Walka o krzyż na ścianie w państwowej szkole w małym miasteczku na Opolszczyźnie. Nauczycielka kontra ksiądz katecheta. On powiesił krzyż - ona go zdjęła. Materiał programu "Czarno na białym".
Grażyna Juszczyk, nauczycielka matematyki z trzydziestoletnim stażem, podzieliła społeczność niewielkiej miejscowości na Opolszczyźnie, gdy zdjęła krzyż ze ściany pokoju nauczycielskiego w państwowej szkole.
- Zdjęłam go normalnie w czasie godzin pracy. Miałam okienko i podstawiłam sobie krzesełko, zdjęłam krzyż, odłożyłam go na szafę - wspomina.
Choć zrobiła to w obecności innych osób, to brak krzyża dyrekcja zauważyła dopiero po pięciu tygodniach. Wówczas postanowiła zwołać w trybie pilnym zebranie nauczycieli.
- Czuło się, że jakieś napięcie rośnie. Wkroczyła pani dyrektor i rozpoczęła swoje przemówienie. Zaczęła mówić, że wiemy już, kto ośmielił się zdjąć krzyż, że chrześcijanie już nie mają odwagi bronić swoich symboli - wspomina Juszczyk.
Matematyczka skarży się, że nikt nie stanął w jej obronie. Przeciwnie, do dyrekcji trafiły donosy na nią. - Czułam się zaszczuta, upokorzona. Było jakieś takie szeptanie po kątach, obgadywanie - mówi.
Dyrekcja zarządziła referendum w sprawie krzyża i ponad 90 procent nauczycieli opowiedziało się w nim za jego powrotem na ścianę. Sprawa nauczycielki trafiła zaś do sądu pracy, a ona sama jest teraz na urlopie zdrowotnym.
Ksiądz, który bił ucznia
Okazuje się, że dyrektorka szkoły działa w radzie parafialnej. Proboszcz tej parafii, który od 9 lat pracuje jako katecheta w szkole w Krapkowicach, przyznaje, że krzyż w pokoju nauczycielskim to jego pomysł.
Duchowny proszony o komentarz w tej sprawie, odpowiedział reporterom TVN24: - Nie wiem, czy jesteście wierzący, czy chcecie walczyć z krzyżem, czy chcecie dobrze zarabiać, nie wiem o co tu chodzi, ale jesteście tylko narzędziami w wielkiej rozgrywce.
Zanim katecheta włączył się w obronę krzyża, sam musiał tłumaczyć się ze swojego zachowania wobec dzieci, które uczył religii. Agnieszka Przybysz, matka jednego z uczniów, mówi, że duchowny bił jej dziecko.
- Syn już wiedział co go czeka, więc trzymał się mocno ławki, on go wręcz z ławką wyszarpał na środek. Postawił krzesło, nogę położył na krześle, przechylił go, zdjął pasa i go uderzył - opowiada. - Poszliśmy z mężem od razu do pani dyrektor, by wyjaśnić tę sprawę, a ona (mówi), że nic nie widziała. Tak po prawdzie to chciała to zamieść pod dywan - dodaje.
"Kraj konformistów"
Sprawa trafiła do sądu. Ksiądz w trakcie procesu przyznał się do winy, a rodzice chłopca postanowili pójść na ugodę.
Matka chłopca twierdzi, że z powodu swoich oskarżeń wobec katechety jej rodzina - podobnie jak nauczycielka, która zdjęła krzyż ze ściany pokoju nauczycielskiego - była zastraszana i szykanowana.
- Wiedziałam doskonale, że jeżeli będę chciała, żeby skazali (księdza), to będę musiała się stąd natychmiast wyprowadzić - mówi. Ksiądz wrócił więc do uczenia dzieci i robi to do dziś. - W pewnych sytuacjach należy się jakieś pouczenie, upomnienie. Ale co, do więzienia mieli mnie zamknąć? Śmiechu warte - mówi.
Dyrekcja nie chce komentować ani sprawy krzyża, ani księdza.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24