Wojsko z powodów proceduralnych nie zgodziło się w piątek na przelot nad Polską samolotu z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu. Lot zgłoszono jako wojskowy, podczas gdy Rosjanie dysponowali tylko zgodą cywilną. Tupolew z ministrem na pokładzie musiał zawrócić do Bratysławy. Gdy Rosjanie zmienili status lotu, mogli lecieć bez przeszkód.
- Takie działanie nie może być określone inaczej niż brutalne naruszenie norm i etyki kontaktów międzypaństwowych - powiedział w rozmowie z agencją Interfax pierwszy wiceszef rosyjskiego MSZ Władimir Titow reagując na zawrócenie samolotu.
Wiceminister oświadczył, że "w kontekście uroczystości na Słowacji, z których wracał rosyjski minister obrony, stało się to bluźnierczym wybrykiem przeciwko pamięci historycznej i zasług tych, którzy ocalili Europę od faszyzmu".
MSZ Federacji Rosyjskiej oznajmiło, że jest "absolutnie oczywiste, że takie działania Warszawy nie pozostaną bez stosownej reakcji ze strony Rosji". - Delegacja rosyjska musiała w trybie pilnym wrócić do Bratysławy w związku z brakiem paliwa, co stworzyło realne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu. Dopiero po energicznej interwencji naszej strony polskie władze zgodziły się potwierdzić ważność wydanego wcześniej przez nie zezwolenia na przelot nad terytorium Polski - przekazało MSZ Rosji.
Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski napisał wieczorem na Twitterze, że w sprawie przelotu rosyjskiego ministra obrony nad Polską nie ma żadnego podtekstu politycznego. "Chodziło wyłącznie o względy proceduralne" - poinformował.
W sprawie przelotu rosyjskiego ministra obrony nad Polską nie ma żadnego podtekstu politycznego. Chodziło wyłącznie o względy proceduralne.
— Marcin Wojciechowski (@maw75) sierpień 29, 2014
Lot wojskowy
Wcześniej rzecznik dowództwa operacyjnego ppłk Piotr Walatek na antenie TVN24 wyjaśniał, dlaczego rosyjski samolot nie został wpuszczony nad terytorium naszego kraju.
- Lot, który wykonywał minister obrony Rosji w tamtą stronę (na Słowację - red.), był zgłoszony jako cywilny. Powrotny został natomiast zgłoszony jako lot wojskowy - mówił w TVN24 ppłk Walatek. - Wcześniej strona rosyjska nie wystąpiła z wnioskiem o wlot na teren Rzeczpospolitej lotem wojskowym. W związku z tym nie miała takiej zgody.
Rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Paweł Paluch powiedział, że rosyjski samolot miał zgodę dyplomatyczną na przelot jako samolot cywilny Aerofłotu. - Wracając został zgłoszony jako wojskowy. PAŻP musi respektować procedury - podkreślił.
PAŻP zarządza polską przestrzenią powietrzną zapewniając w niej bezpieczny ruch lotniczy.
Kwestia "jednej litery"
Zanim Rosjanie zmienili status lotu, Walatek zapewnił, że jeśli lot zostanie zgłoszony jako cywilny, "to nie powinno być problemu" z wpuszczeniem samolotu w polską przestrzeń. - Jeśli będą utrzymywać, że jest to lot wojskowy, to oczywiście muszą być zachowane procedury - wyjaśnił.
Wojsko było w kontakcie z attache obrony Federacji Rosyjskiej. Wyjaśniano, jak mówił Walatek, "czy faktycznie jest to lot wojskowy, czy nastąpiła zwykła pomyłka, bo w planie lotu jest to kwestia jednej litery". Rzecznik dowództwa operacyjnego wyraził opinię, że najprawdopodobniej doszło do błędu pilota, który zgłaszał plan lotu.
Walatek: Szojgu może startować
Walatek wieczorem po dłuższym czasie poinformował, że samolot rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu zmienił status lotu z wojskowego na cywilny i może wlecieć w polską przestrzeń powietrzną.
- Mamy potwierdzenie, że zgłosili się jako lot cywilny. W związku z tym wojsko nie musi wyrażać zgody na lot, a rosyjski samolot może lecieć - powiedział.
- Sytuacja została wyjaśniona. Otrzymano zgodę na przelot. Samolot może lecieć - powiedziała wówczas rzeczniczka rosyjskiej ambasady w Warszawie Walerija Pierżynska, cytowana przez agencję Interfax.
Około godz. 19 samolot wystartował z bratysławskiego lotniska, po czym przeleciał nad terytorium Polski.
Bez zgody na lot
Siergiej Szojgu brał w piątek udział w obchodach 70. rocznicy święta słowackiego powstania narodowego. Z Bańskiej Bystrzycy miał wrócić Tu-154 do Rosji. Po starcie - jak podała rosyjska agencja RIA Nowosti - okazało się, że Polska nie wpuści maszyny do swojej przestrzeni powietrznej. Samolot musiał zawrócić i godzinę później wylądował w Bratysławie. Potwierdziło to słowackie MSW.
Informację o tym wydarzeniu przekazał RIA członek załogi tupolewa.
Najkrótsza droga ze Słowacji do Moskwy prowadzi nad Ukrainą. Jednak przestrzeń powietrzna nad wschodnią częścią tego kraju pozostaje zamknięta od zestrzelenia przez prorosyjskich separatystów malezyjskiego samolotu pasażerskiego z prawie 300 osobami na pokładzie. Za niekorzystaniem z tego korytarza powietrznego może też przemawiać napięta sytuacja pomiędzy Rosją a Ukrainą.
Incydent
Reuters pisze, że Polska należy do grupy państw najbardziej krytycznych w stosunku do Rosji i oskarża ją o agresję przeciw Ukrainie.
Stacja telewizyjna Russia Today informowała z kolei, iż w trakcie piątkowych uroczystości na Słowacji premier Robert Fico miał zapewnić, że jego kraj będzie przeciwko nowym sankcjom wobec Rosji. - Ekonomiczne sankcje oparte na niezweryfikowanych danych są nieefektywne i niesprawiedliwe - miał mówić Fico.
Portal Russia Today podał również, że polski incydent nie był pierwszym takim przypadkiem. W maju wydarzyła się podobna sytuacja. Samolot z wicepremierem Dmitrijem Rogozinem na pokładzie był zmuszony do lądowania w Kiszyniowie (Mołdawia) po tym, jak Ukraina i Rumunia nie pozwoliły na skorzystanie ze swojej przestrzeni powietrznej rosyjskiemu Jakowi-42.
Autor: pk//plw/kwoj / Źródło: RIA Nowosti, Russia Today, PAP