Sąd Okręgowy w Nowym Sączu utrzymał we wtorek kary za bestialskie zabicie pół roku temu w Lipnicy Małej psa rasy Husky. Jeden z oskarżonych ma iść za kraty na rok, dwaj - na 10 miesięcy. Czy jednak pójdą? Nie jest to do końca oczywiste. Coraz bardziej oczywiste staje się jednak to, że przestępstwo, którego dokonali w tej małej wsi na Orawie, jest wierzchołkiem góry lodowej.
Pół roku temu trzech mężczyzn ciągnęło zwierzę przywiązane linką holowniczą do samochodu tak długo, aż urwali psu głowę. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu.
- Mamy do czynienia ze znęcaniem się nad członkami rodziny, ze znęcaniem się nad dziećmi. Kary, które są orzeczone wobec sprawców tych przestępstw, są karami w zawieszeniu, więc również w tym przypadku kara powinna być karą z warunkowym zawieszeniem jej wykonania - próbowali przekonywać sąd obrońcy oskarżonych. Sąd się z tym nie zgodził i kary nie zawiesił.
"Linkę i do lasu"
- Na tle takich kuriozalnych umorzeń ten wyrok jest wyrokiem ważnym. Natomiast mam nadzieję, że takich wyroków będzie coraz więcej, bo tych przestępstw przeciwko zwierzętom jest ujawnianych coraz więcej - mówi Dorota Dąbrowska z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Pan Jacek, brat jednego ze skazanych, który jest już w więzieniu za inne przestępstwa, na pytanie, czy po tym wyroku na wsi coś się zmieni i ludzie będą lepiej traktować zwierzęta, odpowiada: - O czym pani mówi? Tutaj ludzie normalnie wieszają psy. To jeden przypadek na milion, z którego zrobiliście furorę.
Bo tu właściciel nie jest po prostu panem psa. Jest panem jego życia i śmierci. - Komuś nie trzeba psa, to nie płaci za weterynarza. Bierze linkę i idzie z nim do lasu - mówi pan Jacek zaznaczając jednak, że swoich psów w ten sposób by się nie pozbył.
Była zbrodnia, ale czy będzie kara?
Wizyta w Lipnicy Małej pokazuje, że pozostali skazani do więzienia się nie spieszą. Jeden z nich po ogłoszeniu wyroku wciąż beztrosko jeździł na rowerze i najwyraźniej nie czuł skruchy. Wręcz przeciwnie. Na wsi mówi się, choć nie do kamery, że ten, co wiązał psu na szyi pętlę i ten co prowadził samochód, a teraz rower, do więzienia nie pójdą. Będą odraczać, symulować i lawirować.
Wielu mieszkańców Lipnicy Małej ubolewa jednak nad tym, co się dzieje. - To jest bardzo przykre. Kto jest temu winny? Nie wiem - mówi jedna z mieszkanek wsi.
Trzy lata przemówią lepiej niż ksiądz?
Ksiądz na kazaniu upominał, by zwierząt nie dręczyć, ale może na wyobraźnię zadziałałyby wyższe kary? Dziś za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem grożą dwa lata więzienia. W ustawie, której projekt jest już w sejmie, trzy. - Przypadek, o jakim mówimy, przy nowym prawie byłby na pewno o wiele rygorystyczniej potraktowany przez wymiar sprawiedliwości - uważa Paweł Suski z PO, współtwórca nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN