- PO rozczarowywała mnie od dawna - powiedział w "Piaskiem po oczach" Mateusz Kijowski. - Uważam, że w tej chwili PO po utracie władzy, utraciła również jakiekolwiek umocowanie w rzeczywistości - ocenił lider Komitetu Obrony Demokracji.
Na początku tygodnia do Brukseli udała się delegacja Komitetu Obrony Demokracji. Lider ruchu Mateusz Kijowski spotkał się z m.in. szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem i wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem.
W "Piaskiem po oczach" w TVN24 Kijowski wyraził przekonanie, że w unijnych instytucjach jest głęboka wola kompromisu dotyczącego sytuacji wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Podkreślił, że Frans Timmermans (wiceprzewodniczący KE) "jest niezwykle przywiązany do Polski".
- Zależy mu na tym, żeby tę sprawę załatwić dobrze, i dla UE, i dla Polski - stwierdził. - Nie mieliśmy problemu, żeby się porozumieć co do ocen pewnych zjawisk, wydarzeń, wypowiedzi. Myślę jednak, że Timmermans jest nadal pełen optymizmu, że jednak uda się ten kryzys rozwiązać bez sięgania po formalne, ostre kroki - mówił.
Zapytany o to, czy on sam po wizycie w Brukseli i spotkaniu z unijnymi urzędnikami bardziej optymistycznie patrzy na możliwości rozwiązania sporu wokół TK, Kijowski powiedział: - Natchnęło mnie nadzieją, kiedy poznałem, kto jest po drugiej stronie. Myślę, że ci ludzie mają ogromną siłę przekonywania i ogromną siłę merytorycznej wiedzy. Mam nadzieję, że polscy politycy, którzy zawsze deklarują, iż chcą rozmawiać, współpracować, słuchać, pójdą w stronę tych wartości europejskich.
Jak zauważył, "w Europie nie obowiązuje strategia 'pokonać, zakopać'". - W Europie się szuka porozumienia - podkreślił.
"Nie ma pola do kompromisu w obszarze przestrzegania prawa"
Kijowski spotkał się z Timmermansem dzień po jego wizycie w Warszawie, gdzie wiceszef KE rozmawiał z Beatą Szydło. - Nie mogę powiedzieć, co Frans Timmermans usłyszał od Beaty Szydło. Trzeba byłoby zapytać albo pana Timmermansa albo panią premier - mówił lider KOD. - Na pewno nie usłyszałem wszystkiego. Rozmawialiśmy dosyć szczerze, ale z zachowaniem zasad poufności - dodał.
Zapytany o to, czy wie, na czym miałby polegać kompromis ws. TK, Kijowski podkreślił: Mogę powiedzieć, w którym obszarze jest pole do szukania kompromisu, a w którym go nie ma.
- Nie ma pola do kompromisu w obszarze przestrzegania prawa. Nie ma możliwości, żeby trzech sędziów (wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji - red.) nie zostało zaprzysiężonych, ani żeby nie zostały opublikowane wyroki Trybunału Konstytucyjnego - stwierdził.
- To jest zdanie Fransa Timmermansa. Jak rozumiem, na tym poziomie jest w miarę zrozumienie. Tu nie ma dyskusji na temat tego, czy to należy zrobić, czy nie. Dyskusje są na poziomie tego, w jaki sposób takie decyzje zrealizować - podkreślił.
- Nikt z tych osób, z którymi rozmawiałem nie dopuszcza możliwości innej niż taka, żeby stać na gruncie prawa - tłumaczył.
"Większa strata dla PO"
Kijowski skomentował również decyzję zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej, który postanowił, że partia nie dołączy do koalicji "Wolność, Równość, Demokracja", zainicjowanej przez KOD.
- Myślę, że to większa strata dla Platformy niż dla koalicji - ocenił. - Wielu posłów od Grzegorza Schetyny mówi: chcielibyśmy wejść i musimy coś zrobić. PO musi się uporządkować wewnętrznie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do żadnych rozłamów i będą potrafili to załatwić w środku - powiedział.
Lider KOD nie chciał wskazać żadnego aktywnego obecnie polityka ani ugrupowania, do którego jest mu najbliżej. Zamiast tego, wymienił Tadeusza Mazowieckiego.
- Do żadnego z aktywnych polityków, do żadnej z obecnych na rynku partii nie jest mi na tyle blisko, żebym mógł to deklarować w ten sposób - przyznał.
Jak mówił, w zeszłych wyborach oddał głos na PO i do tego samego namawiał innych. Przyznał jednak, że Platforma "rozczarowywała go od dawna". - Uważam, że w tej chwili PO po utracie władzy utraciła również jakikolwiek umocowanie w rzeczywistości - dodał.
Bez wsparcia polityków
Kijowski zapewniał, że KOD powstał bez żadnego wsparcia ze strony polityków. Zapytany, kto pomógł mu w założeniu ruchu, zaznaczył, że było to "30 tysięcy ludzi". - W ciągu trzech dni zapisali się do grupy, którą założyłem na Facebooku - mówił.
- Pierwszy polityk, z którym miałem jakikolwiek kontakt w związku z KOD, to był Grzegorz Schetyna - opowiadał. - Zadzwonił do mnie czwartego dnia KOD, kiedy akurat się kąpałem, żeby się przygotować do pierwszej wizyty w studiu telewizyjnym. Porozmawiał, po czym po chwili dowiedziałem się, dlaczego. Pojawił się artykuł, że Grzegorz Schetyna na jakimś wiecu wyborczym (w PO odbywały się wtedy wybory wewnętrzne) powiedział: rozmawiałem z Mateuszem Kijowskim, będziemy współpracować z KOD - mówił.
Autor: kg/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24