Towarzyszy umierającym z pełną wiedzą o tym, co znaczy umierać. Prowadzi hospicjum, chociaż sam jest bliski śmierci. Żyje na granicy dwóch światów – tego, który znamy i tego, którego nikt z nas nigdy nie widział. Ksiądz Jan Kaczkowski dwa lata temu dowiedział się, że ma raka mózgu. To sprawiło, że i on stał się pacjentem, tak jak jego podopieczni. Mimo to żyje tak jak wcześniej – rozmawia z chorymi, ich rodzinami, modli się z nimi, trzyma ich za rękę, gdy umierają. Reportaż dziennikarki "Faktów" TVN.
- Chciałam opowiedzieć historię człowieka, który zmaga się ze śmiercią i pomaga innym, którzy się z nią zmagają, jakoś się oswoić - mówiła na antenie TVN24 Maria Mikołajewska, dziennikarka "Faktów" TVN i autorka reportażu "Kiedy po mnie wyjdą". - Mój reportaż nie jest o śmierci, ale o człowieku, którego ja uznałam za bohatera - dodaje.
Nie mówi o sobie
- Ksiądz cały czas mówi, co chciałby zrobić dla swoich podopiecznych. Nie mówi o sobie. Ucieka od tematu swojej własnej choroby - opisuje rozmowy z ks. Kaczkowskim autorka reportażu. Mikołajewska pytana o to, czy choroba duchownego wpłynęła na sposób, w jaki opiekuje się on chorymi, odpowiedziała, że to "w żaden sposób nie zmieniło jego podejścia": - Ksiądz zajmuje się chorymi od początku swojej posługi kapłańskiej. O chorobie dowiedział się dwa lata temu
- Czasami w jego oczach widziałam takie rozpoznanie, że chorzy, to nie są "oni", tylko to jesteśmy "my" - dodała.
Przykazanie personelu
- Staram się schodzić z tego swojego księżowskiego piedestału, żeby ich nie straszyć - mówi w reportażu o swojej posłudze sam ks. Kaczkowski. - Muszę dowiedzieć się ile sami pacjenci wiedzą - dodaje. - Jedno z bardzo istotnych przykazań personelu brzmi, żeby pamiętać kim nasi pacjenci, chorzy, byli wtedy, kiedy byli w pełni zdrowi - opisuje ks. Kaczkowski działalność swojej placówki.
Zobacz cały reportaż Marii Mikołajewskiej:
Autor: dln\mtom / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN