polaków. Zwolennicy mówią o walce z demoralizacją w szkołach, za którą uznają też nauczanie o antykoncepcji.
250 tys. osób podpisało obywatelski projekt ustawy, który ma zaostrzyć walkę z pedofilią. Zakłada on także m.in. wprowadzenie zakazu edukacji seksualnej w szkołach. Oznacza to, że młodzież może przestać uczyć się np. o antykoncepcji.
Kara za naukę
Jeżeli projekt wszedłby w życie, za naukę edukacji seksualnej groziłoby nawet 2 lata więzienia. - Dostarczanie uczniom środków antykoncepcyjnych, prezerwatyw, zmuszanie uczniów do tego, żeby publicznie na lekcjach zakładali na modele prezerwatywy jest molestowaniem seksualnym - twierdzi Mariusz Dzierżawski z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop pedofilii". Nawet jeśli rodzić dałby swojemu dziecku np. prezerwatywę, to groziłaby mu grzywna albo nawet kara więzienia. Wielu rodzicom taki pomysł wydaje się absurdalny. - Chciałbym, aby w szkołach dzieci uczono, jak korzystać z prezerwatyw i chciałbym nie mieć problemu, gdy przed wyjazdem na wakacje wrzucę jej do plecaka prezerwatywę - uważa Grzegorz Raj, ojciec czternastolatki.
Po co?
Według twórców ustawy, zmiany w prawie zmniejszą liczbę dzieci narażonych na pedofilię, bo - jak twierdzą - pedofilami mogą być nawet edukatorzy seksualni. "Obserwujemy współdziałanie organów państwa z organizacjami, które pod pozorem edukacji seksualnej, prowadzą działania niebezpieczne dla zdrowia fizycznego i psychicznego młodzieży, a także przyczyniające się do ich demoralizacji" - piszą twórcy projektu ustawy. Prof. Magdalena Środa uważa, że projekt to "wakacyjne kuriozum". - To tak nieprawdopodobny projekt. Mam nadzieję, że nie będzie miał żadnych szans. Jedynym sposobem przeciwdziałania pedofilii jest wiedza i dzieci powinny wiedzieć, czym jest pedofilia oraz jak się przed nią chronić, a przede wszystkim - jak informować dorosłych o tym, że dzieje się coś złego - twierdzi prof. Środa.
Podzielone głosy
Projekt ma trafić pod obrady Sejmu tuż po poselskich wakacjach. Jednak już dziś wiadomo, że cieszy się dużym poparciem po prawej stronie sali. - Uważam ten projekt za bardzo ciekawy, potrzebny i rzeczywiście odpowiadający współczesnym wyznawaniom - mówi Jan Dziedziczak z PiS. Przeciwko projektowi ustawy jest natomiast zarówno lewica, jak i centrum. - Jakby ten pomysł został zaproponowany w Afganistanie, to bym się nie zdziwił, ale wydawało mi się, że żyjemy w XXI wieku w Polsce. To jest terroryzm wyznaniowy - ocenia Dariusz Joński z SLD.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl