Prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła czynności sprawdzające ws. porwania polskiego księdza w Doniecku oraz wcześniejszego uprowadzenia przez separatystów polskiego inspektora z misji związanej z OBWE. Czynności rozpoczęła z urzędu, po doniesieniach mediów - dowiedział się portal tvn24.pl.
Informację potwierdził nam Dariusz Korneluk, szef Warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej (nadzoruje Prokuraturę Okręgową - red.). Chodzi zarówno o porwanie polskiego księdza Pawła Witka, o którym poinformowano w środę, jak i wcześniejsze uprowadzenie przez separatystów polskiego inspektora wojskowego z misji pod patronatem OBWE.
Ksiądz porwany w Doniecku
Polski ksiądz Paweł Witek, chrystusowiec, zaginął we wtorek około południa. Jego znajomi napisali na Facebooku, że miał wziąć udział w nabożeństwie ekumenicznym na placu Konstytucji w Doniecku, gdzie codziennie odbywa się modlitwa o pokój na Ukrainie, jednak nie pojawił się tam.
Informację o uprowadzeniu duchownego przekazały lokalne media w Doniecku. Według informacji od znajomych księdza Witka, na które powoływał się portal "OstroW", duchowny jest najprawdopodobniej przetrzymywany przez bojowników tzw. Donieckiej Republiki Ludowej w opanowanej przez nich siedzibie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział w środę dziennikarzom, że służby konsularne już od wtorku interweniują w tej sprawie.
Zajmą się także uprowadzeniem obserwatora
Prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła także czynności sprawdzające ws. uprowadzonego wcześniej przez separatystów polskiego inspektora z misji OBWE.
25 kwietnia w okolicach Słowiańska na wschodzie Ukrainy separatyści przechwycili obserwatorów wojskowej misji OBWE. Zatrzymali autobus, w którym znajdowała się grupa inspektorów. W skład misji wchodziło trzech wojskowych z Niemiec i po jednym z Polski, Czech, Szwecji i Danii. Byli oni przetrzymywani w okupowanym przez prorosyjskich separatystów budynku SBU w Słowiańsku.
Zwolnieni po kilku dniach
Po kilku dniach przetrzymywania, na początku maja separatyści zwolnili obserwatorów.
Uwolnionego, polskiego oficera z Kijowa odebrał polski samolot. Reszta międzynarodowego zespołu wylądowała w Berlinie. Uwolnionych powitali ministrowie obrony Niemiec, Czech i Danii. - Czuję niesamowitą ulgę, że obserwatorzy wylądowali tutaj cali i zdrowi - mówiła wtedy szefowa niemieckiego resortu obrony Ursula von der Leyen.
"Nie respektują reguł międzynarodowych"
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski komentując zwolnienie obserwatorów stwierdził zaś, że nie powinni być pojmani, bo byli obserwatorami międzynarodowymi, wykonującymi swoje oficjalne obowiązki. - To pokazuje, że terroryści sponsorowani przez Rosję nie respektują reguł międzynarodowych. Dobrze, że chociaż teraz zarówno międzynarodowych obserwatorów, jak i towarzyszących im Ukraińców zwolnili - mówił Sikorski.
Sam uprowadzony Polak, mjr Krzysztof Kobielski, tak relacjonował swoje porwanie: - Było wiele momentów, w których czułem się zagrożony. Byliśmy zazwyczaj odcięci od informacji, nie wiedzieliśmy co się dzieje wokół.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl, Klaudia Derebecka//kdj / Źródło: tvn24.pl