Kuria Archidiecezjalna w Białymstoku wydała oświadczenie, w którym przeprasza wszystkich, którzy "poczuli się dotknięci zachowaniem członków Obozu Narodowo-Radykalnego w katedrze białostockiej". Chodzi o nabożeństwo odprawione tam w sobotę, które było częścią obchodów 82. rocznicy powstania ONR.
"Incydent wynikł z niedopatrzenia administracji parafialnej. Kuria zapewnia, iż Kościół białostocki jest apartyjny i jest mu obcy nacjonalizm" - napisano w oświadczeniu opublikowanym we wtorek na stronie internetowej Archidiecezji Białostockiej. W komunikacie nie doprecyzowano jednak, o jaki dokładnie incydent chodzi.
We wtorek swoją dezaprobatę wyraził także przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki.
"Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski i gospodarz niedawnych obchodów rocznicy Chrztu Polski wyrażam zdecydowaną dezaprobatę dla wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej. Każdy może wyrażać swoje osobiste poglądy, lecz w swoim własnym imieniu i na własną odpowiedzialność" - napisał przewodniczący KEP.
Dodał, że "w kościele jest miejsce dla przepowiadania Ewangelii zachęcającej do miłości każdego człowieka".
W trakcie mszy w kościele pojawili się działacze ONR wraz ze sztandarami organizacji. Nabożeństwu przewodniczył ks. Jacek Międlar, znany z udziału w antyimigranckich manifestacjach.
- Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - mówił podczas mszy ks. Międlar.
Przed nabożeństwem jego uczestnicy skandowali m.in. "a na drzewach zamiast liści, będą wisieć syjoniści".
Nie tylko nabożeństwo
W ramach obchodów ONR odbyło się nie tylko okolicznościowe nabożeństwo w najważniejszej w mieście świątyni katolickiej, ale także marsz ulicami miasta, w którym według policji wzięło udział około 400 osób.
W studenckim klubie "Gwint", prowadzonym przez Fundację na rzecz rozwoju Politechniki Białostockiej, odbył się także koncert neofaszystowskiego zespołu.
Władze Politechniki w miniony poniedziałek wydały oświadczenie, w którym odcięły się od poglądów głoszonych przez ONR. Poinformowały też, że pracę stracił szef fundacji prowadzonej przez politechnikę, która odpowiadała za wynajem klubu.
- Podejmuję sprawę z urzędu i będę wyjaśniał, co tam się zdarzyło - poinformował we wtorek w RMF FM rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Dodał, że dotarły do niego głosy, iż podczas marszu odczytywane były "listy zdrajców narodu, a tego typu czyny już nie mogą się mieścić w granicach prawa".
Jak mówił Bodnar, "organizacje takie jak ONR doskonale nauczyły się, jak działać w granicach obwiązującego prawa, czyli jakie hasła głosić, jak organizować demonstracje tak, aby nie narazić się na zarzut przekroczenia prawa". Dodał, że trudno jest zakazywać głoszenia haseł przeciwko Unii Europejskiej czy migracjom. - Powstaje obawa, co się może zdarzyć w czasie takich wydarzeń, bo przecież to nie są zawsze mili panowie, którzy nigdy nie odwoływali się do żadnych aktów przemocy - mówił rzecznik praw obywatelskich.
Autor: ts/kk / Źródło: PAP, RMF FM, tvn24.pl