Badania fizykochemiczne, analiza wrakowiska, wytrzymałość materiałów, trajektoria lotu i analiza zdarzeń - to tematy poruszane podczas pierwszego dnia II konferencji smoleńskiej, która w poniedziałek rozpoczęła się w Warszawie. W referatach przedstawionych na konferencji pojawiły się zgniecione młotkiem puszki po napoju oraz twierdzenia o tym, że smoleńska brzoza była złamana na kilka dni przed katastrofą.
Wśród uczestników wymienionych w programie tegorocznej debaty są m.in. naukowcy współpracujący z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, którym kieruje Antoni Macierewicz (PiS): dr Bogdan Gajewski, prof. Kazimierz Nowaczyk, prof. Wiesław Binienda, prof. Jan Obrębski i dr Grzegorz Szuladziński.
"Drzewo złamane wcześniej"
Jeden z poniedziałkowych prelegentów, Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii, przedstawił analizę zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy (z 5,11 i 12 kwietnia oraz ze stycznia 2010 roku). Podsumowując referat poświęcony analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał reagując na głosy z sali - wcześniej.
- To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział w poniedziałek Edward Łojek z zespołu Laska, pytany o wystąpienie Cieszewskiego.
W ostatnią środę zespół Laska pokazał niepublikowane wcześniej zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M. Widać na nich elementy samolotu wbite w brzozę i drewno wbite w urwane skrzydło.
Przykład na puszkach
Z kolei inny z prelegentów - prof. Jan Obrębski - stwierdził, że "w momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Profesor zaprezentował zdjęcia z eksperymentu z uderzonymi młotkiem puszkami po napoju energetycznym. Ma to obrazować potencjalne zniszczenia samolotu, który zderza się z przeszkodą. Dla porównania zgnieciona puszka została zestawiona z całą puszką. "Puszka cienkościenna, uderzona z jednej strony drewnianym młotkiem i nieuszkodzona puszka" - głosi podpis pod zdjęciem. Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Próbki z ubrań
Na konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
II konferencja smoleńska potrwa do wtorku. Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w telewizji publicznej w kwietniu.
Autor: mn//gak / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: konferencjasmolenska.pl