Zapewniam jako prezydent Niemiec, że nie zapomnimy, będziemy zawsze o tym pamiętać, chcemy o tym pamiętać i przyjmujemy tę odpowiedzialność, którą narzuca na nas nasza historia - mówił Frank-Walter Steinmeier podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Wieluniu. Andrzej Duda powiedział, że obecność niemieckiego prezydenta na tej uroczystości to "forma moralnego zadośćuczynienia". Dodał, że w prezydencie Niemiec "widzi człowieka, który przybył z pokorą, z pochyloną głową, po to, aby oddać hołd" ofiarom.
W Wieluniu syreny alarmowe zabrzmiały o godz. 4.40. O tej godzinie 1 września 1939 r. rozpoczął się atak niemieckich samolotów bombowych na wieluński szpital Wszystkich Świętych. W nalocie zginęły 32 osoby - pacjenci i personel szpitala. Uważa się, że były to pierwsze w Polsce ofiary II wojny światowej.
Wieluń był jednym z pierwszych miast, na które 1 września spadły niemieckie bomby. Do godz. 14. na miasto spadło 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Według różnych źródeł w wyniku ataku Luftwaffe zginęło od 1200 do ponad 2 tys. osób. W gruzach legło 75 proc. miejskiej zabudowy. Zdaniem historyków miasto zbombardowano, by przetestować sprzęt i zastraszyć ludność cywilną.
W uroczystościach rocznicowych w tym mieście poza prezydentem Andrzejem Dudą udział wziął też prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Steinmeier: proszę o wybaczenie
Podczas swojego przemówienia Steinmeier stwierdził, że Wieluń "musi pozostać w naszych umysłach i w naszych sercach", gdyż właśnie tutaj polsko-niemieckie sąsiedztwo zostało zniszczone z ogromnym impetem i dramaturgią. - I pamięć o tym jest w dniu dzisiejszym niestety bolesna - powiedział.
Jak dodał był to terror, za którym poszło "zniszczenie, poszło poniżenie, poszły wszelkie prześladowania, tortury i morderstwo dokonane na milionach polskich obywateli i na polskich i europejskich Żydach".
W dalszej części przemówienia Steinmeier przyznał, że przeszłości nie da się zapomnieć. - Ona nie przemija, ona jest cały czas obecna - mówił. - Jako prezydent RFN chcę państwa zapewnić, że nie zapomnimy, będziemy zawsze o tym pamiętać, chcemy o tym pamiętać i przyjmujemy tę odpowiedzialność, którą narzuca na nas nasza historia - powiedział.
Następnie Steinmeier, najpierw w języku niemieckim, a później po polsku oświadczył: - Chylę czoła przed ofiarami ataku na Wieluń, chylę czoła przed polskimi ofiarami niemieckiej tyranii i proszę o przebaczenie.
"Cynizm niemieckiego agresora był bezgraniczny, działania były nieludzkie"
Jak wskazał, bombardowanie Wielunia "było zarzewiem tego, co miało stać się przez kolejne sześć lat". Podkreślił, że "miało dojść do zniszczenia polskiej i europejskiej kultury, aby zrobić miejsce na szaleńcze wizje osoby, która chciała zdominować całą Europę". - Mówi się, że to była wojna ponieważ nie wiemy, jak opisać straszliwe zbrodnie tych lat. Nazywamy to wojną, a była to ogromna fala nienawiści i zniszczenia, która to fala miała więcej zniszczyć, aniżeli tylko to jedno miasto - dodał.
- Atak na Wieluń miał jeden cel, miał sprawdzić, jak to zniszczenie w sposób najlepszy zrealizować, a cynizm niemieckiego agresora był bezgraniczny, działania były nieludzkie, a skutki straszne i dramatyczne dla mieszkańców tego miasta - podkreślił.
Prezydent Niemiec przyznał, że nadal zbyt mało Niemców wie o tych wydarzeniach. - Nadszedł czas, aby to zmienić i czas, aby zarówno Wieluń i wszystkie te miejsca, które zostały zniszczone przez Niemców, znalazły swe prawowite miejsce obok innych miejsc, gdzie doszło do takich zniszczeń. Również w Niemczech, w Berlinie musimy nowe, właściwe formy upamiętnienia znaleźć - mówił.
"Chcemy iść dalej drogą pojednania"
Niemiecki prezydent dodał, że Polska jest i pozostanie w sercu Europy, a Niemcy będą "zawsze wdzięczne za to, że po tym, co wyrządzili mieszkańcom Wielunia i milionom ludzi na całym świecie, w Europie, zostały ponownie przyjęte do kręgu Europy i Europejczyków".
