Mieli "śmiać się", "zastraszać", "obijać o ściany"- na światło dzienne wychodzą kolejne szczegóły zeznań Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. "Gazeta Wyborcza" ujawnia nieznane dotąd fakty z aktu oskarżenia mężczyzny, który twierdzi, że policjanci zmuszali go do przyznania się do zabicia koleżanki. Proces w jednej z najgłośniejszych spraw ostatnich lat rusza już 3 stycznia.
Akt oskarżenia ws. zabójstwa Tylman liczy ponad 200 stron.
Jednym z dowodów w sprawie Adama Z. jest jego nieprotokołowana rozmowa z policjantami, podczas której miał przyznać się do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony twierdzi jednak, że zeznania z 2 grudnia 2015 r. wymuszono na nim siłą, policjanci mili go pobić. Sprawa trafiła do prokuratury, prowadzi ją placówka we Wschowie.
"Obijali o ściany"
"Gazeta Wyborcza" pisze o jaką przemoc miało chodzić. Z relacji oskarżonego wynika, że funkcjonariusze w komendzie mieli go "obijać o ściany".
Zarzuca im też wmawianie konkretnego scenariusza tragicznej nocy: - Policjanci mówili, że ciągle kłamię i jak nie powiem ich wersji wydarzeń, to będę miał dożywocie. Byłem zastraszany, śmiali się z mojej orientacji seksualnej - czytamy w "Gazecie".
Według Adama Z., jeden z policjantów wziął w pewnym momencie krzesło, na którym oskarżony siedział i wywrócił je razem z nim na podłogę.
Na pytanie prokuratora dlaczego ujawnia takie szczegóły dopiero po trzech miesiącach, Adam miał przyznać, że bał się zemsty ze strony policjantów.
Policja: może mówić, co mu się podoba
Jak zarzuty Adama Z. komentują policjanci. - Osoba oskarżona może mówić, co jej się podoba. Wszelkie wypowiedzi czy zarzuty pod zarzutem policji i innych instytucji będzie wyjaśniał sąd - ucina Maciej Święcichowski z wielkopolskiej komendy.
Cieszy go, że sprawą pobicia zajmuje się prokuratura. - Bardzo dobrze, bo dzięki temu będzie można tę sprawę wyjaśnić. Jeśli będą dowody przemawiające za tym, co mówi Adam Z., ujrzy to wszystko światło dzienne. Ale mogła to też być tylko linia obrony - komentuje.
Postępowanie we Wschowie toczy się w sprawie trzech policjantów. - Jeden z funkcjonariuszy został już przesłuchany, w planach kolejne dwa przesłuchania. Wiem też, że w kwestii zeznań oskarżonego byli już przesłuchiwani w Poznaniu, wtedy zaprzeczali, mówili, że nie doszło do pobicia. Zakładam, że powtórzą to samo - mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Dodaje, że w jego opinii materiał dowodowy ws. wymuszania zeznań jest wyjątkowo skromny, bo wszystko opiera się na "słowie przeciwko słowu".
Już we wtorek informowaliśmy, że akcie oskarżenia pojawiły się nieznane wcześniej fakty: sprzeczka między Ewą Tylman, a Adamem Z. miała wyniknąć z tego, że dziewczyna przestraszyła się pobudzenia seksualnego chłopaka.
Proces rusza 3 stycznia.
- Jest przygotowany na to spotkanie. Stanie przed sądem, powie o tym co go spotkało w trakcie postępowania przygotowawczego. Nie będzie odpowiadał na pytania prokuratury i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych - planuje Ireneusz Adamczak, obrońca Adama Z.
Sąd Okręgowy w Poznaniu wyznaczył już terminy wszystkich rozpraw. Łącznie ma się ich odbyć 11. Przesłuchanych zostanie około 60 świadków. Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, wyrok zapadnie pod koniec 2017 roku.
Grozi mu dożywocie
26-letnia Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Z imprezy do domu odprowadzał ją kolega, Adam Z. Ciało kobiety znaleziono pod koniec lipca, ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.
Śledztwo w sprawie zabójstwa zostało zakończone 10 listopada i do poznańskiego sadu trafił akt oskarżenia. Prokurator oskarżył Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną zepchnął do wody. Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny i odpowiada za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym. Grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Tak wyglądały poszukiwania Ewy Tylman:
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24