Prokuratura Wojskowa ma nowe materiały świadczące o tym, że fragmenty blachy, które zachowały się na smoleńskiej brzozie pochodzą na pewno z prezydenckiego samolotu - ustalił portal tvn24.pl. Taki wniosek zawarli biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego w opinii mechanoskopijnej. Ekspertyza ma być omówiona na poniedziałkowej konferencji prokuratorów.
Nad opinią z zakresu mechanoskopii i metaloznawstwa, bo o niej mowa, pracowali - podobnie jak było to w przypadku ekspertyzy fizykochemicznej - eksperci Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.
Wpłynęła ona do prokuratury jeszcze w grudniu ubiegłego roku i od tamtej pory była analizowana. Jak ustaliliśmy prokuratorzy mieli z ekspertyzą ten sam problem, co z opinią dotyczącą ewentualnych śladów materiałów wybuchowych.
Skrzydło w brzozie - ostateczny dowód
Część analiz była dla nich niejasna, wymagała doprecyzowania i omówienia metodologii. Nie wiadomo, czy eksperci badający fragmenty brzozy i blachy rozwiali już wszystkie te wątpliwości, pewne jest jednak, że wnioski z tych prac mają kluczowe znaczenie dla ostatecznego potwierdzania tego, jak wyglądały końcowe sekundy lotu do Smoleńska.
Według naszych informacji biegli wyjaśniają w opinii m.in. dokładny mechanizm powstania uszkodzeń brzozy i to, skąd pochodzą odłamki znajdujące się w zabezpieczonych fragmentach drewna.
Analizy próbek porównawczych, pobranych z wraku, mają dowodzić tego, że fragmenty blachy w brzozie - największy o długości kilkunastu centymetrów - pochodzą ze skrzydła prezydenckiego Tupolewa i są zarazem ostatecznym dowodem na to, że samolot zetknął się drzewem. Na podstawie silikonowych odlewów cięć i złamań fragmentów drzewa, którymi dysponowali biegli, udało się też odtworzyć mechanizm zniszczeń.
Szczegóły najprawdopodobniej zostaną przedstawione podczas poniedziałkowej konferencji.
- Mogę powiedzieć, że poruszymy wszystkie zagadnienia ważne dla śledztwa. Jednym z nich będą także ustalenia biegłych dotyczące brzozy i części metalowych wraku - potwierdza w rozmowie z nami kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Więcej szczegółów prokuratura nie podaje.
Lasek: To kończy temat
Ustalenia ekspertów, które mają zostać zaprezentowane, podważą w całości najmocniejsze z dotychczasowych tez Antoniego Macierewicza.
Szef zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy w dalszym ciągu forsuje tezę, że na pokładzie Tu-154 doszło do wybuchu, a kolejne analizy mające to potwierdzać znajdą się w najnowszym raporcie komisji (zostanie zaprezentowany 10 kwietnia). Niedawno wiceprezes PiS stwierdził również, że brzoza, którą badali jego eksperci, leży tak daleko od toru samolotu, że „najprawdopodobniej nie mógłby do niej dosięgnąć skrzydłem”.
- Nie mam wątpliwości, że fragmenty blachy, które znalazły się w tej brzozie pochodzą z prezydenckiego Tu-154. Dla komisji Jerzego Millera dowody świadczące o tym były niepodważalne. Wnioski prokuratury w całości potwierdzają więc wcześniejsze ustalenia i ostatecznie kończą temat tego, czy samolot uderzył w drzewo, czy nie - mówi dr Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i członek rządowej komisji Jerzego Millera.
Autor: Łukasz Orłowski/ ola / Źródło: tvn24.pl