- Niemcy będą zawsze wdzięczne za walkę wyzwoleńczą i wolnościową Polski, dzięki czemu doszło do upadku żelaznej kurtyny i dzięki czemu droga do wolnej, zjednoczonej Europy była otwarta - powiedział.
- Nie możemy odwrócić biegu historii, ale Polska wyciągnęła rękę do Niemiec w celu pojednania mimo wszystko. Jesteśmy dogłębnie wdzięczni za tę wyciągniętą rękę i za gotowość Polski, aby razem iść drogą zjednoczenia i przebaczenia - oświadczył Steinmeier.
Jak dodał, ta droga przebaczenia doprowadziła nas do wspólnej i zjednoczonej Europy. - Chcemy iść dalej drogą tego pojednania i chcemy tę drogę pojednania utrzymać, my, jako dobrzy sąsiedzi Polski, chcemy iść tą drogą wspólnie - dodał.
Obecność Steinmeiera "to forma moralnego zadośćuczynienia"
Nawiązał do obecności na uroczystościach prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera.
- Czy sądzicie państwo, że to jest łatwe przyjechać do miasta, które 80 lat wcześniej zostało bestialsko zniszczone przez ludzi z ich narodu? Z poprzedniego pokolenia, pokolenia ich ojców i dziadków. Czy myślicie państwo, że jest to łatwe (...) spojrzeć w oczy tym, którzy przeżyli i dzieciom i wnukom tych, którzy przeżyli, albo tym, którzy niosą w sobie traumę przez całe swoje życie? - pytał.
- Panie prezydencie, dziękuję za tę obecność i za tę postawę - dodał. Powiedział, że patrząc na Steinmeiera "widzi człowieka, który przybył z pokorą, z pochyloną głową, po to, aby oddać hołd (...); po to, aby podzielić ból". Jego zdaniem obecność prezydenta Niemiec "to forma moralnego zadośćuczynienia".
Jak mówił Andrzej Duda, prezydent Steinmeier przybywając do Wielunia staje w prawdzie, która jest bardzo trudna dla Niemców i dla Niemiec, ale "ponieważ Niemcy nigdy tej prawdzie nie zaprzeczały, (...) ma ona moc wyzwalającą, ma moc niesienia przebaczenia, ta prawda ma moc łączenia i moc budowania przyjaźni". W przekonaniu prezydenta, "80. rocznica przejdzie do historii dziejów przyjaźni polsko-niemieckiej".
Duda: wojna zaczęła się od aktu barbarzyństwa
Prezydent Duda podczas swojego przemówienia wskazał, że Wieluń ma bardzo długą historię, w trakcie której przeżył dwa "makabrycznie tragiczne momenty". Pierwszym z nich - jak mówił - był pożar w 1631 r., a drugim - bombardowanie 1 września 1939 r.
- O 4.40, kiedy nikt się tak naprawdę nie spodziewał, rozpoczęło się trwające tamten tragiczny dzień niszczenie miasta, które w efekcie doprowadziło do tego, że zniknęło 90 proc. starego centrum i 75 proc. miasta legło w gruzach. 1,2 tys. ludzi, zwykłych cywili zostało zabitych, zamordowanych. Oni się tego nie spodziewali - powiedział prezydent Duda.
- Właściwie, patrząc rozsądnie, nie mogli tego przewidzieć, że sąsiedzi zza zachodniej granicy przylecą nagle samolotami, najnowocześniejszymi wtedy na świecie (...) i zrzucą bomby, nagle i bez ostrzeżenia, na miasto, w którym nie było wojska. Na miasto, w którym nie było żadnych wojskowych instalacji. Na miasto, które w żaden sposób nie było przygotowane do żadnej obrony, i że zaczną od szpitala oznaczonego krzyżem, tak jak się to robi zgodnie z konwencjami i zasadami - dodał.
Andrzej Duda przypomniał, że podczas ataku na szpital śmierć poniosły 32 osoby - 26 pacjentów, cztery pielęgniarki i dwie siostry zakonne. - Kto mógł się tego spodziewać, że II wojna światowa rozpocznie się od tak drastycznego aktu dokonanego przecież przez cywilizowany naród, jeden z najstarszych żyjących w Europie; przez naród o tak wielkiej historii, o takim wkładzie w europejską kulturę. Naród, w którym było przecież wielu ludzi wierzących - wskazał prezydent Duda.
- Kto mógł się tego spodziewać, że ta straszna wojna, która w tamtym momencie się rozpoczęła, zacznie się od takiego aktu. Od aktu barbarzyństwa. Od aktu niebędącego w istocie aktem wojennym, tylko będącym aktem terroryzmu, od ataku na zwykłych ludzi - podkreślał polski prezydent.
Autor: ads/tr,adso / Źródło: PAP