- Nie wierzę, że Zjednoczona Lewica może osiągnąć wynik gorszy niż osiem proc. - powiedział w programie "Jeden na jeden" Leszek Miller. Zdaniem byłego premiera szans na wejście do Sejmu nie ma natomiast lewicowa partia Razem. Szef SLD zarzucił jednemu z liderów tego ugrupowania, Adrianowi Zandbergowi, że ma na jego tle "jakiś kompleks". - W każdej jego wypowiedzi jest jakieś odniesienie do mojej osoby - ocenił.
Po wtorkowej debacie liderów ogólnopolskich komitetów wyborczych Adrian Zandberg został okrzyknięty największym objawieniem ostatniego tygodnia kampanii.
Leszek Miller w programie "Jeden na jeden" wyraził opinię, że lepiej wypadła liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka. Zdaniem szefa SLD w przypadku Zandberga zadziałał "efekt niespodziewanego efektu".
- Nikt od pana Zandberga nie oczekiwał żadnego dobrego wyniku, żadnej dobrej postawy, więc jeżeli zachował się przeciętnie, to wszyscy powiedzieli: Boże, mamy nowego geniusza. To nie jest tak. Jeśli porówna się merytoryczne wypowiedzi pana Zandberga i pani Nowackiej, to przewaga jest po stronie Nowackiej - tłumaczył.
Miller stwierdził, że przedstawiciel partii Razem nie zaprezentował w czasie debaty niczego nowego ani zaskakującego. - Jest dość monotematyczny i ma jakiś kompleks. Kompleks na moim tle, dlatego że w każdej jego wypowiedzi jest jakieś odniesienie do mojej osoby. Ma kompleks, ja rozumiem. Oczywiście, jest to kompleks uzasadniony - powiedział były premier.
"Oczywiście, że Razem nie dostanie się do Sejmu"
Zapytany o to, czy jego ostre słowa nie wynikają z rozgoryczenia z powodu tego, że partia Razem zdecydowała się na samodzielny start w wyborach, Miller podkreślił, iż Zjednoczona Lewica miała ofertę dla tego ugrupowania.
- Oni postanowili pójść samodzielnie, być może żeby zachować jakąś swoją odrębność. Oczywiście, nie dostaną się do Sejmu, ale nic nie jest wykluczone w przyszłości. Na tych wyborach życie przecież się nie kończy - stwierdził.
Miller zapewnił jednocześnie, że jest spokojny o przyszłość Zjednoczonej Lewicy. - Nie wierzę, że nasz komitet wyborczy może osiągnąć wynik gorszy niż osiem proc. - zaznaczył.
Zapytany o to, czy byłby skłonny po wyborach wejść w koalicji "anty-PiS", Miller stwierdził, że "trudno mu sobie ją wyobrazić".
- Jestem zwolennikiem bardzo zasadniczych rozwiązań, typu: niech ci, którzy wygrali wybory podejmą próbę tworzenia rządu. Jak im się uda, niech rządzą, a jak nie, to wtedy przychodzą inne rozwiązania
"Angela Merkel to największy szkodnik w UE"
Miller skomentował też słowa Donalda Tuska, który ocenił w czwartek, że UE straciła zdolność do ochrony własnych granic. - Szybko pan premier Tusk się obudził - ironizował szef SLD. - To wszystko jest wynikiem działalności Angeli Merkel, która jest największym szkodnikiem w Unii Europejskiej - ocenił.
Jego zdaniem kanclerz Niemiec "zlekceważyła procedury, zachęcała do otwarcia granic, a potem próbowała podzielić się uchodźcami”. - Doprowadziła do tego, że już niedługo w Europie Zachodniej będą zwyciężały skrajnie prawicowe, które dopiero dadzą szkołę Europie - mówił.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24