Nie będzie śledztwa w sprawie braku publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca - wynika z projektu decyzji, która powstaje w Prokuraturze Okręgowej Warszawa – Praga. Powód? Wyroku nie trzeba wydrukować, bowiem – zdaniem prokuratorów - skład TK nie został wtedy wyłoniony zgodnie z przegłosowaną przez PiS "nowelą grudniową" ustawy o Trybunale.
Najprościej tłumacząc: prokuratura uznaje, że rząd nie musi publikować wyroku TK z 9 marca, bowiem wtedy Trybunał obradował wbrew prawu. Zatem trudno uznać, aby sędziowie TK przyjęli wówczas wyrok. Po prostu spotkali się i wyrazili swoje zdanie. Co z kolei oznacza, że premier Beata Szydło ma prawo nie decydować o niezwłocznej jego publikacji, skoro są wątpliwości prawne.
Zdaniem prokuratury, 9 marca sędziowie powinni procedować na podstawie przyjętej przez Sejm głosami PiS "noweli grudniowej” zwanej też ustawą naprawczą ustawy o TK.
Przypomnijmy, że tego dnia TK sprawdzał zgodność z konstytucją właśnie tego aktu prawnego. I uznał go za częściowo niekonstytucyjny. Trybunał obradował w składzie 12 sędziów. Zaś zgodnie z "nowelą grudniową" powinien orzekać przy udziale co najmniej 13 sędziów.
Argumenty ministra sprawiedliwości
Taki wywód prawny przedstawił już 9 marca minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
- W tej szczególnej sytuacji na szczęście nie mamy do czynienia z wyrokiem, z orzeczeniem i z prawomocnym działaniem. To spotkanie sędziów w Trybunale Konstytucyjnym nie było spotkaniem sądu konstytucyjnego, tylko było spotkaniem sędziów, którzy usiłowali nieudolnie wydać orzeczenie, którego wydać nie mogli, ponieważ działali z naruszeniem ustawy o TK, która reguluje działanie Trybunału oraz działali z naruszeniem konstytucji – mówił minister.
Dokładniej swoje stanowisko Ziobro przedstawił w piśmie do prezesa TK z początku kwietnia: "(…) w każdej sprawie, rozpoznawanej przez Trybunał Konstytucyjny po wejściu w życie noweli grudniowej - niezależnie od studium postępowania - skład orzekający należy ustalić na podstawie przepisów ustawy z dnia 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym, w brzmieniu nadanym tym regulacjom nowelą grudniową (podkreślenie od redakcji). (…) Muszą to być więc pełne składy, liczące co najmniej 13 sędziów Trybunału i przyjmujące orzeczenia większością 2/3 głosów lub składy 7 bądź 3-osobowe". Prokurator generalny dodał również, że "terminy posiedzeń i rozpraw, na których mają być rozpatrywane wnioski, muszą być wyznaczane według kolejności wpływu spraw do Trybunału.
Decyzja – według ustaleń reporterów śledczych tvn24.pl – o odmowie wszczęcia śledztwa powinna zostać ogłoszona jeszcze w tym tygodniu. Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga zapytana przez nas we wtorek, stwierdziła, że nie została ona jeszcze podjęta.
Roszady prokuratorów
Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie prokurator Tomasz Kuroszczyk. Jest on trzecim z kolei śledczym (po Tomaszu Nowickim i Remigiuszu Krynke), który zajmuje się ponad 1700 zawiadomieniami, w sprawie braku publikacji wyroku TK, które trafiły do prokuratury okręgowej na warszawskiej Pradze.
Kuroszczyk właśnie awansował do praskiej okręgówki z prokuratury rejonowej w podwarszawskim Sochaczewie. Jak sprawdziliśmy, podobnie jak Blachowski i Krynke, kończył aplikację w 2011 roku.
Remigiusz Krynke zrezygnował z prowadzenia sprawy TK w zeszły czwartek, argumentując, że podważane są jego kompetencje i bezstronność.
- We wniosku o wyłączenie z postępowania prokurator Krynke wskazał, że z powodu politycznego podłoża sprawy naraził się na ataki mediów - napisał w specjalnym oświadczeniu prokurator Blachowski.
Przełożeni zarzucali mu zbyt opieszałe prowadzenie powierzonych dochodzeń. Jeszcze niedawno taka okoliczność oznaczała, że prokurator nie ma żadnych szans na awans z rejonu do okręgu.
Protest oskarżycieli
Pierwotnie sprawą Trybunału Konstytucyjnego zajmował się doświadczony śledczy Tomasz Nowicki. Jednak, gdy poinformował Pawła Blachowskiego, że zamierza wszcząć śledztwo, sprawa została mu odebrana a on sam przeniesiony do innego wydziału.
W geście protestu rezygnację z funkcji naczelnika wydziału złożył prokurator Józef Gacek. Szef prokuratury okręgowej na warszawskiej Pradze odpowiedział oświadczeniem, w którym nawiązał do udziału naczelnika Gacka w głośnym wejściu ABW do redakcji "Wprost" latem 2014 roku.
"Prokurator Gacek nie ma takiego zaufania z powodu kluczowej roli, jaką odegrał uczestnicząc w czerwcu 2014 roku w najściu funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na redakcję tygodnika „Wprost”. Akcja ta postawiła w wątpliwość przestrzeganie wolności prasy w Polsce. Jego rezygnacja z powierzonych mu na mocy ustawy zadań ma więc wyłącznie charakter manifestacyjny. Kierownictwo prokuratury nie zamierzało powołać go na żadne stanowiska, a oświadczenie o rzekomej dymisji prokuratora Gacka jedynie uprzedziło decyzję jego przełożonych, której zasadnie się spodziewał" - napisał w specjalnym oświadczeniu prokurator Blachowski.
Przypomnijmy, że latem 2014 roku prokuratorzy (w tym Józef Gacek) wraz z funkcjonariuszami ABW chcieli przejąć od dziennikarzy pliki z nielegalnymi nagraniami polityków w stołecznych restauracjach. W obronie Gacka najpierw stanęło 22 prokuratorów z praskiej okręgówki, którzy podpisali list.
Dołączył do nich również Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. W specjalnym oświadczeniu prokuratorzy potępili działania wobec prokuratorów Nowickiego i Gacka. Napisali, że to cios w prokuratorską "niezależność".
Prokuratura Krajowa zdecydowała, że sprawdzi, czy nie przekroczył on prawa, podejmując działania w redakcji tygodnika. Śledztwo zostało wszczęte choć sprawę badał już sąd, który orzekł, że te działania były zgodne z prawem.
Autor: Robert Zieliński, Maciej Duda / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24